Drukuj
Spektakl, którego premiera jesienią 2000 roku w zrujnowanym kinie „Kolejarz” na Zakaczawiu rozsławiła legnicki Teatr Modrzejewskiej, dzisiejszą (11 lutego 2008) dyrektorską decyzją Jacka Głomba ostatecznie został zdjęty z afisza. Nie oznacza to jednak bezpowrotnego pożegnania się z „Balladą o Zakaczawiu”. Jej telewizyjna wersja z pewnością jeszcze nie raz zagości w polskich domach.

Dzisiejsza decyzja, która dotyczyła także pięciu innych tytułów od dawna już nie wznawianych, miała wyłącznie charakter administracyjno-porządkowy. Wyreżyserowane przez Jacka Głomba przedstawienie, które napisali wspólnie Jacek Głomb, Krzysztof Kopka i Maciej Kowalewski, przywołując historię, legendy i mity legnickiej „dzielnicy cudów”, samo stało się legendą. Nie przypadkiem ostatnia z wielu telewizyjnych emisji spektaklu, która miała miejsce 10 września 2007 roku w poniedziałkowym Teatrze Telewizji TVP-1 osiągnęła większą widownię, niż wiele lat wcześniej pokaz premierowy tego przedstawienia!

„Przez zaimprowizowaną scenę przewija się ludzki kalejdoskop: złodzieje, ich kochanki, towarzysze partyjni, funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, żołnierze radzieckiego garnizonu, sportowcy, Cyganie, Rosjanie, Niemcy, Polacy. Nie słyszałem jeszcze w polskim teatrze tylu języków i akcentów naraz: oprócz polskiego brzmi tu gwara śląska, rosyjski oraz łamana ruszczyzna, za pomocą której Polacy załatwiają interesy z żołnierzami. Jest też gwara lwowska, którą mówią repatrianci, a także pojedyncze niemieckie slowa, które wtrąca jeden z bohaterów, emerytowany kościelny z parafii ewangelickiej. Autorzy „Ballady” zamknęli w języku pół wieku powojennej historii ziem zachodnich” – pisał po legnickiej premierze urzeczony przedstawieniem Roman Pawłowski z Gazety Wyborczej.

Zresztą, pisali i komentowali niemal wszyscy. To dzięki teatralnemu spektaklowi Mariusz Urbanek z Polityki poświęcił reportaż z cyklu „Na własne oczy” właśnie legnickiemu Zakaczawiu, odpowiednikowi warszawskiej Pragi, łódzkich Bałut czy wrocławskiego Trójkąta Bermudzkiego.

Po latach nie ma już wątpliwości, że „Ballada o Zakaczawiu” była przełomem w historii legnickiej sceny dramatycznej, który rozpoczął się od „Złego” Tyrmanda (1996) wystawionego w pofabrycznej hali i szekspirowskiego „Koriolana” (1998) zainscenizowanego w pruskich (później radzieckich) koszarach (oba spektakle w reżyserii Jacka Głomba). Właśnie to ryzykowne sięgnięcie po lokalną legendę zakazanej dzielnicy i zetknięcie ją z nieznaną w Polsce wielonarodową historią miasta przyniosło Teatrowi Modrzejewskiej uznanie, rozgłos i miłe chwile sławy.

Po raz pierwszy w historii legnickiego teatru nagrody posypały się jak z rękawa. „Ballada o Zakaczawiu” wygrała VII Ogólnopolski Konkurs na Wystawienie Sztuki Współczesnej (2001) i uhonorowano ją (jako wydarzenie roku) Dolnośląskim Brylantem.  Jej współautor i reżyser Jacek Głomb otrzymał Nagrodę Miesięcznika Teatr im. Konrada Swinarskiego, nagrodę reżyserską zabrzańskiego festiwalu „Rzeczywistość przedstawiona” (2001), a także nominację do Paszportu Polityki. Nagrody odbierali także autor muzyki Bartosz Straburzyński i odtwórca głównej roli Przemysław Bluszcz.

Nic dziwnego, że Telewizja Polska zareagowała błyskawicznie i w kilka miesięcy po premierze przystąpiła do realizacji telewizyjnej wersji przedstawienia reżyserię powierzając legniczaninowi Waldemarowi Krzystkowi (za kamerą stanął znakomity operator filmowy Tomasz Dobrowolski). Opłaciło się. Telewizyjna premiera w Studiu Teatralnym Dwójki (2002) była kolejnym wielkim sukcesem legnickiego spektaklu.

Grzegorz Żurawiński