Drukuj

Gliwicka premiera "Lekcji tańca w Zakładzie Weselno-Pogrzebowym Pana Bamby" w reżyserii Łukasza Czuja, która odbyła się w piątek 13 października w Teatrze Miejskim, czeskiej komedii z songami wyprodukowanej wspólnymi siłami z Teatrem Modrzejewskiej w Legnicy, była okazją do rozmowy z reżyserem, którą dla Gazety Wyborczej Katowice przeprowadziła Marta Odziomek.


Marta Odziomek: Najnowsza premiera Teatru Miejskiego to komedia według tekstów Bohumila Hrabala i Jarosława Haška. Jakich?

Łukasz Czuj: – Bazą scenariusza są motywy zaczerpnięte z twórczości Bohumila Hrabala, głównie z opowiadania „Bambini di Praga”, w którym pisarz obnaża w jaki sposób działają agenci ubezpieczeniowi. Są to de facto oszuści, wyłudzający od starszych ludzi pieniądze, mamiąc ich obietnicą szczęśliwej przyszłości. Tekst uzupełniony został motywem z paradokumentalnej „Historii Partii Umiarkowanego Postępu (w Granicach Prawa)” autorstwa Jarosława Haška. Opowieści o happeningu, który Hašek, razem z kolegami, urządził w Pradze na początku XX wieku. Wspólnie założyli partię polityczną, wystawiając pisarza jako kandydata na starostę praskiego. Hašek zdobył jedynie 36 głosów, poniósł porażkę, ale przecież nie chodziło o to, by wygrać, ale by wyśmiać system i przy okazji nieco się zabawić, albowiem kampania wyborcza prowadzona była w czeskich piwiarniach.

W spektaklu połączyłem agentów ubezpieczeniowych Hrabala z działaczami partii Haška. Nie było to trudne, ponieważ obu pisarzy łączy podobny sposób widzenia i opisywania świata. Wspólny jest w ich twórczości motyw zgrywy i blagi. Wszak Jarosław Hašek był ideowym, duchowym ojcem Bohumila Hrabala, który wielokrotnie przyznawał, że inspiruje się jego punktem widzenia.

(...)

Jak się do tego czeskiego widzenia świata ma nasz polski smutek?

– W spektaklu, owszem, sporo jest tych czeskich poglądów na życie, ale są one przefiltrowane przez polską tradycję. My niestety jesteśmy bardziej skrępowani. Potrzebujemy więcej alkoholu, by uwolnić swoje skrywane emocje. Czechom wystarczą dwa piwa. Mają dystans do siebie, rzeczywistości i historii. Nie bez powodu ich najsłynniejszym bohaterem literackim jest wymyślony przez Haška, obnażający głupotę wojny Wojak Szwejk. Hašek to przodek surrealistów, dadaistów, futurystów. U nas takim wyznawcą idei blagi był Witkacy. Ci artyści wierzyli, że nadęcie, oficjalne rytuały, można rozsadzić za pomocą żartu, obśmiania wszystkiego, co poważne. Są dwie drogi, by negować system – albo walczyć, albo parodiować. Mam wrażenie, że historia, którą pokażemy na scenie, świetnie będzie się rymowała z dzisiejszą polską rzeczywistością.

To spektakl, który powstał w koprodukcji z teatrem z Legnicy. Jakie to daje korzyści?

– Jest to współpraca, która daje możliwość zdobycia aktorom gliwickiego teatru nowych doświadczeń, a dla całego teatru jest ważnym wyzwaniem produkcyjnym. Dzięki koprodukcji spektakl będzie miał przedłużony żywot, ponieważ będzie grany na obu scenach. No i został sfinansowany z funduszy obu teatrów. Połączyliśmy dwa zespoły – pięciu aktorów z Legnicy i pięciu z Gliwic. Mam wrażenie, że udało mi się uwolnić w nich pewną swobodę grania, której wymaga tego typu literatura. Bawią się tym światem, zarażają widzów pozytywną energią. Bo my nie chcemy tym spektaklem nikogo zbawiać, pouczać ani moralizować. Tylko naładować odbiorców optymizmem i jednocześnie skłonić ich do refleksji nad kruchością życia, bo najważniejsze jest to, by na sprawy przykre patrzeć z pewną dawką optymizmu. Podkradnijmy Czechom ten szczególny rodzaj radości życia! Nie czekajmy z hulanką, spieszmy się z zabawą, bo życie jest bardzo krótkie. Doświadczmy jej.

Całość rozmowy z reżyserem przeczytasz TUTAJ!

(Marta Odziomek, "Spieszmy się z zabawą, bo życie jest bardzo krótkie. Premiera w Teatrze Miejskim w Gliwicach", http://katowice.wyborcza.pl/katowice, 13.10.2017)