Wrześniowe przyspieszenie w legnickim Teatrze Modrzejewskiej i ostre, efektowne wejście w sezon artystyczny 2006/2007 premierami „Osobistego Jezusa” Przemysława Wojcieszka oraz „Otella” tercetu William Szekspir - Krzysztof Kopka - Jacek Głomb recenzuje dla Panoramy Legnickiej Zygmunt Mułek. - ”Osobisty Jezus” to sztuka wręcza ascetyczna, znakomicie zagrana. „Otello” zaś imponuje rozmachem inscenizacyjnym. Też z dobrymi rolami aktorskimi - zauważa legnicki dziennikarz.

9 września miłośnicy teatru na dużej scenie obejrzeli premierę „Osobistego Jezusa” w reżyserii Przemysława Wojcieszka. Reżyser zasłynął znakomitym spektaklem „Made in Poland”. Czy jego najnowsze przedstawienie dorówna poprzedniej sztuce? - Jestem przekonany, że „Osobisty Jezus” pójdzie przebojem w świat - jest pewny Jan Hila, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru im. Modrzejewskiej. Historia Ryśka, młodego chłopaka z pokręconym życiorysem, wychodzącego z więzienia i próbującego ułożyć sobie życie powinna się spodobać. Zwłaszcza, że cały zespól zagrał wręcz koncertowo. Przemek Bluszcz przez prawie półtorej godziny nie schodzi ze sceny. Pod koniec widać, że ta rola wymaga od niego ogromnego wysiłku. Majstersztykiem aktorskim jest niewielka rólka Anity Poddębniak. Do tego jeszcze dochodzi doskonała muzyka zespołu Pustki. Dla wielu wrażliwych widzów mankamentem mogą być przekleństwa często padające ze sceny. W zamyśle autora i reżysera zapewne miało oddać ducha postaci. Czy to był zabieg konieczny - każdy oceni sam. W minioną sobotę obejrzeliśmy „Otella” w reżyserii Jacka Głomba. Spektakl pokazywany był już festiwalu szekspirowskim w Gdańsku, gdzie zdobył nagrodę za reżyserię. Ewa Galusińska grająca Desdemonę otrzymała nagrodę za najlepszą role kobiecą. „Otello” grany jest w dawnym Tatrze Żydowskim na Nowym Świecie. Mocno zniszczony lokal dodaje tylko uroku. W tym przedstawieniu Jacek Głomb imponuje wielkim rozmachem. Aktorzy grają w strojach z epoki. Rzecz dzieje się na atrapie statku, której załoga zagubiła się na morzu i szuka swojej wyspy szczęśliwości. Wrażenie robią maszty, które raz są ściągane innym razem wciągane na maszt. Może trochę za często? Grający Otella Przemek Bluszcz nie jest już tak eksploatowany. Reżyser równomiernie podzielił role między aktorów. Wszyscy grają na przyzwoitym poziomie. Nie ma jednak takiej, która zbijałaby z nóg. Może poza Desdemoną. Tekst jest bardzo komunikatywny. „Otello” to kolejna udana próba zmierzenia się z Szekspirem. (Zygmunt Mułek, „Kostiumowo i współcześnie”, Panorama Legnicka 19.09.2006)