Drukuj

Wtorkowa (25 października) projekcja filmowa na legnickiej Scenie Gadzickiego była hołdem dla zmarłego Andrzeja Wajdy. Była też przypomnieniem, że ten wielki artysta światowego kina był także wybitnym reżyserem teatralnym. Zrealizowana w 1978 roku dla Teatru Telewizji „Noc listopadowa” dowodzi tego bezspornie.


- Andrzej Wajda, znany głównie ze swoich filmów, był także wielką postacią teatru, spod ręki którego wyszło około czterdzieści spektakli wyreżyserowanych nie tylko na polskich scenach. „Noc listopadowa” Wyspiańskiego wystawiona pierwotnie w 1974 w krakowskim Teatrze Starym jest tego przykładem. Właśnie to przedstawienie, za namową swojej matki polonistki w Tarnowie, oglądał ówcześnie 10-letni Jacek Głomb. Jak wspomina, nic nie zrozumiał, ale wyszedł z teatru zauroczony – mówił podczas wprowadzenia do projekcji dramatopisarz i kierownik literacki legnickiego teatru Robert Urbański.

Legnicka publiczność obejrzała zrealizowaną kilka lat później telewizyjną wersję przedstawienia, którego akcja przeniesiona została w warszawskie plenery i wnętrza Łazienek, Starego Miasta, Belwederu. Reżyser skorzystał z dostępnych ówcześnie możliwości telewizyjnej techniki, wielokamerowego zapisu wozem transmisyjnym, miksowania obrazu i dźwięku. Pozostał przy tym wierny teatralnej formie spektaklu, wielkiego widowiska słowno-muzycznego, w którym historia splata się z mitologią. Bohaterom powstańczego zrywu towarzyszą bowiem greckie boginie (Pallas Atena i cztery Niki), które toczą własną rozgrywkę manipulując historią.

„”Noc listopadową” pieściłem w swojej wyobraźni od dawna” – mówił przed laty reżyser na łamach miesięcznika Teatr. Nieprzypadkowo powstańczy dramat nocy listopadowej 1830 roku na scenę krakowskiego teatru trafił w 30. rocznicę innego zakończonego klęską zrywu - Powstania Warszawskiego 1944 roku. Dla twórcy, który sens i cenę polskich ofiar na drodze do niepodległości obrazował już wcześniej w filmach („Kanał”, „Popiół i diament”, „Popioły”), równie naturalne było dążenie, by dramat Wyspiańskiego przenieść w plenery miasta, któremu od 1964 roku patronowała Warszawska Nike (Pomnik Bohaterów Warszawy). Jakże złowieszczo, tragicznie i współcześnie wybrzmiały w takim kontekście słowa Pallas Ateny  w jednej z finałowych scen dramatu, gdy opuszczając stos trupów przyzna: „Zapaliłam w narodzie dusze, skąpałam męże we krwi”.

Wartością dodaną wtorkowej projekcji w teatralnym kinie była możliwość obejrzenia wybitnych polskich aktorów, takich jak: Jan Nowicki, Teresa Budzisz-Krzyżanowska, Jerzy Stuhr, Edward Lubaszenko czy Anna Dymna młodszych o blisko 40 lat. Wprawne oko dostrzegło także jak bardzo zmieniła się telewizyjna technika. Smużące analogowe, lampowe kamery oraz system rejestracji firmy Ampex to dziś już muzeum techniki. Jedynie realizacyjne wpadki, jakim było pojawienie się w kadrze jednej ze scen kierunkowego mikrofonu, zdarzają się nadal.

Grzegorz Żurawiński