Drukuj
W drugiej połowie listopada do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w Warszawie trafi filmowa wersja scenariusza „Operacji DUNAJ”, która premierę teatralną na legnickiej scenie miała w lutym 2006 roku. Od finansowego wsparcia PISF uzależnione są losy filmowego projektu, który Jacek Głomb planuje na rok 2008, kiedy to przypada 40. rocznica haniebnej inwazji wojsk Układu Warszawskiego pacyfikującej Praską Wiosnę. Głównym producentem filmu będzie Wytwórnia Filmów Fabularnych i Dokumentalnych w Warszawie.

Na zaproszenie Wytwórni Filmów Fabularnych i Dokumentalnych w Warszawie Teatr Modrzejewskiej, jako współproducent,  przystąpił do prac scenariuszowych i organizacyjno-finansowych, których celem jest nakręcenie filmowej wersji sztuki. Główny producent filmu warszawska WFFiD zabiega o wsparcie projektu grantem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej w Warszawie, organizuje też środki własne dla realizacji tej produkcji. Teatr złożył także stosowne aplikacje do Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu i Prezydenta Miasta Legnica, zabiega także o istotne wsparcie i współudział w realizacji pomysłu w KGHM Polska Miedź S.A.

Film – w reżyserii Jacka Głomba, ze scenariuszem Roberta Urbańskiego i Jacka Kondrackiego, scenografią Małgorzaty Bulandy i muzyką Bartosza Straburzyńskiego -  ma powstać w 2008 roku jako produkcja polsko-czeska. W zamierzeniu pomysłodawców realizacja filmu zbiegnie się z przypadającą 20 sierpnia 2008 roku 40.rocznicą haniebnej inwazji wojsk Układu Warszawskiego, w tym - niestety - także armii polskiej, na Czechosłowację, co na wiele lat zastopowało demokratyczne zmiany nie tylko u naszych sąsiadów, ale także w naszym kraju.

Wydarzenie to miało rozliczne konsekwencje we wzajemnych stosunkach między Polakami i Czechami, te nieprzyjemne do dziś odczuwają czasami polscy turyści podróżujący po Czechach. Ważniejsze okazały się jednak te, które zrodzone z traumy roku 1968, nastawione były na przezwyciężenie wzajemnej wrogości między sąsiadującymi narodami. Ich efektem były wyjątkowo bliskie kontakty działaczy opozycji antykomunistycznej obu krajów, a w efekcie powstanie Solidarności Polsko-Czechosłowackiej.

Mimo upływu wielu lat i zasadniczych zmian ustrojowych, które dokonały się po obu stronach granicy, temat udziału wojsk polskich w zniewalaniu sąsiadów nie przebił się jednak w krajowej twórczości artystycznej, a trauma i wstydliwość tematu zrodziły tabu. W efekcie dla wielu młodych Polaków „nie ma tematu”, a wiedza o dramatycznych wydarzeniach sprzed kilkudziesięciu lat jest bliska zera.

Wśród wielu powodów, dla których to właśnie Teatr Modrzejewskiej chce podjąć się roli współproducenta filmu „Operacja Dunaj”, są i te związane z miejscem, w którym teatr prowadzi swoją działalność. Wyroki historii sprawiły, że to właśnie Legnica z dowództwem wojsk radzieckich, sztabem, centrami łączności i lotniskiem była ważnym miejscem, w którym planowano, ćwiczono i skąd kierowano operacją militarną przeciw południowym sąsiadom.

Są także powody czysto artystyczne podjęcia projektu. Legnicki teatr ma bowiem znaczące doświadczenia i sukcesy w przenoszeniu dramatów teatralnych na ekran (na razie wyłącznie telewizyjny). W historii, którą chce opowiedzieć językiem filmu, tkwi także spory potencjał, także komediowy. Doskonale podkreślili to recenzenci teatralnej wersji „Operacji Dunaj”. To istotna rekomendacja do podjęcia pomysłu.

Roman Pawłowski, Gazeta Wyborcza:
„Mało jest pomysłów, które otwierałyby tyle możliwości: mamy tu kawałek tragicznej historii XX wieku, mamy marzenie o wolności, rozjechane gąsienicami czołgów na placu Wacława, mamy pacyfistyczną satyrę na wojnę w stylu Szwejka, mamy wreszcie parodię przygodowego kina wojennego w stylu "Czterech pancernych". A wszystko to w realiach z Haszka, Hrabala i Havla. Czy może być lepszy pomysł na polsko-czeską komedię?”

Jacek Cieślak, Rzeczpospolita: „Hańba polskiej armii, która brała udział w tłumieniu praskiej wiosny, została pokazana w sposób tyle zabawny, co przewrotny. Robert Urbański nawiązał bowiem do opowieści o załodze czołgu „rudy”. Choć zakłamanej i skażonej komunistyczną propagandą, to jednak wciąż żywej w pamięci wielu pokoleń Polaków, co stanowi znakomity punkt wyjścia do dyskusji o narodowych stereotypach”.

Jacek Sieradzki, Przekrój: „Pomysł fantastyczny: opowiedzieć o niesławnym najeździe Układu Warszawskiego na dubczekowską Czechosłowację. Ale nie w tonie demaskacyjnym, a z humorem a`la czeski film. Odheroizować przy okazji jeden z mitów pop historii poprzez ukazanie następców Janka Kosa i jego załogi, już bez psa: czterech ćwoków w zagubionym czołgu prujących przez podkarkonoskie lasy prosto na NRD, co ani chybi grozi trzecią wojną”.