Drukuj

Od poszukiwania odpowiedzi na tytułowe pytanie legnicki teatr, wraz ze swoją najwierniejszą częścią publiczności, rozpoczął w piątek 13 września w Art Cafe Modjeska świętowanie jubileuszu 20-lecia obrania sobie za patronkę polskiej aktorki wszech czasów Heleny Modrzejewskiej. Na to samo pytanie odpowiadali bohaterowie filmu Karola Budrewicza, jak i uczestnicy rozmowy w teatralnej kawiarni.


Rozpoczął jednak przybysz z Tarnowa, z galicyjskiego świata o kompletnie odmiennych korzeniach historii, kultury, tradycji, obyczaju, odmiennego w każdym detalu, także architektonicznym, od tego, który jest małą ojczyzną współczesnych legniczan mających w miejskim herbie klucze św. Piotra i czeskiego lwa. Legniczan spoglądających codziennie na poniemieckie kamienice i pruskie obiekty byłych koszar, a także na ślady po blisko półwieczu dzielenia miasta z radzieckim garnizonem wojskowym. 25 lat temu, 30-letni wówczas Jacek Głomb, osiadł w Legnicy, by objąć dyrekcję wojewódzkiego domu kultury o nazwie Centrum Sztuki – Teatr Dramatyczny, bo w tej hybrydowej formule funkcjonował ówcześnie legnicki teatr. W tym nowym dla siebie świecie osiadł najwyraźniej na stałe.

- W moim życiu legnicki teatr zmienił wszystko. Właśnie tu zacząłem budować życie na własny rachunek. Nawet nie wyobrażam sobie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym nie trafił do Legnicy i jej teatru. Wsiąkłem w Legnicę i ten świat totalnie. Wiem też ile zawdzięczam Helenie Modrzejewskiej. Dwadzieścia lat temu nikt nas nie zmuszał do wybrania tej patronki. To był mój świadomy wybór. Także dlatego, że bycie teatrem jej imienia to było i jest wielkie wyzwanie i zobowiązanie.  Romans z Modrzejewską jest jednak bardzo udany. Na tyle, że nie tylko my, ale także nasi widzowie mówią, że jesteśmy Teatrem Modrzejewskiej, a tylko w urzędowych i bardzo formalnych kwitach piszemy im. Heleny Modrzejewskiej – dzielił się okolicznościową refleksją Jacek Głomb.

„Co Teatr Modrzejewskiej zmienił w twoim życiu?” to był też tytuł 25. minutowego filmu, który zrealizował teatralny specjalista od fotografii i multimediów Karol Budrewicz. Jego bohaterowie dostali ledwie po minucie, by odpowiedzieć na tytułowe pytanie. Zaczęło się jednak od tego, którego od ośmiu lat nie ma już wśród żywych. Ma jednak w legnickim teatrze scenę, którą nazwano jego imieniem. Na dokumentalnych zdjęciach z listopada 2008 roku przypomniano, jak najwierniejszy widz legnickiego teatru, lubiński polonista i poeta Ludwik Gadzicki, świętował swój benefis grając na scenie epizod w komediodramacie „Sami” duetu Paweł Wolak – Katarzyna Dworak-Wolak. Jego nietuzinkową  postać przypomniała także, już po projekcji filmu, prezeska Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej w Legnicy Krystyna Zajko-Minkiewicz. Uzupełnił ją Jacek Głomb podkreślając, że legnicki teatr , noszący imię największej polskiej aktorki, jest jedynym na świecie, który uhonorował swojego widza nazwą swojej dużej sceny.

Na tytułowe pytanie filmu odpowiadali kolejno: Jan Hila - były prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej, Krystyna Zajko-Minkiewicz – aktualna prezeska SPTM, Grzegorz Grecas – wychowanek legnickiego Klubu Gońca Teatralnego, dziś reżyser i założyciel Teatru Układ Formalny we Wrocławiu, Radosława Janowska-Lascar – tłumaczka literatury rumuńskiej, Piotr Kanikowski – dziennikarz, od lat stały recenzent teatralny, Marek Biskup – nauczyciel V LO w Legnicy posiadający w dorobku monodram wystawiony na legnickiej scenie, a także: Marzena Danielewicz, Cezary Bukowski (miłośnik jazzu, autor jednego z wystawionych monodramów i pierwszy laureat Nagrody Ludwika), Aleksanda Chodor, Krzysztof „Jimi” Karankiewicz, Karolina Pańkowska, Katarzyna Kaźmierczak (aktorka i terapeutka), Joanna Kiełkowicz, Aleksandra Listwan (była legnicka licealistka, od niedawna aktorka Modrzejewskiej), Aleksandra Lesiak, Ewa Kustra-Lipińska, Artur Torbiński, Urszula Kwiatkowska-Sznerch i Aleksandra Zań.

Zabawnym epilogiem filmu było pojawienie się na ekranie syna teatralnego plastyka. Kilkuletni Benio Wilczyński zauważył, że najbardziej podobał mu się w teatrze spektakl, którego nie widział. No i chyba „Hamlet”. Był też jedynym bohaterem filmowej realizacji, który za pojawienie się na ekranie otrzymał honorarium. Obiecane 20 zł dostał od mamy.

Po projekcji rozmowę z publicznością moderowała Maria Zajączkowska z legnickiego Stowarzyszenia „Teatr Niezbędnie Potrzebny”. Podsumowując piątkowe spotkanie inaugurujące trzydniówkę „Modrzejewska by Legnica” odwołała się do słów zmarłej przed rokiem poetki, prozaiczki, tłumaczki, autorki dramatów, słuchowisk radiowych, utworów satyrycznych, piosenek, oratoriów, misteriów oraz książek dla dzieci i młodzieży Joanny Kulmowej: „Teatr jest po to, by wszystko było inne niż dotąd”.

Grzegorz Żurawiński