Drukuj

Na dziewięć dni przed pierwszą turą wyborów prezydenta Legnicy aktorzy Teatru Modrzejewskiej wysłali do wszystkich kandydatów ubiegających się o wybór list otwarty zawierający kluczowe pytania o plany pretendentów wobec legnickiej sceny dramatycznej. List zawiera też gorzką ocenę braku zainteresowania i wsparcia władz miasta dla teatru w ostatnich latach.


„List otwarty do kandydatów na prezydenta Legnicy”, który jest własną inicjatywą legnickiego zespołu aktorskiego podpisaną przez wszystkich jego członków, zaprezentowano i odczytano w piątek 12 października przed południem w obecności przedstawicieli lokalnych mediów. Jeszcze w trakcie trwania tej wyjątkowej konferencji prasowej list drogą elektroniczną wysłany został do wszystkich kandydatów na prezydenta miasta: Arkadiusza Baranowskiego, Adama Gizickiego, Michała Huzarskiego, Tadeusza Krzakowskiego i Jarosława Rabczenki.

„W obliczu wieloletnich zaniedbań ze strony Urzędu Miasta, mamy poczucie, że jesteśmy zbędni, niepotrzebni temu miastu. Jest nam zwyczajnie po ludzku przykro, że wieloletnie sukcesy Teatru Modrzejewskiej w Legnicy, Urząd Miasta w Legnicy ma w głębokim poważaniu. Że konieczną do budowania tego sukcesu ciężką pracę wszystkich 80 pracowników naszego Teatru, również ma w głębokim poważaniu. I że ponad 20 tysięcy widzów rocznie (głównie mieszkańców Legnicy), którzy przychodzą na nasze spektakle, Urząd Miasta także ma zwyczajnie gdzieś. Bo nie da się inaczej uzasadnić zwiększenia dotacji dla Teatru przez 10 lat o 0 złotych. Słownie: zero złotych” – czytamy w m.in. w tym obszernym liście.

Sygnatariusze listu otwartego, oprócz gorzkiej oceny braku zaangażowania i troski władz miasta, o losy legnickiej sceny, która od wiosny 2009 roku jest instytucją kultury samorządu województwa dolnośląskiego współprowadzoną przez miasto na mocy stosownej umowy zawartej wówczas pomiędzy marszałkiem Dolnego Śląska i prezydentem Legnicy, skierowali do kandydatów na prezydenta wszystkich opcji politycznych pięć kluczowych pytań:


– Wbrew obiegowym opiniom jesteśmy grupą ludzi o różnych poglądach i sympatiach politycznych. W garderobach i na próbach kłócimy się o politykę w naszym kraju podobnie jak inni Polacy. To przykre, że żaden z kandydatów w trwającej kampanii, która jest też festiwalem obietnic, nie użył nawet słowa teatr. A nam chodzi o normalność i odpowiedzialność urzędu miasta za legnicki teatr – zauważył w komentarzu do listu Robert Gulaczyk, który odczytał jego treść zgromadzonym dziennikarzom.

- Nie kryjemy tego, że wykorzystujemy czas kampanii wyborczej do stawiania pytań o przyszłość teatru. Od tego jest kampania wyborcza, by pytać i domagać się odpowiedzi. Zdajemy sobie sprawę, że na mapie jesteśmy prowincją i jeśli nowe władze zechcą nas zlikwidować, albo zamienić w teatr impresaryjny grający farsy, to może się zdarzyć, że nikt się za nami nie ujmie – dodał Bartosz Bulanda.

- Od blisko 10 lat otrzymujemy od miasta na utrzymanie teatru tę samą kwotę 1,5 mln zł rocznie. Czyli, w związku z inflacją, wzrostem kosztów (np. związanych ze wzrostem płacy minimalnej), oznacza to, że dostajemy tych pieniędzy coraz mniej – uważa Bogdan Grzeszczak. – Im jesteśmy lepsi artystycznie, im lepiej oceniani, tym jest nam gorzej. To chore – dodał Paweł Wolak.

„Nie liczymy na cuda. Liczymy na odpowiedź” – napisali legniccy aktorzy w wysłanym liście.  Pełna treść listu jest TUTAJ!

Grzegorz Żurawiński