Jedna z najnowszych legnickich premier przede wszystkim imponuje prowadzeniem aktorów, a nade wszystko ich grą. „Fantazy/Niepoprawni” to prawdziwa „jazda bez trzymanki”. Dziewięcioro artystów posługuje się trudną staropolszczyzną z niezwykłą swobodą i lekkością. Pisze Piotr Bogdański.

Z propozycji dolnośląskich teatrów wybór padł na spektakl w reżyserii Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy pt. „Fantazy/Niepoprawni”. Wybór okazał się trafny.

Obecne adaptacje twórczości Juliusza Słowackiego widocznie nie są już magnesem dla nas współczesnych, stąd pewnie nie najlepsza frekwencja na widowni legnickiego Teatru. Ja również nie należę do wyjątków i jak każdy bałem się „Fantazego”. Na płaszczyźnie przedstawianych wydarzeń, istotnie lekko nie jest. Na szczęście z odsieczą nadeszli twórcy spektaklu i wręczali odważnym widzom zgrabne streszczenie. Tak więc skorzystam z niego i spróbuję w kilku słowach zrelacjonować treść najczęściej wystawianego dramatu Słowackiego.

Tytułowa postać – Hrabia Fantazy (Grzegorz Wojdon) odwiedza sąsiadującą rodzinę Respektów. Ci ostatni mają nadzieję, że młody bogacz poślubi ich najstarszą córkę Dianę (Magda Skiba). Sytuację komplikuje przybycie Jana (Bartosz Bulanda) znajomego Diany z Syberii. Przystojny posłaniec pragnie zrealizować przysięgę dziewczyny o zamążpójściu. Tymczasem zjawia się hrabina Idalia (Magda Biegańska) porzucona kochanka Fantazego.

Jak się można było spodziewać, wszystko się komplikuje aż do szczęśliwego finału. Jednym słowem, to surowy opis obyczajów sprzed 150 lat. Przyznasz drogi czytelniku, że dziś ciężko tą historią się zachwycić. W spektaklu Jarosława Tumidajskiego to nie ona jest najważniejsza.

Jedna z najnowszych premier przede wszystkim imponuje prowadzeniem aktorów, a nade wszystko ich grą. „Fantazy/Niepoprawni” to prawdziwa „jazda bez trzymanki”. Dziewięcioro artystów posługuje się trudną staropolszczyzną z niezwykłą swobodą i lekkością. Na czele z Magdą Biegańską w roli hrabiny Idalii i Grzegorzem Wojdonem jako hrabią Fantazy, stworzyli prawdziwe kreacje.

To nietuzinkowe spotkanie z klasykiem dramatu polskiego przypomniało mi inne. Tym razem z czeskim tuzem literatury Franzem Kafką. Okazją do tego była najnowsza premiera w Teatrze w Jeleniej Górze. „Proces”, bo o nim mowa, przełożył na deski sceniczne Bogdan Michalik. Niestety, w tym przypadku mamy do czynienia jedynie z inscenizacją tzw. rzemieślniczą. Wyjątek stanowi scenografia Leszka Mądzika. Z jednej strony ascetyczna, z drugiej skutecznie oddająca atmosferę historii oskarżonego przez system urzędniczy Józefa K.

Najbardziej efektownie wypada kilka scen, w których kat przygotowuje się do egzekucji. Reszta niestety jest dość przeciętna. Z ubolewaniem muszę stwierdzić, że powyżej przeciętności nie wznoszą się również aktorzy. Najbardziej wyrazistym przekładem może być Adam Majewski w roli Józefa. Poprawne wyrecytowanie tekstu to zdecydowanie za mało. Na tym nie najlepszym tle trochę lepiej wypadają panie Magdalena Kępińska i Katarzyna Janekowicz.

Mimo wszystko uznałbym spektakl za wart obejrzenia. Broni go przede wszystkim ponadczasowa historia Kafki. Może ocena jeleniogórskiej propozycji nie byłaby aż tak surowa, gdy nie zespół teatru legnickiego. Po raz kolejny pokazał jak można nadać nowy wymiar nawet niezbyt porywającemu tekstowi.

(Piotr Bogdański, „Teatr czy teatrzyk. Fantazy/Niepoprawni/Wyjątkowi”, Nowe Wiadomości Wałbrzyskie, 18.04.2011)