Zamiar był szalony. Zmierzyć się ze sławą powieści i filmu, potęgą nieskrępowanej wyobraźni i komputerowych efektów specjalnych za pomocą klasycznych środków teatralnych, mogli tylko skrajni ryzykanci, albo ludzie bardzo pewni swoich scenicznych umiejętności. Ryzyko się opłaciło. Dowiodła tego sobotnia (9 października) premiera w legnickim teatrze.

Pomysł, by wystawić na scenie przedstawienie familijne, równie atrakcyjne dla dzieci, jak i dorosłych, prosty jest tylko w założeniu i w landrynkowych hollywoodzkich filmach. Nic dziwnego, że standardem teatralnych spektakli dla najmłodszych jest sprowadzenie dorosłych do roli nie tyle widza, co opiekuna na widowni.

Podejmując takie wyzwanie legniccy realizatorzy stąpali po cienkim lodzie, albo – jak kto woli – po gruncie nafaszerowanym minami i pułapkami. Mogli utonąć, wylecieć w powietrze, albo wpaść we własne sidła. Musieli bowiem wystawić opowieść prostą, a jednocześnie wizualnie atrakcyjną dla najmłodszych miłośników telewizji i świata gier komputerowych, nie nudząc przy tym jej banalnością i koniecznymi uproszczeniami dorosłych widzów. Musieli przy tym tak skonstruować przedstawienie, by utrzymać zainteresowanie dziecka przez ponad godzinę wiedząc, że kwadrans skupienia, to w tym wieku wyjątkowa rzadkość.

Niebezpieczeństwem była tu próba sięgnięcia po kompromis, co najpewniej skończyłoby się znudzeniem jednych i drugich. Twórcy przedstawienia wybrali inną drogę. Trudniejszą, bo rezygnującą ze znanych im chwytów podlizywania się najmłodszym, przy jednoczesnym puszczaniu oka i grepsów do starszej widowni. W efekcie dzieciom pokazali kolorową, czasami śmieszną, czasami straszną baśń mocno osadzoną jednak w znanych im realiach. Dorosłych zabrali zaś w podróż do przeszłości, zapraszając ich jednocześnie do delektowania się teatrem – jego magią, potencjałem, talentami i umiejętnościami jego twórców.

Fabuła legnickiej adaptacji „Niekończącej się opowieści” z konieczności była prosta. Chłopiec o imieniu Bastian (Wojciech Kowalski), pełen kompleksów półsierota i mól książkowy prześladowany przez rówieśników, ucieka przed otaczającym go nieprzyjaznym światem w krainę marzeń i wyobraźni. Pomaga mu w tym magiczna księga podsunięta przez antykwariusza (Robert Gulaczyk), która przenosi chłopca w baśniową krainę Fantazjany. Już jako Atreju (Bartosz Bulanda), zgodnie z zasadami gatunku, otrzymuje zadanie ocalenia tego świata, który ginie z powodu tajemniczej choroby panującej w nim Dziecięcej Cesarzowej (Magda Biegańska).

Jak to w takich opowieściach bywa, kluczowym motywem jest tu pełna niebezpieczeństw długa podróż, odbycie której jest próbą charakteru - wymaga odwagi, wiary w powodzenie misji, pokonania przeszkód i przeciwników, ale przede wszystkim przezwyciężenia rozlicznych własnych słabości. Świat baśni i zamieszkujących go niezwykłych postaci był dla twórców przedstawienia znakomitą okazją, by przenieść widza w odrealniony świat kreowany wyłącznie teatrem i jego środkami inscenizacji: kostiumem, scenografią, ruchem, światłem (z elementami teatru cienia), muzyką i aktorskimi umiejętnościami (także: żonglerki, szczudlarstwa i śpiewu).

Efekt tej zespołowej pracy był znakomity! Ogromny, włochaty i długonogi Pająk (Robert Gulaczyk) budził najprawdziwsze przerażenie najmłodszych widzów, podobnie jak wywoływany  światłem i agresywną muzyką cień Wilkołaka (Ewa Galusińska). Wystylizowana na monumentalną operową divę Wyrocznia (Joanna Gonschorek) dała popis aktorskiej wokalistyki dialogując z rapującym Atreju (brawa w trakcie spektaklu). Sympatię i wesołość budził Smok Szczęścia (Rafał Cieluch) rodem z opowieści o posiwiałych, chińskich mistrzach kung-fu z klasztoru Szaolin. Wszystko przebiła zaś monstrualna i prześmiesznie krowopodobna żółwica czyli Prastara Morla (Małgorzata Urbańska, wspomagana przez troje ukrytych aktorów). Inscenizacyjna wyobraźnia twórców przedstawienia sprawiła, że nawet zwykła czerwona płachta materii animowana przez niewidocznych aktorów stała się na naszych oczach agresywną, morderczą topielą bezlitośnie pochłaniającą towarzyszącego Atreju w wyprawie konia Artaksa (Katarzyna Dworak).

Wszystko razem w stylistyce ze „Shreka”, bliskiej też ponadczasowemu humorowi i poetyce „Kubusia Puchatka”. Wykreowana na scenie Fantazjana ma bowiem sporo nie tylko z bagien zamieszkałych przez sławnego ogra, ale i wiele uroku rodem z nieśmiertelnego Stumilowego Lasu, w tym wdzięk jego mieszkańców – od pokoleń ulubieńców dzieci i dorosłych.

Nie pamiętam teatralnej premiery, podczas której na wypełnionej widowni zasiadałaby publiczność trzech, a może i czterech pokoleń. Dawno też nie widziałem baśniowego spektaklu, po którym dorośli widzowie byliby tak radośnie rozpromienieni i spontanicznie skłonni do komplementowania jego twórców.

Tyle wrażenia i spostrzeżenia widza 50+. Te dziecięce pozostają dla mnie tajemnicą. Jakaś wrodzona przewrotność podszeptuje mi, że byłem świadkiem wyjątkowego spektaklu, do oglądania którego to dzieci powinny zachęcać dorosłych.

- Moim zdaniem to była jedna z najlepszych premier w legnickim teatrze. Za to dziękuję wszystkim twórcom tego przedstawienia, którzy zbiorową pracą dowiedli, że teatr jest już ostatnim bastionem metafory. Jeśli wam również się podobało, to nieście wieść o tym spektaklu w Polskę – apelował Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej, na popremierowym spotkaniu z publicznością i twórcami przedstawienia.

Grzegorz Żurawiński




Teatr Modrzejewskiej w Legnicy
Duża Scena
Michael Ende
„Niekończąca się opowieść”

adaptacja: Paweł Palcat i Robert Urbański
opieka reżyserska: Anita Poddębniak
scenografia: Małgorzata Bulanda
muzyka: Andrzej Janiga
ruch sceniczny: Aneta Zwierzyńska
premiera: 9 października 2010 r.

Obsada: Magda Biegańska, Katarzyna Dworak, Ewa Galusińska, Joanna Gonschorek, Zuza Motorniuk, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Bartosz Bulanda, Rafał Cieluch, Robert Gulaczyk, Wojciech Kowalski, Paweł Palcat i Paweł Wolak.