Drukuj

Samotniczki i pustelnicy na scenach łatwo nie mają, ani zaczepić wzroku na partnerze scenicznym czy znikąd oczekiwać „podpowiedzi” kwestii po ostatnim zdaniu kolegi lub koleżanki z teatru, niemniej jednak od kilku dekad dzielnie tworzą swoje monodramy i samotnie stają na scenie przed bardzo wymagającą publicznością. O 33. Toruńskich Spotkaniach Teatrów Jednego Aktora pisze Aram Stern (poniżej fragment o wybitnej kreacji legnickiej autorki i aktorki Magdaleny Drab).

(…)

Wśród kilku innych monodramów prezentowanych podczas ostatniej edycji TSTJA - "6 sekund" Anny Malczewskiej (ze sprawną grą, dowcipnym przecięciem linii fabularnej i potokiem słów), "Iwan Karamazow zwraca bilet" Michała Studzińskiego (kolejny młody talent spod ręki Stanisława Miedziewskiego, nagrodzony już m.in. w Rosji, choć zbyt żywiołowo i kunsztownie opowiada znów o niemożności wybaczenia), "Cudzoziemka" Joanny Staneckiej (pracującej od dwóch dekad w Niemczech aktorki, która z dawką gorzkiego humoru ciekawie nakreśla los emigrantki) czy interesującego toruńskiego akcentu muzycznego "9 razy JOHN L." Anny Magalskiej (zaprezentowanego w Teatrze im. Wilama Horzycy), oraz autoironicznego Szymona Majewskiego w "One Mąż Show" - chciałbym większą uwagę poświęcić Magdalenie Drab.

Maniakalne zapiski w teatrze cieni

Jej monodram "Curko Moja Ogłoś To" zrealizowany w łódzkim Teatrze Zamiast przy konsultacji reżyserskiej Alberta Pyśka (aktora Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy, znanego toruńskim widzom Pierwszego Kontaktu 2015 z debiutu w spektaklu "Droga śliska od traw. Jak to diabeł wsią się przeszedł" oraz tytułowej roli w "Car Samozwaniec, czyli polskie na moskiewskie gody" Jacka Głomba) jest przykładem pełnowymiarowego teatru jednoosobowego. Teatru, który nie stawia wyłącznie na efekty arcywyrafinowanej gry aktorskiej, ale - trzymając trwale wysoki poziom - potrafi i bawić i zafrasować widza, a przy okazji wiele nauczyć.

Magdalena Drab w swym monodramie opartym na motywach obrazów Marii Wnęk (1922-2005), malarki-amatorki z Nowego Sącza, tworzy bardzo ekspresywny portret artystki chorującej na schizofrenię, której obrazy fascynowały znawców, a ekscentryczne zachowanie było przez "zdrowe" otoczenie odrzucane. Aktorka w nieprzeciętnie naturalny sposób kreuje nie tylko jej postać - spychaną przez chorobę na margines społeczeństwa, ale także wciela się np. w bardzo zabawną panią krytyk sztuki, przemawiającą podczas wernisażu prac Marii Wnęk. Odsłania tym samym dysonans pomiędzy losem artystki-naturszczyka (pamiętamy, przez co przechodził Nikifor), a śmiesznie napuszonymi przemówieniami historyków sztuki, jakie dobrze znamy z wszelkich wernisaży. Modulując przepysznie głos, aktorka wciela się w te postaci fenomenalnie, doprowadzając widzów raz do płaczu ze śmiechu, raz do łez wzruszenia.

Tę perspektywę uczuć podkreśla niewyrafinowana scenografia w postaci gramofonu będącego nie tylko źródłem tła muzycznego mono-spektaklu (także Albert Pyśk), ale również "karuzelą", na której Magdalena Drab ustawia kolejne elementy teatru cieni. Wówczas zapiski Marii Wnęk, pełne odnośników ludowych i religijnych, zyskują ponadto obraz i okazuje się, że wszystko bierze się z jej chorej głowy. Widz nie wie, czy wolno mu się jeszcze śmiać, czy już powinien płakać. Do nagród dla monodramu Magdaleny Drab - we Wrocławiu (Nagroda Główna "The Best Off") oraz w Ostrowie Wielkopolskim (Nagroda Główna oraz nagroda indywidualna "za osobowość artystyczną festiwalu" 19. Ogólnopolskiego Festiwalu Teatrów Niezależnych OFTeN) czy w Koszalinie (nagroda dla najlepszej aktorki konkursu, oraz nagroda jury młodzieżowego dla Alberta Pyśka za reżyserię podczas 9. Koszalińskich Konfrontacji Młodych "m-teatr") - mógł dojść jeszcze laur za wybitną kreację aktorską od Jury ZASP w Toruniu, jednakże postanowiono inaczej.

(…)

Cały tekst jest TUTAJ!

(Aram Stern, „Zimowe odsłony pustelników”, https://teatrdlawszystkich.eu, 30.01.2019)