Drukuj

Trwają ostatnie przygotowania do wieczornej premiery macedońsko-polskiego spektaklu „Przerwana odyseja”. Opowieść jest wspólnym dziełem dwóch teatrów: Narodowego w Skopje i Modrzejewskiej w Legnicy. Przedsięwzięcie sfinansowano z państwowych budżetów Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwa Kultury Republiki Macedonii. Udział w dzisiejszej premierze zapowiedziała szefowa misji dyplomatycznej Macedonii w Polsce, ambasador Gorica Atanasova-Gjorevska. Pisze Joanna Michalak.


Dwujęzyczne przedstawienie opowiada o zawiłych losach dzieci, które po wojnie domowej w Grecji przymusowo opuściły swą ojczyznę. W drugiej połowie lat czterdziestych ubiegłego wieku małym emigrantom przyszło żyć na obcych sobie ziemiach, w tym także na Dolnym Śląsku. Wielu bohaterów tamtych dni do teraz mieszka w Lubinie, Legnicy czy we Wrocławiu. Stąd zresztą tytuł sztuki. Jak tłumaczy jej autor, Robert Urbański, bohaterowie jego historii – w przeciwieństwie do Odyseusza – po wypędzeniu do dziś nie mogą zamieszkać u siebie i dlatego ta odyseja jest przerwana.

Prapremiera spektaklu odbyła się dwa miesiące temu na deskach Teatru Narodowego w Skopje. Następnie sztukę wystawiono jeszcze dziesięć razy w kilku macedońskich miastach. Wszędzie były pełne sale. Recenzje krytyków, jak i opinie publiczności, okazały się zbieżne. Opowieść, choć bardzo bolesna, zachwyciła Macedończyków.

Dejan Projkovski, dyrektor Teatru Narodowego w Skopje, tłumaczy: – To jest temat odważny i szczególnie istotny dla Macedończyków. Zarówno w kontekście historycznym, jak i współczesnym. Publiczność jest zachwycona sposobem, w jaki autor scenariusza ujął tę opowieść. Przy czym trzeba podkreślić, że przedstawienie nie jest lekcją historii, ale dziełem sztuki.

Wśród macedońskiej widowni byli także ludzie, którzy wychowali się w Polsce. Spektakl przywołał im wspomnienia. Niektórzy nadal się czują w jakiejś części Polakami.

Sneżana Konevska-Rusi, aktorka Teatru Narodowego w Skopje, przyznaje: – Dla mnie, jako teatralnej aktorki, jest wielkim honorem grać na tej scenie. W mieście, w którym przed laty – po wojnie domowej w Grecji – przybyli, mieszkali i wychowywali się Macedończycy.

Macedońscy aktorzy, którzy w swym kraju są tak sławni jak w Polsce Krystyna Janda czy Janusz Gajos, przypominają kontekst historyczny przedstawienia. Dotyczy on wydarzeń sprzed 70 lat, kiedy to Macedończycy – walcząc o swą niepodległość – przegrali wewnętrzną wojnę, po której zostali wygnani z ojcowizny. Dziś są rozsiani po całym świecie i wciąż nie mogą wrócić do domów. To właśnie oni, w głównej mierze, stanowić będą dzisiejszą publiczność.

Wlado Jovanovski, aktor Teatru Narodowego w Skopje przypomina: – Na mocy specjalnej ustawy, która obowiązuje po dziś dzień, do Macedonii mogą powrócić jedynie osoby pochodzenia greckiego lub takie, które się z takim pochodzeniem zidentyfikują.

I choć temat spektaklu traktuje o poważnych sprawach, to podczas jego powstawania nie brakowało zabawnych sytuacji. A zwłaszcza, gdy twórcy odkrywali podobieństwa swych słowiańskich języków. Jacek Głomb – reżyser spektaklu i zarazem dyrektor legnickiej sceny – mówi, że był plan, aby na plakacie tej sztuki pojawiła się… żaba. Dlaczego akurat ten płaz? Ponieważ w obu językach oznacza to samo.

Republika Macedonii to dziś dwumilionowy kraj, którego problematyczną nazwę oficjalnie uznaje jedynie 125 państw na świecie. Na tej liście jest Polska, ale wciąż brakuje m.in. Francji, Niemiec, Hiszpanii czy Włoch. Reperkusje sprzed 70 lat Macedończycy odczuwają więc do teraz.

(Joanna Michalak, „Polska premiera „Przerwanej odysei””, http://regionfan.pl, 18.11.2016)