Drukuj

Zapraszam na „III Furie” - spektakl, który dotyka polskich obłędów mocniej nawet niż „Hymn narodowy” Wojcieszka – pisze i zachęca Piotr Kanikowski. Spektakl porusza tematy, które obecna władza chciałaby pozamiatać pod dywan. Najbliższa okazja: 7 i 8 października na legnickiej Scenie Gadzickiego.


O „III Furiach” w reżyserii Marcina Libera Magda Piekarska – recenzentka Gazety Wyborczej Wrocław – pisała, że „są jak bolesna operacja na otwartym i krwawiącym sercu”. Premiera w 2011 roku zakończyła się długimi owacjami na stojąco. Entuzjastyczne brawa powtarzają się niemal po każdym wystawieniu – niezależnie czy drużyna Modrzejewskiej gra „III Furie” u siebie w Legnicy, czy (jak w 2013 roku) w położonej na drugim końcu świata Argentynie. Tak działa siła opowieści poskładanej z fragmentów „Dzidzi” Sylwii Chutnik i „Egzekutora” Stefana Dąmbskiego, totalna sugestywność legnickiej inscenizacji oraz improwizatorski kunszt aktorów.

Podejrzewam, że w rzeczywistości IV RP i odradzających się w całej Europie nacjonalizmów, „III Furie” mogą zabrzmieć jak wyjąca nad uchem syrena alarmowa. Spektakl porusza tematy, które obecna władza chciałaby pozamiatać pod dywan. Kwestionuje podsuwane przez nią wzorce ideowe i postawy. Rozgrzebuje groby bohaterów narodowych i pyta, czy naprawdę nimi byli. Radykalnie rozprawia się z wojennymi traumami, wstydliwie przemilczanymi epizodami polskiej historii, mesjańskimi mitami i narodowymi świętościami. Ma moc punkowej rewolty, nie tylko ze względu na towarzyszący aktorom na scenie zespół Semantik Punk. Jest anachronicznym – jeśli wziąć pod uwagę wynik ostatnich wyborów - głosem za Polską, w której żywi będą nareszcie ważniejsi od umarłych.


(Piotr Kanikowski, „Bolesne „III Furie””, Tygodnik 24 Legnica-Lubin, 29.09.2016)