Drukuj

Spektakl to prawdziwie furiacka, ale zarazem artystycznie domyślana opowieść o Polsce, która się składa z dwóch historii opowiedzianych przez kobiety. Najważniejszą rolą Apolla jest narracja. Wprowadza nas w każdą historię, komentuje wydarzenia. Postać zagrana przez Rafała Cielucha w spektaklu „III Furie” wywarła na mnie ogromne wrażenie.



Wcielił się on w role Apolla („Jestem Apollo i jestem bogiem…”). Z mitologii wiemy, że Apollo był synem Zeusa. Bóg mądrości, muzyki, poezji, bóg-lekarz chorób ciała i duszy, bóg oczyszczania z win, wyroczni i wróżb, bóg słońca. Uważany również za boga życia i śmierci.

Gra Rafała Cielucha była wspaniała, lecz czasami jego zachowania trudno mi było zrozumieć. Jego postać była postacią kontrowersyjną. Już jego ubiór zmuszał widza do zastanowienia. Wiadomo, jako bóg ubrany jest elegancko, w garnitur, lecz pewnie niejeden z nas zada sobie pytanie czemu ma pomalowane paznokcie na czerwono lub zielony język? Czerwony kolor zapewne nawiązywał do naszego kraju. Miał podkreślić, że chodzi tu o Polaków, że to opowieść o nas, a nie coś, co dotyczy spraw odległych. Zaś zielony język dla mnie był przejawem szaleństwa. Zachowanie Apolla w niektórych momentach było przejawem tego szaleństwa, na przykład, gdy chodził po scenie, a raczej był to pewnego rodzaju taniec, w którym wyginał się w nienaturalnych pozach.

Bohaterowie w tym spektaklu przymierzają role antycznych herosów, a ich dramatom przyglądają się właśnie bogowie. Mistrzem tej ceremonii jest właśnie Apollo. Błyszczy on celebryckim sznytem gwiazdy telewizyjnego talk-show. Raz gra boga, który denerwuję się niektórymi zachowaniami ludzkimi, krzyczy, pobada w furie, a tu zaraz przybiera postać wesołego i pełnego ironii prowadzącego konkursy. Jest to najbardziej zaskakująca postać w „III Furiach”. Od czasu do czasu komentuje on wydarzenia, raz wybucha, wrzeszczy, a raz przygląda się jednej z bohaterek, która opowiada swoją historią z ironicznym uśmiechem na twarzy.

Jednym z przykładów jego  zachowania jest wzburzenie się z powodu zielonego płaszcza, który jak twierdzi, jest ważniejszy dla jednej z bohaterek, Danuty Mutter, niż myśl o tym, ile osób zginęło w powstaniach, ilu poniosło śmierć dla ojczyzny. Dla Polaka nieważne jak jest -  on zawsze znajdzie powód, aby ponarzekać, a to na władze, a to na co innego. Powoli zapomina się o ofiarach, które zginęły z miłości dla ojczyzny. Na to właśnie wzburza się Apollo. Innym przykładem jego zachowania jest postawa przy słuchaniu historii, a raczej pewnego rodzaju histerii drugiej bohaterki, Markiewiczowej. Leży on na podłodze, słucha jej, a na jego twarzy daje się zauważyć uśmieszek, który miał wyraz lekko ironiczny. Jego postawa była w tym momencie dla mnie bardzo intrygująca.

Jeśli chodzi o grę Rafała Cielucha to na pewno wywołała u niejednego wiele emocji. Mimika twarzy, postawy, sposób wyrażania uczyć naprawdę potrafią wywrzeć wrażenie na widzu. Jego postać w tym spektaklu jest dość trudna nie tylko do zrozumienia, ale i również do zagrania, a zarazem jest postacią, która wprowadza nas w klimat całej historii, choć czasami jego zachowanie mogły wydawać się irytujące i na pewno „nadpobudliwe”. Jednak aktor stanął na wysokości zadania i odegrał wszystko z wielką precyzją.

(Katarzyna Wężyk, „Apollo Rafał Cieluch”,  Warsztaty „Myślimy o Teatrze” )