Drukuj
Pomysł, by premierę filmową zrobić z dala od krajowych centrów kultury i mediów był ryzykowny. Od wczoraj wiadomo, że udany. – Spełniło się moje marzenie, by premiera „Operacji Dunaj” odbyła się na polsko-czeskim pograniczu – mówił reżyser filmu Jacek Głomb. Odcisk jego dłoni powiększył filmową Aleję Gwiazd, która ozdabia wejście do noworudzkiego Miejskiego Ośrodka Kultury.

- Jesteśmy w miejscu, w którym w sierpniu 1968 roku polsko-czechosłowacką granicę przekraczały polskie i radzieckie czołgi uczestniczące w tłumieniu wolnościowego zrywu naszych sąsiadów. A to jest przecież główny motyw mojego filmu, w którym chciałem bez patosu i zadęcia uśmiechnąć się do naszej wspólnej historii. Bo choć nie mam za co przepraszać, w 1968 roku miałem cztery lata, to wstydzę się tego fragmentu naszej polskiej historii. Tym filmem chciałem odczarować bardzo drażliwy temat. Czy się udało? Niech ocenią to widzowie. Nie jest to film dla salonu, festiwalowych nagród i krytyków, ale właśnie dla nich – mówił po premierowej projekcji Jacek Głomb.

Galowa premiera „Operacji Dunaj” na polsko-czeskim pograniczu (z Nowej Rudy jest 15 km do czeskiego Broumova) ściągnęła do kina Miejskiego Ośrodka Kultury kilkudziesięciu dziennikarzy ze wszystkich najważniejszych polskich mediów. Realizatorzy i aktorzy uczestniczący w uroczystej projekcji dosłownie tonęli w tłumie oblegających ich fotoreporterów i dziennikarzy. Dzięki satelitarnym łączom premierową galę na żywo transmitowało Radio Wrocław. Były VIP-y z marszałkiem województwa Markiem Łapińskim i wypełniona do ostatniego miejsca widownia.

W poprzedzającej projekcję konferencji prasowej, którą prowadził Piotr Szygalski („Ulice kultury” TVP-2) uczestniczyli: Jacek Głomb – reżyser, Włodzimierz Niderhaus – producent,, Jacek Kondracki i Robert Urbański – scenarzyści,  Bartosz Straburzyński – kompozytor muzyki,  Małgorzata Bulanda – scenograf, Joanna Hanusiak – przedstawiciel polskiego dystrybutora z Monolith Films oraz liczna grupa aktorów. Na cenie zobaczyliśmy także: Macieja Stuhra, Zbigniewa Zamachowskiego, Przemysława Bluszcza, Macieja Nawrockiego, Bogdana Grzeszczaka, Magdę Biegańską, Pawła Wolaka, Rafała Cielucha i Zbigniewa Walerysia.

Czescy aktorzy: Monika Zoubkova, Martha Issowa i Jan Budarz pobłądzili nieco i przyjechali do kina MOK-u już po konferencji. – Super! Nie będziemy musieli odpowiadać na żadne pytania – śmiali się i żartowali. Przeliczyli się jednak, bo w kuluarach imprezy dziennikarze im nie odpuścili.

- Ten film to nie tylko polsko-czeska koprodukcja finansowa i organizacyjna, ale przede wszystkim ideowa. Nie jest przypadkiem, że z 17 aktorów na planie, 9 to Czesi. Dla mnie bardzo ważne było, by film nie odzwierciadlał jedynie naszego polskiego wyobrażenia o Czechach, ale by był polski i czeski równocześnie. Powstał jako efekt współpracy, a nawet sporów, które toczyliśmy na planie w trakcie realizacji – tłumaczył Jacek Głomb.

Wielu interesowało, skąd pochodzą czołgi, które zagrały w filmie. Zarówno pamiętająca wojnę „Biedroneczka” (T-34), jak i potężne radzieckie T-54. – Wszystkie filmowe pojazdy zostały wypożyczone z wielkiej kolekcji czeskiego muzeum militariów Franciszka Kocha w Rokiczanach – objaśniała scenograf filmu Małgorzata Bulanda. – Ten człowiek ma tyle tego, że mógłby skutecznie prowadzić wojnę z małym europejskim krajem – dodał żartobliwie Maciej Stuhr.

- Z Jackiem Głombem pracowało się fantastycznie. Mam zatem nadzieję, że nie ostatni raz – zauważył Zbigniew Zamachowski. – Reżyser prowadził nas silną ręką drwala. Jednak szczególnie dużą satysfakcję miałem ze współpracy z czeskimi aktorami. Jeśli pytacie o przygodę, o spełnienie dziecięcego marzenia, by być jednym z „pancernych”, to było już zupełnie inaczej, niż sobie to wyobrażałem. Mój pogląd na tę sprawę zmienił się radykalnie. Wiem już, że czołg to nie przygoda, a pancerna puszka, która służy do zabijania i w której można być zabitym. Doprawdy, to nic przyjemnego… dzielił się wrażeniami z filmowego planu Maciej Stuhr.

- Debiut reżyserski Jacka Głomba jest też moim debiutem w filmie. Od pierwszego do ostatniego dnia zdjęć - i do dzisiaj - jestem pod wielkim wrażeniem tego, co się stało, w czym mogłem brać udział – mówił Maciej Nawrocki, grający w filmie najmłodszego z czołgowej załogi „Biedroneczki”. – Myślę, że będzie OK. Mimo, że tak jak Maciek Stuhr nie miałem jeszcze okazji oglądać filmu – dorzucił Przemysław Bluszcz.

Nie mylił się. Podczas projekcji widzowie się śmiali i klaskali, a po jej zakończeniu zgotowali twórcom i aktorom owację na stojąco.

- Od 14 sierpnia film wchodzi na polskie ekrany w 57 kopiach – poinformowała Joanna Hanusiak z Monolith Films, który wprowadza „Operację Dunaj” do kin.

Noworudzka premiera była sukcesem organizacyjnym dyrektora tamtejszego Miejskiego Ośrodka Kultury. Wojciech Kołodziej był bowiem tym, który niemal rok temu zaproponował reżyserowi i producentom filmu podjęcie się roli gospodarza i organizatora premiery. Nieprzypadkowo, o czym zaświadcza doroczny Noworudzki Filmowy Zawrót Głowy.

- Mamy do dyspozycji zarówno odnowioną salę kinową z nowym nagłośnieniem (dolby surround) na 360 miejsc, jak i wspaniałą filmową publiczność. Tuż obok naszego ośrodka kultury umiejscowiona jest Aleja Gwiazd, gdzie swoje dłonie odcisnęło już wielu znanych, polskich artystów: Jerzy Stuhr, Leon Niemczyk, Krzysztof Zanussi, Katarzyna Figura, Jan Machulski, Filip Bajon, Robert Więckiewicz, Krzysztof Kolberger, Joanna Brodzik, Jerzy Płażewski, Henryk Gołębiewski, Robert Gonera –  objaśniał Wojciech Kołodziej.

Od wczoraj kolekcja filmowych odcisków znacząco się powiększyła. Do grona uhonorowanych dołączyli bowiem m.in. Jacek Głomb, Maciej Stuhr i Zbigniew Zamachowski.

Grzegorz Żurawiński