Moralitet „Historia o Miłosiernej, czyli testament psa”  w wykonaniu Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy stanowił niezwykle barwne, pełne humoru otwarcie Rzeszowskich Spotkań Teatralnych VizuArt – Festiwalu Scenografów i Kostiumografów w Rzeszowie. - To przede wszystkim koncertowa gra całego zespołu aktorskiego – w tym przypadku nie mam żadnych obaw przed określeniem jej jako zbiorową kreację aktorską - ocenia Anna Petynia.


Fabuła sztuki przypomina najbardziej zakręconą telenowelę latynoamerykańską, a scenariusz godny jest wręcz miana teatralnego „Zbuntowanego anioła”, choć historii miłosnej z happy end-em tu brak. W dużym skrócie – w konwulsjach zdycha w ukochany piesek Piekarzowej, żony chlebodawcy lokalnego łotrzyka Grilo, który knuje pewną intrygę – w jej wyniku pies grzebany jest w obrządku katolickim. Sytuacja komplikuje się, gdy do lokalnej parafii przybywa biskup oraz seryjny morderca. Tempo kolejnych wydarzeń zaczyna być zawrotne, a finał wydarzeń rozgrywa się w… czyśćcu. Kolejne zwroty akcji przyprawiają widzów o ból głowy i brzucha.

Pierwsza część to banalna, pełna humoru historyjka. Gdzieś pomiędzy postaciami pałętają się jakby zagubione, czuwające nad bohaterami, a także stanowiące chór, anioły stróże. Sytuacja diametralnie zmienia się w drugim akcie – przestaje być przaśnie i odpustowo, znikają bujna palma i kościelne wrota. Znajdujemy się w olbrzymim przeszklonym pomieszczeniu, przypominającym poczekalnię metra bądź lotniska. To czyściec, w którym lądują w oczekiwaniu na sąd boży bohaterowie sztuki. Nawet tam – co znamienne – nie mogą dojść do porozumienia – nie zauważają nawet pojawienia się Chrystusa. Trwa bitwa o dusze pomiędzy Bogiem, a szatanem, który – paradoksalnie – wystylizowany jest na bezwzględną prawniczkę, która rzuca raz po raz paragrafami.

„Historia Miłosiernej, czyli testament psa” to przede wszystkim koncertowa gra całego zespołu aktorskiego – w tym przypadku nie mam żadnych obaw przed określeniem jej jako zbiorową kreację aktorską. Tak precyzyjnie grający zespół legnickiego teatru widzę po raz pierwszy. Myślę, że duża w tym zasługa reżysera spektaklu Piotra Cieplaka. Ale wróćmy do postaci.

Aktorskim majstersztykiem jest przede wszystkim Chico w wykonaniu Pawła Palcata. Stworzenie postaci lokalnego, lekko przygłupiego i nadwrażliwego poety nie jest zadaniem prostym – łatwo tu przesadzić i stworzyć tanią, kabaretową postać. W tym przypadku przyglądamy się z jednej strony ciamajdzie, lokalnemu kozłowi ofiarnemu, którego zachowanie przyprawia o salwy śmiechu, z drugiej strony widzimy tragizm nadwrażliwca, którego nikt nie rozumie. Świetnie sekunduje swojemu ziomkowi Grilo, który jest jego totalnym przeciwieństwem. Pewny siebie, pyszałkowaty cwaniaczek, taki stereotypowy dresik z osiedla, który knuje intrygę dzięki której obaj mają się wzbogacić o pokaźną sumę pieniędzy, brawurowo grany jest przez Bartosza Bulandę. Wspomnę jeszcze jedynie o Portierce – Anicie Poddębniak. Ta znów z gracją raz po raz uwodzi widza przełamując barierę czwartej ściany. Odważnie improwizuje i puszcza oczko w stronę widowni. Z gracją przeprowadza przez meandry skomplikowanej słodko-gorzkiej historii.

Jako, że spektakl zaprezentowany został podczas festiwalu poświęconemu scenografii i kostiumom teatralnym nie w sposób nie pochylić się nad jego częścią wizualną. W tej kwestii także jest bardzo bogato. Wprawdzie obie części spektaklu są totalnie różne estetycznie, ale w równej mierze urzekające. Pierwszy akt utrzymany jest w konwencji karnawału w Rio, brazylijskie rytmy i kolory zawitały w Legnickim teatrze z całym dobrodziejstwem inwentarza. Z jednej strony jest kiczowato, że aż bolą oczy, barwnie, odpustowo – co wzmaga komizm sytuacyjny, który widać na scenie. Jest słodko, infantylnie, komicznie i przewrotnie. Choć w kwestii samej scenografii – nie ma bogactwa na scenie. Widzimy jedynie masywne kościelne drzwi i wielką palmę, której pień powstał w bardzo pomysłowy sposób – stworzony z ponakładanych na siebie doniczek. Po antrakcie też aranżacja sceny ujmuje prostotą – kilkanaście krzeseł, szklane ekrany na ścianach i dwie huśtawki. Wizualny obrót o 180 stopni każe spodziewać się, że podobnie będzie z fabułą.

Cieplak za pomocą lekkiego spektaklu zadaje widzowi ważne pytanie – o sens istnienia, sens wiary, religii, kondycję współczesnego kościoła, ale i kondycję duchowości człowieka. Tekst napisany w XX wieku stanowi gorzką satyrę o współczesnym świecie – pełnym korupcji, zawiści, braku miłości. Tylko czy widz potrafi zanurzyć się w treści spektaklu i sięgnąć po to drugie dno, które pozostaje po odrzuceniu atrakcyjnej, komediowej otoczki?
 

  • Rzeszowskie Spotkania Teatralne VizuArt – Festiwal Scenografów i Kostiumografów, 16-24 listopada 2013; Teatr im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy, Ariano Suassuna  „Historia Miłosiernej, czyli testament psa”. Przekład: Witold Wojciechowski, Danuta Żmij, reżyseria: Piotr Cieplak, scenografia: Andrzej Witkowski, muzyka Kormorany: Paweł Czepułkowski, Michał Litwiniec, konsultacja dramaturgiczna: Robert Urbański. Premiera: 9 grudnia 2012 r., Scena Gadzickiego. Występują: Magda Biegańska, Bartosz Bulanda, Rafał Cieluch, Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Ewa Galusińska, Joanna Gonschorek, Bogdan Grzeszczak, Robert Gulaczyk, Mateusz Krzyk, Zuza Motorniuk, Paweł Palcat, Anita Poddębniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Paweł Wolak, Lech Wołczyk.


(Anna Petynia, „Przewrotność istnienia (Historia o Miłosiernej, czyli testament psa)”, www.teatralia.com.pl, 9.01.2014)