Drukuj
Warszawski dziennikarz, poeta i dramaturg, kierownik literacki warszawskiego Teatru na Woli Remigiusz Grzela 13 września spędził w Legnicy, co odnotował w swoim bloogu. O „Łemku”: ”Mnie inscenizacja Jacka Głomba zachwyciła, porwała. Oglądałem z zainteresowaniem, z otwartymi ustami, w wielu momentach z przejęciem”. O Festiwalu „Miasto”: „Projekt, który uczynił teatrem miasto. Bardzo temu festiwalowi kibicuję. To już jest ważne wydarzenie. Mimo że debiut”.

"Po raz pierwszy od dawna mam dziś spokojną sobotę, trochę może nostalgiczną, bo przyjaciółka wyjechała na rok z Polski... Ale jednak pierwszą sobotę wolną od tygodni. I to jest piękne. W dodatku śpiewa Charles Dumont, śpiewa, że niczego nie żałuje, śpiewa o kochankach, śpiewa o pierwszym papierosie po miłości. Nasza rozmowa wciąż na taśmach, które muszę odsłuchać, spisać, zredagować. To jest zawsze najtrudniejsza praca. To się tylko tak wydaje, że wywiad to spotkać się, pogadać, spisać, wydrukować, zainkasować...

Jest pięknie, bo mogę być tutaj. Pisać, jak zawsze, bez pośpiechu. Schować się. I nawet raz jeszcze, tyle że już wirtualnie, pojechać do Legnicy. Jednak kawał drogi z Warszawy. W jedną stronę jechaliśmy chyba z osiem godzin. Ale nie żałuję, jak śpiewa Dumont, niczego nie żałuję, bo jechałem z Olą, i snuliśmy opowieści, gęby się nam nie zamykały. A potem otwarcie I Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Miasto", który jest dzieckiem Jacka Głomba. Fantastyczny projekt. Kilka grup teatralnych z całego świata, w tym również ze Stanów Zjednoczonych, wybrały sobie przestrzenie miasta, w których zostały wystawione ich spektakle. Projekt, który uczynił teatrem miasto. Bardzo temu festiwalowi kibicuję. To już jest ważne wydarzenie. Mimo że debiut.

Festiwal zainaugurowała premiera spektaklu "Łemko" Roberta Urbańskiego w reżyserii Jacka Głomba. Robert Urbański, rocznik 1976, który jest obecnie jednym z najzdolniejszych dramaturgów ("Wschody i zachody miasta", "Szaweł", "Operacja Dunaj", "Zabijanie Gomułki" wg. Jerzego Pilcha - ten spektakl będzie można zobaczyć w Warszawie 29 września w Klubie Karuzela na Jelonkach w ramach akcji Teatru Na Woli "Modrzejewska wraca do Warszawy") podjął bardzo trudny temat - wysiedlenia Łemków.

"Łemko" to opowieść oparta na relacjach Łemków z Legnicy i okolic, ofiar historycznej zawieruchy, świadków rozpadu swojej etnicznej tożsamości. Problem trudny, poważny a jednak zainscenizowany w sposób widowiskowy - z tańcami, muzyką na żywo (cygański zespół Tatra Roma). Taniec w ogóle jest językiem tego spektaklu. O dziwo najtrudniejsze kwestie, problemy opowiedziane są właśnie tańcem na pograniczu metafizyki. Tańcem podkreślającym ulotność. Tańcem, w którym pojawiają się duchy przeszłości. Postacie nawet nie tańczą a płyną. Taniec w tym spektaklu to rodzaj mgły, z której wyłania się przeszłość. Nie wiem, czy to jest dostatecznie czytelne, ale tak zobaczyłem i tak zapamiętałem.

Spektakl oparty jest na histori starego Łemka, Oresta. Właściwie przypomina w wielu warstwach "Skrzypka na dachu". W jednym i drugim mamy małą społeczność, naród, który pozbawiony jest ojczyzny, problem tożsamości, wysiedlenie. W obu przypadkach pokazany jest konflikt pokoleniowy. Dzieci Oresta, jak dzieci Tewie Mleczarza wyznają inne poglądy, rozwijają się, mają problem z tożsamością ojców. W obu spektaklach przez los rodziny przewala się historia. Nagle, nie chcąc, stają się częścią świata politycznego. Muszą poddać się potworowi historii.

W obu spektaklach obserwujemy topienie świata tradycji i przynależności, jakiegoś wyjaławiania. Obaj, Tewie i Orest wadzą się z Bogiem, choć każdy w inny sposób. Tewie jest filozofem, chcem tam jakoś Boga przekonać do swojego stylu życiu, tłumaczy się w arcymistrzowski sposób. Orest jest bardziej bezwolny, modli się, ale raczej z zapamiętania. W efekcie podważy obecność Boga. I tu różnica jest zasadnicza. Tak jak w pewnej dumie jaka różni Tewie i Oresta. Tewie jest dumny ze swojego żydostwa, Orest i ziomkowie raczej zaczynają się swojej tożsamości może nie tyle wyrzekać, co wstydzić. Jakby była rodzajem kompleksu. Orest nie walczy, poddaje się. Zresztą to akurat powoduje konflikt między nim a żoną. "Skrzypek na dachu" i "Łemko" podobne są też w warstwie inscenizacyjnej i muzycznej - a raczej podobna jest rola muzyki, bo sama muzyka przecież zupełnie inna. W jednym i drugim przypadku zrekonstruowane jest wesele, pokazane są zwyczaje, a taniec, jak już pisałem staje się metaforą losu bohaterów sztuki.

Mnie inscenizacja Jacka Głomba zachwyciła, porwała. Oglądałem z zainteresowaniem, z otwartymi ustami, w wielu momentach z przejęciem - scena, w której żona Oresta wraca do domu po tym, jak została zgwałcona; w wielu momentach oglądałem z rozbawieniem - kapitalne rozmowy Oresta z urzędniczkami-modliszkami. Fantastyczny Zbigniew Waleryś jako Orest. Oszczędna scenografia Małgorzaty Bulandy. No i ruch sceniczny, o którym już tyle pisałem, nadający spektaklowi niebywałą lekkość - Kamila Jankowska i Witold Jurewicz.
Warto ten spektakl zobaczyć. Z Wrocławia do Legnicy rzut beretem, a w grudniu "Łemko" odwiedzi Warszawę.

Jacek Głomb wystawił Łemka w sali byłego teatru Varietes przy ul. Kartuskiej.
A po spektaklu, kiedy zgubił nas kierowca, znaleźliśmy się z Olą, w samym centrum okrytego złą sławą Zakaczawia. Można powiedzieć środek nocy. Zgaszone latarnie. Straszące kamienice. Ludzie pijący przed domami, wołający do siebie przez ulicę. Nagle wyrosło przed nami piętnastu pijanych facetów z pieśnią na ustach i piwem w rękach. Zrobiliśmy w tył zwrot, wprost do sklepu monopolowego. Kupiliśmy po butelce, stanęliśmy przed jedną z kamienic i czekając na kierowcę udawaliśmy mieszkańców Zakaczawia. Z bramy raz po raz wychodził ten sam gruby i pijany facet, wyprowadzający psa na spacer, za każdym razem innego, od pinczera do rotweilera... Przerażał mnie z kolejnym psem. Ale chyba właśnie widząc nas pijących przed bramą, mieszkańcy Zakaczawia potraktowali jak swoich.

And last, but not least. Polecam Wam fantastyczną książkę wydaną przez słowo/obraz/terytoria (więc jak wydaną!) "Dramaty Modrzejewskiej. Antologia sztuk napisanych dla Teatru w Legnicy". Znajdziecie w niej sztuki: "Don Kichot Uliczny" Krzysztofa Kopki, "Wesele raz jeszcze" Marka Pruchniewskiego, "Balladę o Zakaczawiu" Macieja Kowalewskiego, Jacka Głomba i Krzysztofa Kopki, "Obywatela M. - historyję" Macieja Kowalewskiego, "Szpital Polonia" Pawła Kamzy, "Szawła" Roberta Urbańskiego, "Made in Poland" Przemysława Wojcieszka i "Plac Wolności" Lecha Raczaka. Dla teatromanów lektura obowiązkowa!"

(Z Kafką przy kawce. Bloog Remigiusza Grzeli (remigiusz-grzela.bloog.pl). Odcinek „Zakaczawie”, sobota, 15 września 2007 22:11)



O autorze:

Remigiusz Grzela
: urodzony w Starogardzie Gdańskim (1977), ukończył Wydział Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Autor książki "Rozum spokorniał - Rozmowy z twórcami kultury" (2000). Jej bohaterami byli m.in. Krzysztof Piesiewicz, Krystyna Feldman, Ryszard Horowitz, Nina Andrycz, Jerzy Maksymiuk, Hanna Krall, Zdzisław Beksiński, Stefan Chwin, Anna Seniuk i ksiądz Jan Twardowski.

W 2001 roku została opublikowana książka "Nauka a polityka - Dziwne losy filozofii prawa w Polsce", do której autor przeprowadził rozmowy ze znanymi naukowcami i myślicielami. Współautor książki "Chełmska 21" (Warszawa 2001) o historii warszawskiej wytwórni filmowej. Publikował w paryskiej "Kulturze", w "Literaturze", "Kinie", "Gazecie Wyborczej", w prasie zagranicznej. Doświadczenia związane z wywiadem przekazuje studentom Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych UW, gdzie prowadzi wykład "Kultura wywiadu". Kierownik literacki Teatru na Woli w Warszawie.

Wydał dwa tomiki poetyckie "Świat banalny" (1998) i "Drzewa wierzą naprawdę" (2001). Jego wiersze przetłumaczono na języki: norweski, hebrajski, włoski i angielski. Opowiadania drukowały pisma literackie. Jest też autorem dramatów: "Na gałęzi", "Biografia", "Uwaga - złe psy!" i "Naznaczeni".