Drukuj
Głośny, czasem wręcz histeryczny śmiech po którym zalegała pełna skupienia cisza, a na koniec brawa, kwiaty i gratulacje – tak reagowała publiczność kameralnej premiery „Emigrantów”, która w niedzielę (4 marca) zainaugurowała działalność amatorskiej sceny Teatru im. Trouta w Legnicy. Projekt zrealizowano pod patronatem miejscowego Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej.

Założycielami Teatru im Trouta (od Kilgore’a Trouta, fikcyjnej postaci pisarza science fiction, bohatera wielu utworów amerykańskiego pisarza i publicysty Kurta Vonneguta) są Mateusz Krzyk i Przemysław Wenda (Corso), młodzieńcy związani amatorsko z około teatralnymi projektami realizowanymi od dwóch lat w Caffe Modjeska. Obaj mają już za sobą pierwsze próby sceniczne na szkolnych i studenckich scenach kabaretowych, prezentowali także swoje umiejętności aktorskie na improwizowanych występach w teatralnej kawiarni. Reżyserskich konsultacji przy próbach do „Emigrantów” udzielił im dyrektor Teatru Modrzejewskiej Jacek Głomb.

Słynne emigranckie dialogi AA (inteligenta sfrustrowanego brakiem wolności) i XX (robotnika, który marzy o godziwym zarobku) twórcy legnickiej adaptacji przenieśli do jednego z irlandzkich pubów i osadzili podczas sylwestrowo-noworocznej nocy 2006/2007. Uwspółcześniona wersja słynnego dramatu Sławomira Mrożka wiąże go z najnowszą emigracyjną falą, która stała się udziałem Polaków po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej. W większości równie młodych, jak odtwórcy ról w tym przedstawieniu.

Całość spektaklu odbywa się w niewielkiej przestrzeni bufetu teatralnej kawiarni, w przeszłości pełniącego funkcję kameralnej (tzw. „czarnej”) sceny legnickiego teatru i małej salki projekcyjnej. Nic też dziwnego, że nie wszyscy chętni zdołali obejrzeć premierowe przedstawienie - wybudowana widownia liczy zaledwie 62 miejsca.

Reakcje na premierowe przedstawienie odbywające się niemal na wyciągnięcie ręki, w bardzo bliskim kontakcie z widzami, były bardzo emocjonalne. Salwom śmiechu, czasami wręcz histerycznego, towarzyszyły także łzy wzruszenia. Obaj wykonawcy, mimo braku rutyny i doświadczenia grali bardzo dynamicznie, w charakterystycznym tzw. legnickim stylu – na granicy fizycznych możliwości i własnego bezpieczeństwa.

Spektakl zakończył brawa na stojąco, gratulacje i podziękowania. Także te, płynące od wykonawców w stronę widowni…

Kolejne przedstawienia w Caffe Modjeska zaplanowano na 10, 17 i 18 marca

podobnie jak to miało miejsce w dniu premiery także na godz. 16.00
bilety: 10 zł


Powiedzieli po premierze:

Zygmunt Mułek (Słowo Polskie-Gazeta Wrocławska)
: - Młodzi zagrali super, lepiej nawet niż tego oczekiwałem. No, może czasami mogliby tylko trochę ciszej. Ale Mrożek po raz kolejny okazał się mistrzem. Śmiałem się dziś dużo częściej, niż na premierze „Zamkniętego z powodu bogactwa” Dorsta. Może wolę jednak polskie poczucie humoru od niemieckiego…

Dorota Purgal (wiceprezydent Legnicy): - Przyznam, że bardzo mi się podobało! Mateuszowi Krzykowi powiedziałam nawet, że wkrótce będzie mógł zapewne zastąpić Eryka Lubosa (charakterystyczny odtwórca głównej roli w „Made in Poland” Wojcieszka – przyp. red.). Złapałam się też na refleksji, że nie papiery czynią aktora. Być może już wkrótce ci młodzi ludzie powtórzą drogę, jaką w legnicki teatrze odbył Janusz Chabior. Życzę im tego.

Krystyna Zajko-Minkiewicz (polonistka): - Jestem poruszona i wzruszona. Na koniec się popłakałam i wcale się tego nie wstydzę. To świetny pomysł, by „Emigrantów” zrobili rówieśnicy tych, którzy tak masowo wyjeżdżają z kraju. Czasami się śmiałam, ale czasami było mi bardzo smutno.

Edward Dobosz (dyrektor V LO w Legnicy)
: - Podobało mi się. Doskonale znam obu wykonawców, byli także moimi wychowankami. Jestem szczęśliwy, że jest w Legnicy miejsce, w którym dostali kolejną szansę. Co równie ważne czułem, że otoczeni są ludźmi przyjaźnie nastawionymi do ich pomysłów. Doskonale widać było to podczas przedstawienia, jak i po jego zakończeniu.

Ludwik Gadzicki (polonista)
: - Powiem krótko – gratuluję pomysłu i wykonania wszystkim, którzy pomogli w tym przedstawieniu.

Jan Hila (prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej)
: - To niesamowite uczucie zobaczyć spektakl, który także kiedyś po amatorsku wystawiałem. W ten sposób historia zatoczyła kolejne koło.


****************************************************


„Emigranci” Sławomira Mrożka (1974) uważany jest za jeden z najważniejszych polskich dramatów powstałych po wojnie. Dotyka istotnego problemu w powojennej Polsce - rozdźwięku między inteligencją i robotnikami. W dialogach sztuki doszukiwano się cech Becketta, egzystencjalizmu Dostojewskiego, podkreślając jednak przy tym całkowitą oryginalność Mrożka.

Spośród polskich inscenizacji „Emigrantów” szczególne znaczenie miały trzy: warszawska Jerzego Kreczmara z Wiesławem Michnikowskim i Mieczysławem Czechowiczem, krakowska Andrzeja Wajdy z rolami Jerzego Stuhra i Jerzego Binczyckiego.

I jeszcze jedna, także krakowska (choć z warszawskimi aktorami!) Kazimierza Kutza, który w swej realizacji uwypuklił „polskie” wątki sztuki. Znakomite kreacje stworzyli w niej Marek Kondrat i Zbigniew Zamachowski.
W starciach AA z XX Kutz dostrzegł przedłużenie narodowej dyskusji między inteligentem, a przedstawicielem ludu. W tym ujęciu bohaterowie Mrożka stali się potomkami postaci z „Wesela” Wyspiańskiego, tak jak one karmiące się złudzeniami, bezradni i bezsilni.