Drukuj

Najnowsza pozycja w repertuarze, czyli „Lekcja tańca w Zakładzie Weselno-Pogrzebowym Pana Bamby” w reżyserii Łukasza Czuja, surrealistyczna biesiada teatralna wywiedziona z tekstów Bohumila Hrabala i Jarosława Haška z muzyką na żywo i songami, powraca na legnicką Scenę Gadzickiego. Trzy wieczorne przedstawienia tej legnicko-gliwickiej koprodukcji w najbliższy weekend od piątku do niedzieli (3-5 listopada).


Bohaterów opowieści poznajemy w trakcie obficie podlewanego piwem i wódką wieczoru agitacyjnego karykaturalnej Partii Umiarkowanego Postępu (w Granicach Prawa), który szybko przeradza się w alkoholowo-erotyczną orgietkę, bo przecież "żyjesz tylko raz, na więcej nie masz szans". Całość utrzymana jest w psychodelicznej atmosferze trochę ze stypy, a trochę z wesela, w aurze politycznych sporów i szemranych interesów, a także miłosnych intryg. Wszystkie postaci mają w sobie groteskowe przerysowanie. Witalność miesza się tu z melancholią, komizm ze smutkiem, marzenia o miłości i lepszym życiu z poczuciem niespełnienia.

Zwariowana historia sklejona z anegdot podszyta jest absurdem i ironią z charakterystycznym dla czeskich pisarzy jędrnym humorem połączonym z liryczną nutą smutku. W ostatecznym rezultacie spektakl staje się jednak opowieścią o śmierci, wobec której "życie, mimo wszystko, to zabawna propozycja", przy czym opowieścią paradoksalnie afirmującą życie, które przez nieuchronność swojego kresu ma wyjątkową cenę, sens i smak.

Rytm, tempo i purnonsensowe kontrapunkty nadają spektaklowi songi (Michał Chludziński) i oprawa muzyczna (Łukasz Matuszyk). Choć - przyznajmy - wszystko zaczyna się od przewrotnej i nie pozbawionej czarnego humoru ballady Jaromira Nohawicy (z frazą "Pięknie, ach będzie pięknie, gdy kustucha cię definitywnie sieknie"), a kończy psychodelicznym cytatem z czeskiej kapeli rockowej The Plastic People of the Universe. Klamra jest zatem czeska, ale muzyczno-wokalny wsad już całkowicie krajowy, choć stylizowany.

Efekt jest kapitalny, bo songi skrzą się bezczelnie ironicznym humorem i podbijają groteskowy charakter całości. Jak w partyjnym hymnie ("Już powstał milion kandydatów, okłamać prostoduszny lud. Spragnieni głosów i mandatów, chcą zaspokoić władzy głód"), czy w innej z pieśni wyrzucanych z knajp naciągaczy, "męczenników" idei umiarkowanego postępu ("Kiedy się wypełniły dni i przyszło ruszyć zimą, Umiarkowani czwórkami szli, w granicach prawa sączyć piwo"). Trudno nie ryczeć ze śmiechu, gdy na zamiast arii Jontka z "Halki" Moniuszki usłyszymy "Płoną kozy na gór szczytach, wśród anielskich trąb. Nad kozami Bóg sprawuje Ostateczny Sąd", nie wspominając już songu o zmarłym "prawdziwym czeskim bohaterze" jakim był Stryj Pepin, co to całe życie (od kołyski, aż po grób) robił tylko "łup, łup, łup" (rzecz jasna także w relacjach męsko-damskich, choć nie wyłącznie).

- Czesi i ich pisarze mają coś, czego nam bardzo brakuje. To bezpruderyjne poczucie humoru pełne ironii i dystansu. Dokonaliśmy literackiego remiksu dodając własne pomysły uwspółcześniające sceniczną opowieść, by stworzyć przepełniony erotyzmem świat orgiastycznego smakowania życia ze smutkiem śmierci w tle. Eros i Tanatos wezmą się za bary, a przy okazji puścimy oko do realiów polskiego życia politycznego. Jednak nie będzie w tym elementów interwencyjnej i doraźnej publicystyki -  tak objaśniał założenia sztuki jej reżyser i scenarzysta (razem z Marcinem Miętusem) Łukasz Czuj.

Henryk Mazurkiewicz, Teatralny.pl: „Lekcja tańca…” to kolejny dowód na to, że gdyby Czesi nie istnieli, Polakom należałoby ich wymyślić. Po co? Ano po to, żebyśmy mogli z siebie się pośmiać, udając, że pokpiwamy z Czechów. Żeby gogolowskie: „Z czego się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie!” miało dla nas gorzki posmak, lecz żeby był to gorzki posmak czeskiego piwa.

Piotr Kanikowski, 24legnica.pl: Cudny spektakl. Przewrotny. Bardzo zabawny i zarazem śmiertelnie poważny. Łukasz Czuj posługuje się groteską, przerysowaniem, a na koniec – kiedy widzowi świat jawi się już jako dom wariatów – porzuca tę konwencję, by zanim zgasną światła ustami Pana Bamby (Joanna Gonschorek) powiedzieć coś bardzo serio. Bez udawania. Bez pudrów, masek, peruk i sztucznych wąsów – jakby nie w teatrze. Co to takiego? Jakiej lekcji udzielają Hrabal z Haškiem? Może takiej, że życie – jakkolwiek wydawałoby się niepoważne- ze względu na swą ulotność, na śmierć, jest zarazem najpoważniejszym wyzwaniem stojącym przed człowiekiem. A skoro wszyscy już mamy na nogach trumienne buty, pozostaje nam tylko to jedno: beztrosko cieszyć się życiem.

Spektakl jest koprodukcją Teatru Modrzejewskiej w Legnicy i Teatru Miejskiego w Gliwicach z udziałem aktorów obu zespołów. Miał zatem tej jesieni dwie premiery i od tego czasu naprzemiennie grany jest na obu scenach. „Lekcja tańca w Zakładzie Weselno-Pogrzebowym Pana Bamby” na legnickiej Scenie Gadzickiego w piątek, sobotę i niedzielę (3-5 listopada) o godz. 19.00. Bilet 35 zł (ulgowy 28 zł). Rezerwacja tel. 76 72 33 505 lub Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Grzegorz Żurawiński