Drukuj

Nie wyrywano murom zębów krat, nie ostrzegano przed obławą na młode wilki. Czwarty program powstałego w 2006 roku legnickiego Kabaretu Aktorów „Piękna Helena” sięgnął po mniej znane teksty Jacka Kaczmarskiego, by z charakterystycznym dla poety pesymizmem połączonym z gorzką ironią przypomnieć za Janem Kochanowskim, że Polak „przed szkodą i po szkodzie głupi”. Przyznam jednak, że z niektórymi aktorskimi interpretacjami piosenek miałem spory kłopot.


Wybrane teksty pochodziły z różnych okresów twórczości Jacka Kaczmarskiego, bystrego krytyka ludzkich słabości, poety czasu przełomu zawieszonego między beznadzieją próchniejącego komunizmu, a rozczarowaniem latami narodzin drapieżnego kapitalizmu, w których idee rozmieniono na drobne, na kariery i pieniądze. „Zawsze jest konieczność wyboru: pomiędzy aktywnością i biernością, buntem i posłuszeństwem, myśleniem i jedzeniem. I dlatego kiedyś śpiewaliśmy o niewoli, teraz — o tym, co zrobić z wolnością” — mówił po latach w jednym z wywiadów.

Zaprezentowany w niedzielny wieczór 20 stycznia na niewielkiej scenie teatralnej Caffe Modjeska program „Portret Polaka po szkodzie” dał legnickim aktorom okazję do bardzo swobodnej, autorskiej interpretacji poetyckich tekstów w niekonwencjonalnych aranżacjach (Łukasz Matuszyk) i w odległej od oryginału oprawie muzycznej (Andrzej Janiga – elektroniczne pianino i akordeon, Maciej Błach – puzon). W efekcie było jak w życiu, z górki i pod górkę.

Raziły mnie niektóre przyprawy, które – w założeniu – miały uzupełniać i aktualizować słowa napisane przed laty. Śmieszyły, ale i banalizowały, a czasami wręcz wykoślawiały poetyckie przesłanie poety, który skrywał je w piętrowych, czasami bardzo przewrotnych metaforach. Poezji nie zawsze po drodze z publicystyką. Choć przyznać też trzeba, że niektóre społeczno-polityczne alegorie Kaczmarskiego sprzed wielu lat wybrzmiały zdumiewająco współcześnie. O ile były właściwie zinterpretowane i zrozumiane, co – wobec pokoleniowej bariery, która dzieli autora, wykonawców, ale i część odbiorców – nie jest i chyba nie będzie oczywistością.

Było autoironicznie w „Balladzie o ubocznych skutkach alkoholizmu” (Paweł Wolak), gdy przypadkiem i wbrew sobie przemierza się drogę od zera do bohatera, dramatycznie i lirycznie w „Poczekalni” (Katarzyna Dworak), w której „uwierzyliśmy megafonom”, szyderczo w „Przedszkolu” (Małgorzata Patryn i Zuza Motorniuk), bo przecież „w przedszkolu naszym nie jest źle”, brawurowo w „Spotkaniu w porcie” (brawa dla duetu Albert Pyśk – Mateusz Krzyk bito już w trakcie wykonywania piosenki), satyrycznie podczas „Karnawału w „Victorii”” (Bartek Bulanda i Robert Gulaczyk w roli dziennikarzy telewizyjnych sięgnęli także po ilustrację filmową), który – w pastiszu stylizowanym na łotrzykowską balladę barda warszawskiego Czerniakowa Stanisława Grzesiuka – obnażał polskie elity polityczne pierwszych lat transformacji.

Było gorzko, gdy słyszało się „Twój system wartości” (Paweł Palcat) ze słowami „Historia mnie nie bierze, literatura nudzi. Ja tam dziś w nic nie wierzę, a już na bank – nie w ludzi”, ale i z wściekłością w „Balladzie pozytywnej” (przez Katarzynę Dworak zinterpretowaną na manifest feministyczny), która dla Kaczmarskiego była złośliwą i ostrą reakcją wobec ludzi pogodzonych ze zniewoleniem („Jeśli kochasz swoją budę, to pokochaj łańcuch swój! Śmierdzi gnojem twój ogródek? Przecież to twój własny gnój”).

Premierowy program złożony z czternastu piosenek, który powstał pod opieką reżyserską Marcina Kęszyckiego, kończył bis, czyli „Dobre rady pana ojca” (Mateusz Krzyk i chórek: Zuza Motorniuk, Ewa Galusińska, Katarzyna Dworak) z przewrotną puentą „Nalej ojcu, gardło spłucz, ucz się na Polaka, ucz. Taką stoi Polska racją, na pohybel innym racjom”.

Kolejne przedstawienia „Niewesołego kabaretu do słów Jacka Kaczmarskiego” już 10 i 15 lutego w Caffe Modjeska o godz. 19.00. Bilet 35 zł (ulgowy 30 zł).

Popremierowe ciekawostki:

1. „Piękna Helena” jeszcze w 2012 roku dymiła, buchała parą i ciągnęła pociągi retro. Takie imię nadali bowiem miłośnicy kolei wyjątkowej lokomotywie parowej z 1937 roku po konserwacji, której poddali ją w 1995 roku. Przed wojną była dumą polskich kolei i złotą medalistką Wystawy Techniki i Sztuki w Paryżu. Aktualnie wiekowy parowóz-eksponat, który potrafił rozpędzać się do blisko 140 km/h, czeka na kolejny remont. Nieoficjalnie, niedługo wróci na tory. Pewnie nigdy bym się o tym nie dowiedział, gdyby nie - były już prezes Kolei Dolnośląskich i przyjaciel legnickiego teatru - Piotr Rachwalski, który wspomniał o tym podczas kabaretowej premiery.

2. Autorem piosenki „Spotkanie w porcie” nie jest Jacek Kaczmarski, który przełożył na polski tekst rosyjskiego aktora i barda Jurija Wizbora „Opowieść technologa Pietuchowa” przekonany, że jest to piosenka Włodzimierza Wysockiego. Moi rówieśnicy mogli oglądać Wizbora w 1974 roku w radzieckim serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”, gdzie grał zastępcę Hitlera i jego osobistego sekretarza SS-Obergruppenführera Martina Bormanna.

Grzegorz Żurawiński