Drukuj
Reżyserski debiut pary legnickich aktorów udowadnia, że z pozornie banalnej sytuacji może rozwinąć się intrygująca opowieść o człowieku. „Sami” to sztuka momentami zabawna, momentami poważna i wzruszająca. Spektakl jak życie – o wszystkim tym, co sprawia, że nawet pośród ludzi bywamy sami. Sami ze sobą… – stwierdza i ocenia Katarzyna Gudzyk.

W ciemności, że aż oko wykol, słychać kobiecy głos. Śpiewa, że mężczyzna widział ją niegdyś „przez dziesiątą ścianę”. Chwilę później oczom widowni ukazuje się bardzo oszczędna scenografia. Stół zastawiony butelkami, cztery krzesła i plama jasnej wykładziny.

Ta przestrzeń wyobraża wiejski dom, który kupiła para mieszczuchów. Będą w nim mieszkać, opalać się na pobliskiej łące, przyglądać codziennemu życiu wsi. Nic banalniejszego. W każdym razie do czasu, kiedy okazuje się, że Kasia i Paweł (tytułowi „Sami”) próbują w ten sposób zmienić coś w swoim życiu. Że robiąc dobrą minę do złej gry, oszukują siebie nawzajem.

Spokój utracony


Kiedy wydaje się, że spektakl nie będzie niczym innym jak tylko próbą opowiedzenia tego, co może się wydarzyć, gdy ludzie w miejskim zgiełku zgubili sens i za wszelką cenę próbują odzyskać spokój, Wolakowie sięgają dalej. Umiejętnie przeplatają losy tytułowych bohaterów z perypetiami kilkunastu postaci – mieszkańców wsi. W efekcie udaje się zobrazować, czym żyje wieś.

Ludzka menażeria to swoista społeczna panorama. Jest ksiądz, którego czasem trafia szlag (kolejna świetna rola Zbigniewa Walerysia), wiejski głupek i bezrozumne urzędniczki. Są też ludzie całkiem przeciętni, którzy przychodzą i odchodzą, bo wieś w tej wizji wcale nie jest sielska-anielska. Żyje własnymi problemami i nie sposób, choć na chwilę, uciec od spraw tego świata.

Wszyscy oni w rolach-kostiumach, jakby uszytych na miarę, bawią i zmuszają do głębszej refleksji, bo nie jest to jedynie obśmiewanie rzeczywistości, ale również – a może przede wszystkim – obraz biorący się z codziennej obserwacji, „podrasowany” tylko sceniczną ironią. Nie dziwi zatem, że tytułowi bohaterowie nie odnajdują tego, czego szukali. Ich życie uległo zmianie, ale problemy pozostały te same.

Gdy się farsa zmienia w dramat

„Sami” dostarczają okazji do śmiechu, ale mimo wszystko są dramatem. Sytuacja, w której okazuje się, że nie sposób zmienić swojego życia z dnia na dzień, jest jego najbardziej zewnętrzną warstwą. Prawdziwy dramat rozpisany został na dwie osoby – Kasię i Pawła (Katarzyna Dworak i Paweł Wolak), małżeństwo po przejściach, które szybko uświadamia sobie, że zmiana adresu była tylko półśrodkiem.

Każde z nich cierpi, ale nie mówi głośno o sprawach naprawdę trudnych. To ludzie skomplikowani, którym łatwiej przychodzi podzielić się bólem z sąsiadem zza płotu niż zdobyć się na szczerą rozmowę. Sami, bo dalecy od siebie, tkwią w marazmie, a przecież żyć trzeba dalej. Bo uciec się nie da.

Choć sytuacja wydaje się beznadziejna, odmianę wróży ostatnia scena. Blisko dwugodzinny spektakl zasługuje na uwagę i uznanie. To sztuka dobrze napisana i jeszcze lepiej zagrana. Aktorom udało się wejść w role, oddać emocje i smaczki, a przy tym nie przytłoczyć widza prawdą o ludzkiej egzystencji.


„Sami” w marcu


scenariusz i reżyseria: Katarzyna Dworak i Paweł Wolak,
premiera 23 lutego 2008 r.
Duża Scena Teatru Modrzejewskiej.

Obsada: Katarzyna Dworak, Paweł Wolak, Magdalena Biegańska, Rafał Cieluch, Gabriela Fabian, Joanna Gonschorek, Bogdan Grzeszczak, Zuza Motorniuk, Paweł Palcat, Anita Poddębniak, Tadeusz Ratuszniak, Magda Skiba, Małgorzata Urbańska, Zbigniew Waleryś, Łukasz Węgrzynowski, Grzegorz Wojdon.

Scenografia: Bohdan Cieślak
Kostiumy: Małgorzata Bulanda
Muzyka: Kormorany - Jacek „Tuńczyk” Fedorowiczz, Piotr „Blusmen” Jankowski,
Krzysztof „Konik” Konieczny, Artur „Gaja” Krawczyk oraz gościnnie Jan Daniluk

Najbliższe spektakle: 1 i 2 marca (sobota, niedziela) godz. 19
28 marca (piątek) godz. 19.00

(Katarzyna Gudzyk, „W labiryncie ludzkich spraw”, Konkrety.pl, 27.02.2008)