13 grudnia, w 30. rocznicę stanu wojennego Caffe Modjeska wypełniła się po brzegi, jakby znów wszyscy zbierali się przed jednym odbiornikiem telewizyjnym. Tym razem jednak nie chodziło o Bonanzę, ale o bohaterkę tamtych czasów, Henrykę Krzywonos. O spotkaniu, które odbyło się po premierze legnickiego spektaklu „Zrozumieć H.” pisze Małgorzata Szymczak.



Sygnatariuszka porozumień sierpniowych wraz z mężem Krzysztofem Strycharskim spotkała się z widzami bezpośrednio po premierze spektaklu „Zrozumieć H.” opartego na biografii H. Krzywonos, o którym jeszcze przed premierą było głośno. W tak ważny w historii Polski dzień Strycharscy byli w Legnicy, nie w Gdańsku, a nawet nie w Pałacu Prezydenckim, do którego byli zaproszeni.

– Jestem dumny z Legniczan. Naprawdę nie warto było jechać do Pałacu – komentował K. Strycharski. – Oglądając niektóre sceny zastanawiałem się, skąd oni to wiedzą – dodał, wywołując salwę śmiechu. Również bohaterka spektaklu nie żałowała przyjazdu do Legnicy.

– Jestem wzruszona, widziałam też, że mój mąż również się wzruszył, a rzadko mu się to zdarza. Nawet nie wiecie, jak bardzo niektóre momenty były trafione. Ale powiem może o rzeczach, których mi zabrakło (w tym momencie sala zamarła – przyp. aut.). Zabrakło mi jednego dziecka, Sylwii. Wykrzyczeliście wszystkich oprócz niej – żartowała. Dziękowała też aktorom i reżyserowi, którzy byli chyba równie poruszeni.

Słynna tramwajarka opowiedziała nam praktycznie całe swoje życie, nie stroniąc od bolesnych szczegółów, ale też od anegdot, które przeważały i ze spotkania z legendą Solidarności uczyniły – po prostu – spotkanie z Henią. Nie mogło być zresztą inaczej, biorąc pod uwagę osobowość charyzmatycznej tramwajarki. Mówiła bez ogródek, językiem prostym, nie wzbraniając się przed wulgaryzmami czy formami potocznymi, ale jednocześnie porwała zebranych swoją opowieścią, którą snuła przez niemal półtorej godziny.

Była to opowieść różnorodna. W pewnym momencie mogliśmy nawet dowiedzieć się co nieco specyfice peerelowskich tramwajów. Na wyróżnienie zasługuje jednak historia związana z niemiecką ekipą telewizyjną. - Raz przyjechali Niemcy i chcieli mnie nagrać, jak jadę tramwajem. To był nocny kurs. Zazwyczaj podczas takich kursów, jak nikogo nie ma na przystanku to szpula! Ale jak oni mnie nagrywali, stawałam na każdym i jeszcze ludzi zapraszałam, żeby wsiadali. Byłam taka kulturalna, że nie wiem, czy potem jeszcze był taki kulturalny motorniczy w Polsce – śmiała się.

Fakt, że sztukę doceniła jej główna bohaterka jest wystarczającą recenzją spektaklu Pawła Palcata. Zgodnie z tytułem to próba zrozumienia postępowania Henryki Krzywonos, toteż spektakl powinni zobaczyć zarówno jej zwolennicy jak i przeciwnicy, których grono znacznie się powiększyło po zeszłorocznych wydarzeniach.

(Małgorzata Szymczak, „Henia Tramwajarka”, www.kurier-legnicki.pl, 15.12.2011)