Drukuj

Wraz z kwietniową premierą „Inwazji jaszczurów” w reżyserii Roberta Talarczyka legnicki zespół artystyczny powiększył się o nową aktorkę. Dla 27-letniej Małgorzaty Patryn, absolwentki białostockiej filii Akademii Teatralnej, to pierwsza etatowa praca w karierze scenicznej.


Rola Dziennikarki w „Inwazji jaszczurów” wg Karela Čapka nie była jednak debiutem młodej aktorki na legnickiej scenie. Ten nastąpił latem 2015 roku wraz z gościnnym występem w roli carycy Maryny Mniszchówny w sztuce „Car Samozwaniec, czyli polskie na Moskwie gody" Adolfa Nowaczyńskiego w adaptacji Roberta Urbańskiego i reżyserii Jacka Głomba. Był to bardzo udany debiut także dlatego, że spektakl zdobył II Nagrodę Konkursu na Inscenizację Dawnych Dzieł Literatury Polskiej "Klasyka Żywa" będącą jednocześnie Nagrodą Specjalną im. Stanisława Hebanowskiego za najciekawsze odkrycie repertuarowe.

Pojawienie się aktorki w obsadzie tego spektaklu zaowocowało podróżami z tym przedstawieniem i możliwością występów na festiwalach w Opolu, Toruniu, Warszawie i Łodzi. W efekcie młodą aktorkę doceniła krytyczka Małgorzata Piekutowa, która w ankiecie miesięcznika Teatr podsumowującej sezon teatralny 2015/2016 wskazała ją (wraz z legnicką aktorką Magdą Skibą występującą w tym samym przedstawieniu) jako odtwórczynię najlepszej roli kobiecej w polskim teatrze.

Zanim jednak Małgorzata Patryn pojawiła się na legnickiej scenie miała za sobą inną rolę, która zwróciła na nią uwagę. W marcu 2014 roku zagrała Szarika w dyplomowych „Pancernych” (wg „Niech żyje wojna” Pawła Demirskiego) w reżyserii Konrada Dworakowskiego, co dostrzegł Jacek Sieradzki w 22. edycji swojego  Subiektywnego Spisu Aktorów Teatralnych. Naczelnemu Dialogu wpadła w oko  „jej filigranowa sylwetka i twarz przez pół przesłonięta wielkim hełmem, jej Szarik, chaplinowski łazęga, psio czuły i psio skopany na koniec, jej oczy, najpierw ciepło ufne, potem przegrane i wyrzutu pełne. Co teatr z nią zrobi? Doceni?” – pytał krytyk w notce opatrzonej słowem „nadzieje”.

Kończąc studia aktorka związała się z grupą przyjaciół, absolwentów białostockiego wydziału zamiejscowego Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza w Warszawie, którzy stworzyli niezależny Teatr Papahema. – Postanowiłam poszukać jednak stałej pracy. Wiosną 2015 roku wysłałam zatem swoje CV do dyrektora legnickiego Teatru Modrzejewskiej i - nieco zaskoczona - zostałam zaproszona na rozmowę. Tak to się zaczęło – wspomina Małgorzata Patryn.

- Wiedziałem, że muszę uzupełnić zespół aktorski. Od zawsze śledzę też, co ciekawego dzieje się wśród młodych trafiających na scenę. Znałem rekomendację Sieradzkiego, obejrzałem na youtube „Pancernych” i po rozmowie z aktorką postanowiłem gościnnie obsadzić ją w „Carze Samozwańcu”. Kilkanaście miesięcy później i w przeddzień premiery „Inwazji jaszczurów” (8 kwietnia br.) zdecydowałem podpisać umowę i dołączyć aktorkę do naszego zespołu – opowiada szef legnickiego teatru Jacek Głomb.

Zanim aktorka powiększyła etatowy zespół Modrzejewskiej jesienią ub. roku zdążyła jeszcze zagrać Biankę w „Poskromieniu złośnicy” Szekspira, którą Teatr Papahema wystawił na scenie Teatru Dramatycznego w Białymstoku. Zmieniła też stan cywilny. Jej mąż, Filip Gurłacz, także jest aktorem, z którym występowała zarówno w „Pancernych” (gdzie on grał Janka), „Carze Samozwańcu”, jak i w „Poskromieniu złośnicy”.

Grzegorz Żurawiński