Chodzi rzecz jasna o picie mleka i akcję promocyjną, którą wśród legnickich dzieci firmował generał i jedyny polski kosmonauta. Było miło, bo i dziennikarze zachowali się jak dzieci pogubione na mlecznej drodze.

- Nie znam tego starszego pana z kosmosu, nie wiem jak się nazywał, ale fajne rzeczy opowiadał – usłyszałem od uczestniczki spotkania z jednego z legnickich gimnazjów. Dyrektorzy szkół wykonali bowiem zadanie, dzięki czemu dzieci, w liczbie słusznej, pojawiły się na spotkaniu.  Miało być miło, to było. Zatem nikt nie zająknął się nawet z pytaniami o rolę generała w tłumieniu wolnościowego i solidarnościowego zrywu Polaków sprzed ponad 30 lat. Nikt nie wspomniał nawet, że gościliśmy ozdobę stanu wojennego, członka nieformalnego gremium decyzyjnego i generalskiej junty, a przy tym figuranta przydatnego dla propagandowej osłody wrednej działalności.

Dziennikarze relacjonujący spotkanie także przemilczeli tę niewygodną okoliczność. Zachowali się zgodnie z życzeniem organizatorów spotkania, ale przede wszystkim zgodnie z założeniami mlecznej kampanii promocyjnej.  Nie pytali zatem o nic. Także o sens całej akcji, która ruszyła w Polsce dziesięć lat temu, a która ma przeciwdziałać gwałtownemu spadkowi spożycia mleka w naszym kraju. Przeciwdziałać – rzecz jasna – nie dla ochrony mlecznego biznesu, ale wyłącznie z troski o nasze zdrowie. Tylko czy na pewno?

„Pij mleko, będziesz wielki” zachęcał swego czasu z telewizora nawet Bogusław Linda. Jak wiadomo aktor specjalizował się w odgrywaniu w filmach mocnych mężczyzn. A ci, wie to przecież każdy półgłówek, pierwsze dwie szklanki mleka wypijali już na śniadanie, bo – jak mówił w „Psach” Franz Maurer - „świat na trzeźwo jest nie do zaakceptowania”. Jeśli zatem, drogie dziecko, mamusia nie kupiła ci mleka na śniadanie, to już najwyraźniej tylko dlatego „że to zła kobieta była”.

Hermaszewski nie był zatem pierwszy, a Linda nie był jedyny. Akcję promocyjną mlecznych korporacji wspierali w Polsce także piosenkarka Kayah, rajdowiec Krzysztof Hołowczyc i snowboardzistka Jagna Marczułajtis. Wszystko razem miało wyrobić w nas przekonanie, że krowie mleko to doskonały przepis na karierę dla dziecka, na jego wielką drogę do gwiazd. Przesłanie jest zatem jasne, tymczasem sprawa jest wątpliwa, a co najmniej dyskusyjna.

- Medycyna bierze dziś udział w jednym z największych oszustw ostatniego stulecia. Jest na usługach koncernów, którym nie zależy na zdrowiu dzieci, tylko na pieniądzach. Lekarze nabrali wody w usta, bo tak jest bezpieczniej. Mleko, wbrew powszechnemu mniemaniu, nie wzmacnia kości, tylko je osłabia. Zawarte w nim białko wypłukuje wapń z organizmu. Mleko krowie to najlepszy przepis na wózek inwalidzki – grozi doktor Eugeniusz Siwik, autorytet w dziedzinie ginekologii i położnictwa, a z zamiłowania dietetyk.

Przemilczanych przeciwskazań jest mnóstwo. Na całym świecie są eksperci, którzy nazywają picie krowiego mleka patologią! Zawartej w mleku laktozy (cukru) nie toleruje bowiem więcej niż  połowa ludzi, a kazeina (białko) przyczynia się do chorób serca. - Mleko jest jednym z najgroźniejszych alergenów pokarmowych. Ma aż pięć składników, które mogą być fatalnie tolerowane przez człowieka – twierdzi profesor Edward Zawisza, jeden z najwybitniejszych polskich alergologów.

Takim głosom trudno się przebić. Hasło „Pij mleko, będziesz kaleką” na razie nie przejdzie. Zwłaszcza w Polsce, gdzie mleko jest dotowane przez państwo i jest niemal święte.  Jak rosół w niedzielę, schabowy z bigosem i karp na wigilię.

Jest jednak  pocieszająca pointa historii ze spotkania legnickich dzieciaków z polskim kosmonautą. Bezpośrednio po nim generał wybrał się z przyjaciółmi do restauracji. Mleka nie zamówił. Pito wódkę. Czystą. Na zdrowie!

Żuraw, 20 maja 2012 r.