Drukuj

9 i 11 grudnia – tuż przed 35. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego – Teatr Modrzejewskiej w Legnicy gra „Hymn narodowy” Przemysława Wojcieszka. Trudno wyobrazić sobie lepszy pretekst, by usiąść wokół zasłanej styropianem sceny i z perspektywy widza popatrzeć na Polskę, w której miejsce solidarności z lat osiemdziesiątych zajął pogardliwy, pachnący nowym rozlewem krwi podział na pisdzielców i kodomitów. Pisze Piotr Kanikowski.


Spektakl opowiada o rządzonej przez PiS Polsce 2016 roku i Polakach podzielonych na dwa nienawidzące się wzajemnie plemiona. Żyje w niej Zbigniew, legenda antykomunistycznej opozycji, niegdyś drugi po Wałęsie. Gdy dawni kumple z podziemia po transformacji poszli w politykę, obsadzali stołki w Sejmie i ministerstwach, on został z ludźmi; strajkami bronił ideałów Solidarności i upadających zakładów dziewiarskich na Dolnym Śląsku. A kiedy fabryki w Kowarach, Bielawie, Legnicy padły, padł i on, pogrążył się w alkoholizm i wycofał w prywatność. Przychodzą po niego małe i duże demony nowej Polski, bo obu stronom konfliktu stał się nagle potrzebny jako autorytet, symbol, maskotka dobrej zmiany albo obrony demokracji. Zbigniew musi wybrać, jaka ma być jego ojczyzna – i ten sam wybór mają przed sobą widzowie „Hymnu narodowego”.

Dlatego w „Hymnie narodowym” pojawia się wszystko, o czym Polacy od miesięcy dyskutują przy rodzinnych stołach: Macierewicz, Kaczyński i inne upiory polskiej polityki, PiS i KOD, Smoleńsk, program 500+, solidarnościowe mity i trauma po transformacji ustrojowej lat dziewięćdziesiątych, która wyrzuciła najsłabszych na margines. To nie tylko najbardziej bezkompromisowy, ale też najgłośniejszy legnicki spektakl tego roku. W dużej mierze dzięki prezesowi TVP Jackowi Kurskiemu, który osobiście wstrzymał emisję magazynu „Pegaz” z materiałem o premierze „Hymnu”. Najwyraźniej władza, którą Przemysław Wojcieszek sportretował ze złośliwą ironią, przestraszyła się swego odbicia.

Od premiery spektakl budzi ogromne zainteresowanie widowni – nie tylko ze względu na temat, ale też wybitne kreacje legnickich aktorów. Przede wszystkim Pawła Palcata, który brawurowo gra ministra Antoniego Macierewicza onanizującego się na wspomnienie smoleńskiej katastrofy. W innej scenie jako Lech/Jarosław Kaczyński wyłania się niczym robal z plastikowego worka na zwłoki i zagrzewa do nienawiści. Grozę i patos, który musiał pojawić się w tego rodzaju przedstawieniu, Przemysław Wojcieszek neutralizuje humorem. Salwy śmiechu wzbudza scena, w której Paweł Wolak i Anita Poddębniak objaśniają zawiłości programu Rodzina 500+.

„Wychodzę z Modrzejewskiej jak ze snu, który się nie kończy. Przywiodła mnie tu sytuacja nowego kraju, który chce mnie wrzucić do podziemia. Pozostaje myśl, że ta psychoza urodzi, podobnie jak to miało miejsce w pamiętnej przeszłości, nowy, artystyczny porządek. Mówienie przez skrzypiące szafy, dziurki od klucza, kratki wentylacyjne. Być może to mówienie, które przychodziło dotychczas tak łatwo, będzie mówieniem oczekiwanym, szukanym, odgrzebywanym wciąż na nowo. A teatr stanie się miejscem stymulacji, kuracją tlenową” – pisał w recenzji zamieszczonej przez Dziennik Teatralny Janusz Łastowiecki.

Zapraszamy tych, którzy jeszcze nie stanęli do „Hymnu”.

„Hymn narodowy” w reż. Przemysława Wojcieszka -9 i 11 grudnia o godz. 19, Scena Gadzickiego. BILETY: 30/20 zł. REZERWACJA:Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. lub tel. 76/ 723 35 05.

(Piotr Kanikowski, „Wyklęty “Hymn narodowy””, www.24legnica.pl, 7.12.2016)