Drukuj
Aktorzy Teatru Modrzejewskiej: Paweł Wolak, Tadeusz Ratuszniak, Paweł Pacat i Rafał Cieluch mają szansę wystąpić w „Afonii i pszczołach” realizowanym właśnie fabularnym filmie wrocławskiego reżysera Jana Jakuba Kolskiego. Cześć zdjęć realizowana będzie już w lutym w Legnicy i okolicach. Potrzebni będą także miejscowi statyści.

Specjalny wysłannik producentów filmu Bogusław Bielański skorzystał w niedzielę (6 stycznia) z okazji, że wszyscy ci aktorzy występowali na legnickiej scenie w „Lustracji” Krzysztofa Kopki. Miał zatem okazję zobaczyć aktorów na żywo w akcji scenicznej. Wcześniej, na zlecenie reżysera dokonał krótkich nagrań filmowych z wybraną czwórką.

Pierwsze tzw. uciekające zdjęcia do filmu zostały już nakręcone. Ekipa spotka się jeszcze na kilka dni w scenerii zimowej, aby w pełnym wymiarze powrócić na plan na przełomie kwietnia i maja, kiedy to odbywały się będą główne prace zdjęciowe. Autor projektu chciałby zdążyć z jego ukończeniem do Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, gdzie odbyłaby się jego premiera.

Wbrew oczekiwaniom i pierwotnym zamiarom nie będzie to planowana od dłuższego czasu adaptacja książki Doroty Masłowskiej "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną", ani też zapowiadana filmowa kompilacja trzech opowiadań Włodzimierza Odojewskiego pod wspólnym tytułem "Wenecja".

Pisząc scenariusz "Afonii i pszczół" Kolski od początku w głównej roli widział swoją żonę, etatową aktorkę we wszystkich jego filmach, Grażynę Błęcką-Kolską. Aktorka zagra osobę, której życiową pasją jest rejestrowanie na filmowej taśmie otaczającej rzeczywistości. Ta z kolei to bardzo trudne polskie lata pięćdziesiąte ubiegłego wieku.

Obok żony reżysera w “Afonii i pszczołach" zobaczymy również Eryka Lubosa (Bogusia z legnickiego „Made in Poland” Przemysława Wojcieszka) oraz Mariusza Saniternika (znanego z wcześniejszych filmów Kolskiego: "Historia kina w Popielawach", "Grający z talerza", "Pograbek").

Film rozpoczyna się w roku 1953 w dniu śmierci Stalina. Miejscem akcji jest mała, nieczynna stacyjka kolejowa gdzieś na prowincji kraju. Dla pewnej grupy ludzi staje się ona swego rodzaju "wyspą" po latach okrutnej, niszczycielskiej wojny. Senny świat prowincji okazuje się złożonym, pełnym tajemnic i namiętności miejscem, które przyciąga wiele zwichniętych przez wojnę osób.

- Chciałbym, aby ten film zawierał w sobie pewien epicki charakter, ale poprzez wydarzenia, które dzieją się dookoła jego bohaterów, jednak nie w nich samych. Sam natomiast kontekst historyczny jest tu drugorzędny, ten film jest po prostu o miłości - wyjaśnia Jan Jakub Kolski.

Na planie filmu, co podkreśla autor scenariusza i reżyser, spotkali się przede wszystkim przyjaciele. Są w tym gronie: znakomity autor zdjęć Arkadiusz Tomiak (filmował w Legnicy „Wschody i Zachody Miasta” w reż. Jacka Głomba dla Teatru TV), montażysta większości tytułów reżysera Witold Chomiński i producent, kolega z liceum, później asystent, a także drugi reżyser, Lambros Ziotas .

- Postanowiliśmy spróbować zrobić film tak, jak za dawnych czasów, w gronie przyjaciół. W nadziei, że to co stanie się między nami przeniesie się potem na ekran. Wierzę, że miłość i troska wobec tego projektu - to chyba najlepszy scenariusz, jaki do tej pory w życiu napisałem - będzie widoczna również w jego finalnej postaci - dodaje reżyser słynnego „Jancia Wodnika”.

Realizowany właśnie film kosztować będzie około 3,3 mln zł. Polski Instytut Sztuki Filmowej przeznaczył na poczet projektu dotację w wysokości 1,997 mln zł. Kolski widzi w tym powrót do korzeni, kiedy za niewielkie pieniądze i właśnie w gronie bliskich przyjaciół, robił małe-wielkie rzeczy. Podobnie ma być i tym razem. Pierwsze zdjęciowe efekty są ponoć zadowalające.

Producenci zapowiadają, że wkrótce ogłoszą casting na statystów do legnickich fragmentów filmu.