Drukuj
Komedia o inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację w 1968roku? Brzmi dziwnie, prawda? Jacek Głomb nakręcił przyzwoitą komedię o tym, że lepiej pić piwo, niż upajać się własnym męczeństwem. O „Operacji Dunaj” pisze Michał Burszta z portalu Filmweb.pl i przyznaje filmowi 3 gwiazdki w sześciostopniowej skali.

Debiutujący w filmie teatralny reżyser Jacek Głomb to dość niechlubne wydarzenie w naszej historii postanowił uczynić punktem wyjścia jajcarskiej opowieści o załodze polskiego czołgu, który podczas niesienia „bratniej pomocy” zgubił się gdzieś na czeskiej prowincji.

A tam, jak to w Czechach, dziewczyny piękne, knedliczki puszyste (albo na odwrót), a lokalni mędrcy toczą nad kuflem piwa obowiązkowe debaty o zaletach stoickiego trybu życia. Nasi chłopcy nie wiedzą, po co właściwie jadą na Pragę, ale mają głęboką świadomość, że Polacy gdziekolwiek się pojawią, „robią burdel”, i że smutek jest naszą cechą narodową.

„Operację Dunaj” łatwo wyśmiać za równie łatwe szafowanie narodowymi stereotypami, ale będzie to dla filmu krzywdzące. Głomb wspólnie z Jirim Menzlem (wystąpił w roli opiekuna artystycznego) sklejają swoją historię z klisz, by pokazać, że nie ma przed nimi ucieczki.
Postrzegamy się przez stereotypy i skoro nie możemy tego zmienić, przynajmniej się z tego śmiejmy. A że jest to śmiech inżyniera Mamonia, a więc zawsze z tego samego – cóż poradzić.

Lubimy jak Zamachowski gra pierdołę, Maciej Stuhr wrażliwego studenta, kochamy seks na sianie i ludowe mądrości. Jacek Głomb serwuje nam to wszystko plus garść cytatów z PRL-owskiej popkultury od „Czterech pancernych...” po „CK dezerterów” w zestawie XXL. Smacznego.  

„Operacja Dunaj”, reż. Jacek Głomb, Polska/Czechy 2009, 104’, Monolith Films, premiera w kinach 14 sierpnia

(Michał Burszta „Jaja w rozmiarze XXL”, Przekrój, 13.08.2009)