Słyszymy świetnie napisany tekst, zauważamy jego doskonałą inscenizację, grę aktorską, a także kapitalną oprawę muzyczną. Największym zaskoczeniem jest fakt, że klasycznie niemal staroświecko wystawiony dramat oraz trzygodzinny spektakl, nie  wywołuje u nikogo ani chwili znużenia. Jest to kolejna dobra robota legnickiego teatru.



Ostatnio na scenie legnickiego Teatru im. Modrzejewskiej miała miejsce premiera „Iwanowa” Antoniego Czechowa , spektaklu wyreżyserowanego przez Linasa M. Zaikauskasa. Jest to opowieść, a raczej dramat, o Mikołaju Iwanowie, wykształconym szlachcicu, którego młodzieńcze ideały okazały się jedną wielką porażką.  Staje się on człowiekiem wypalonym i świadomym swojej klęski.

Spektakl jest komiczno-tragicznym obrazem postaci z rodem dziewiętnastowiecznej prowincji rosyjskiej, ale o dziwo nieodparcie współczesnych.  Tytułowy bohater, w którego wcielił się Robert Gulaczyk to skoncentrowany wyłącznie na sobie, popadający w coraz większą samotność, znudzony i inteligentny młody mężczyzna.  Niepowodzenia życiowe, które go spotkały, a zwłaszcza długi, w które popadł, paraliżują go i odbierają wolę i chęć dalszego działania. Równie ważnym powodem, przez który Iwanow popada pomału w rozpacz i zagubienie,  jest uświadomienie sobie, że nie potrafi już darzyć dawnym, gorącym uczuciem swojej pięknej żony Anny (Gabriela Fabian). Jej żydowscy rodzice wyrzekli się jej, kiedy z miłości do Mikołaja przeszła na wiarę prawosławną i wzięła ślub w cerkwi. Teraz Anna powoli, lecz nieubłagalnie umiera. Jednak chora żona nie wzbudza czułości czy miłości w Iwanowie. Wręcz przeciwnie coraz bardziej zaczyna denerwować i drażnić bohatera. Z czasem również Iwanowa męczy całe otoczenie, aż wreszcie popada w taki obłęd, że strzela sobie kulką w łeb.

Siłą tego dramatu są wszyscy jego bohaterowi. Na pół tragiczni, na pół groteskowi. Nieudacznicy i ludzie popadający w rozpacz, którzy przybierając maski mędrców i błaznów budzą w widzach radość, a zarazem politowanie. Dramaturg, Antoni Czechow z wielką umiejętnością stworzył sztukę, w której splatają się zarazem komedia i dramat, groteska i ironia, gorycz z elementami satyrycznymi.  Uzyskał dzięki temu efekt łatwego manipulowania emocjami i refleksjami widza.

W spektaklu ukazują się ludzkie dramaty, słyszymy świetnie napisany tekst  i zauważamy jego doskonałą inscenizację oraz doskonałą grę aktorską legnickiego zespołu, a także kapitalną oprawę muzyczną. Na scenie pojawiają się również, nie widziane wcześniej w Legnicy odważne sceny erotyczne. Jednak największym zaskoczeniem jest fakt, że klasycznie niemal staroświecko wystawiony dramat oraz trzygodzinny spektakl, nie  wywołuje u nikogo ani chwili znużenia. Jest to kolejna dobra robota legnickiego teatru.

(Katarzyna Wężyk, Warsztaty „Myślimy o Teatrze”)