Drukuj

Sześć lat po premierze „Niekończącej się opowieści” na legnickiej scenie teatralnej pojawiła się nowa propozycja dla młodych widzów, z której przyjemność czerpać mogą także dorośli. Nie jest to jednak ani klasyczna baśń, ani bajka. „Polowanie na Snarka” to interaktywny, muzyczny spektakl dla dzieci, rodzaj zabawy scenicznej, dla której tworzywem stały się purnonsensowe opowieści i towarzyszące im poetyckie igraszki słowne.


Artystyczne przedsięwzięcie Romualda Wiczy-Pokojskiego (autor scenariusza, scenografii i reżyser spektaklu), by przedstawienie dla bardzo młodych widzów oprzeć na dziewiętnastowiecznych wierszowanych opowiastkach z krainy absurdu i angielskiego czarnego humoru wydawało się mocno ryzykowne. Niebezpieczeństwo rozbicia się o rafę niezrozumienia przez odbiorców spektaklu było jak najbardziej realne. Twórca miał jednak tego świadomość spuszczając tratwą ratunkową dla uczestników tej morskiej wyprawy sitem w siną dal. Już na poziomie scenariusza stworzył pomost między sceną a widownią, którą postanowił zaangażować w przebieg przedstawienia i we wspólną zabawę, jaką stało się poszukiwanie i wymierzanie poziomu sensu w nonsensie. Bezpośredni kontakt z widzami zapewniały postaci spinające w dramaturgiczną całość kolejne opowiastki, a jednocześnie prowokujące reakcje widowni, czyli Sens (Ewa Galusińska) i towarzyszące mu Bzduromierze (Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Anita Poddębniak i Małgorzata Urbańska).

Wyprawa w krainę nonsensu zaskakująco owocuje serią całkiem dorzecznych pytań. Czy życie, owo zręczne nabieranie wprawy, umiejętności i doświadczenia, jest jak gra w bierki, czy może jest tylko losowym wynikiem gry w kości? Jaki sens ma, oczywiste w skutkach, wchodzenie do klatki lwa? Czy pożeranie współtowarzyszy morskiej wyprawy, to właściwy sposób walki o przetrwanie? Czy kłamstwo przestanie nim być tylko dlatego, że ma sens? Dlaczego księżniczki są krnąbrne, a bez rymu śpiew jest naturze wbrew? Czy warto przegapić okazję na miłość i szczęście? No i – last, but not least - jak zakończą się łowy na tytułowego Snarka, owego „drania, co przed kontaktem z ludzkością się wzbrania”? Podobnie zresztą jak i inne trudno uchwytne postaci o dziwnie brzmiących imionach, takie jak: Jakąd ze Wszczot, Bądzioł i Dziąbel. Kim są? Na scenie ich nie zobaczymy. Czyżby ukryły się pośród widowni?

Takie pytania pojawiły się wraz z całą galerią barwnych postaci tego, okraszonego muzyką i piosenkami przedstawienia, którego premierę oglądaliśmy na Scenie Gadzickiego w niedzielne popołudnie 13 listopada. Całość skomponowano i zainscenizowano tak, by –przyznajmy, w zaskakujący i bardzo oryginalny sposób – dość nieoczekiwanie ułożyła się w barwną opowieść o dorastaniu i dojrzewaniu, jaką jest pełna przygód i doświadczeń dziecięca podróż „szlakiem oślim” w odległą i trudną do przewidzenia przyszłość, jaką jest dorosłość.  Ci, którzy z racji wieku tę wyprawę mają już za sobą, ten filozoficznie alegoryczny aspekt przedstawienia pojęli bez trudu. Czy dla dziecięcej widowni był on równie czytelny? To mało prawdopodobne, ale też nie jest bezwzględnie konieczne, by na godzinę poddać się magii teatru, uwolnić wyobraźnię i uczestniczyć w zabawie. Z jednym zastrzeżeniem. To nie jest teatr dla przedszkolaków. Najmłodsi  z widzów już po pół godzinie grzecznie zasypiali w swoich fotelach.

Wielkim walorem przedstawienia jest muzyka. Zarówno ta oryginalna skomponowana przez Łukasza Matuszyka, jak i wykorzystane cytaty muzyczne (całość  nagrał kwintet w składzie: Marta Sochal-Matuszyk, Martyna Kulisiewicz, Natalia Woźniak, Bożena Papała i Piotr Sypień). Nadaje klimat kolejnym opowieściom, pobudza wyobraźnię widzów i daje im szansę współuczestniczenia w zabawie, której częścią są piosenki wykonywane przez legnickich aktorów. Czasami dowcipnie współgrać będzie z opowiadanymi historyjkami. Na przykład wtedy, gdy usłyszymy słynny menuet Luigiego Boccheriniego znany przecież wielu także (a może głównie) dzięki absurdalnej piosenkarskiej makabresce Wojciecha Młynarskiego („Obiad rodzinny”). Dzięki muzyce znajdziemy się także na chwilę w świecie angielskiej „ołpery”, a chwilę później miłosne rozterki Fici (Zuza Motorniuk) i Jongi Bongi Bonga (Rafał Cieluch w kapelusiku i z parasolką niczym Gene Kelly w „Deszczowej piosence”) rozgrywane będą w klimacie amerykańskiego musicalu.

Intuicja podpowiada mi, że to nie premierowa odsłona przedstawienia, które nastawione było na oglądanie w rodzinnym gronie, a dopiero zbiorowe wyjścia do teatru rówieśniczych grup uczniów podstawówek (w grupie koleżanek i kolegów jest jednak raźniej i swobodniej, niż z rodzicami, większa jest też skłonność do zabawy) da prawdziwą odpowiedź, czy „Polowanie na Snarka” będzie oczekiwanym sukcesem.  Poszukiwanie sensu w bezsensie wymaga bowiem takiej woli i nieco wysiłku. Najbliższa okazja w środę 30 listopada (godz. 11.00).

Spektakl powstał z siedmiu historyjek wybranych z „44 opowiastek wierszem” Edwarda Leara, Lewisa Carrolla, W.S. Gilberta, A.E. Housmana i Hilaire’a Belloca. W legnickim przedstawieniu na scenie występują: Ewa Galusińska, Katarzyna Dworak, Gabriela Fabian, Anita Poddębniak, Małgorzata Urbańska, Paweł Wolak, Bogdan Grzeszczak, Paweł Palcat, Albert Pyśk, Magda Skiba, Magda Biegańska, Rafał Cieluch, Zuza Motorniuk, Bartosz Bulanda, Robert Gulaczyk i Mateusz Krzyk.

A tak na marginesie. Warto zaopatrzyć się w program przedstawienia opatrzony zabawnym rysunkami i limerykami Edwarda Leara, twórcy tego poetyckiego gatunku. Tym bardziej, że przeczytamy je po polsku w swawolnie zabawnym tłumaczeniu Stanisława Barańczaka, który przetłumaczył także wszystkie historyjki wykorzystane w spektaklu.

Powiedzieli po premierze:

Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy: Mieliśmy szczęście, że udało się nam zaprosić do realizacji tego przedstawienia wybitnego specjalistę od widowisk dla dzieci, jakim jest Romuald Wicza-Pokojski. Nikt inny nie byłby w stanie tego zrobić w wyznaczonym czasie i terminie, by pogodzić to z naszymi licznymi w tym okresie podróżami. Osobne podziękowania także dla Łukasza Matuszyka za muzykę stworzoną i nagraną w równie superekspresowym tempie. Dzięki temu mogliśmy odbyć premierę dokładnie w dniu 70. rocznicy urodzin zmarłego przed dwoma laty genialnego tłumacza, jakim był Stanisław Barańczak.

Romuald Wicza-Pokojski, twórca autorskiej realizacji przedstawienia: Cieszę się i dziękuję za możliwość pracy, szkoda że tak krótkiej, z wyjątkowym zespołem. Tylko wyjątkowi ludzie mogą robić tak wyjątkowy, świetnie naoliwiony i zgrany teatr. Wiem teraz, że więcej z Legnicy wywiozę, niż wam przywiozłem.

Grzegorz Żurawiński