Drukuj

Najnowsza sztuka w legnickim to ekstra danie dla tych, którzy w europejskiej kulturze zanurzeni są po uszy. Dla wszystkich to widowiskowo barwna i śmieszno-gorzka opowieść  z elementami satyry społecznej, politycznej i obyczajowej. Co samo w sobie jest atrakcyjne, warte obejrzenia i przeżycia. Ostatnie w tym roku spektakle w sobotę 19 i niedzielę 20 grudnia (godz. 19.00) na Scenie Gadzickiego. Polecam.


Legnicki „Raj wariatów” zawieszony jest między piekłem, a niebem. Może być nigdzie, albo wszędzie. W bliżej niesprecyzowanym czasie, albo tu i teraz. Wszędzie, gdzie toczą się wrzaskliwe spory o prawdę i fałsz lub o wygodne usypiające mity. O cel i sens życia w krainie leniwych pasibrzuchów, uzurpatorów i manipulantów, w której trwa nieustająca walka postu z karnawałem. Szatan jest tu przewodnikiem, bo świat boski wyszedł z formy.

Jeśli wrocławska „Śmierć i dziewczyna” była wyjątkowo głośnym skandalem ostatnich dni, to zawdzięcza to bardziej udanej akcji pornopromocyjnej, niż zawartości przedstawienia. Treść i obrazoburcze przesłanie społeczno-kulturowe, ale także polityczne, „Raju wariatów” w adaptacji Wawrzyńca Kostrzewskiego, jest w tym porównaniu nie tyle prowokacją i skutecznie napompowanym balonem, ale prawdziwą petradą. Na legnickiej scenie powstał rozbuchany inscenizacyjnie, szalony, ale niegłupi spektakl, których jednych rozśmieszy i zachwyci, innych zasmuci i oburzy. Będą i tacy, którzy zapytają - po co? Teatr jest także po to, by zadawać to pytanie. Inne, które współcześnie i ewidentnie prowokuje to przedstawienie, także.

Także widzieli, ocenili i napisali:

Mateusz Różański, Polska Gazeta Wrocławska: Pierwsze wrażenie? Przerażenie. Przerażenie, że „Klucze do Królestwa Niebieskiego” Augusta Strindberga, które adaptowano na „Raj wariatów”, to sztuka napisana ponad sto lat temu, a jest tak piekielnie aktualna w obecnym świecie, w obecnym układzie geopolitycznym, w tym, jak postrzegamy rzeczywistość i jaką mamy hierarchię wartości. Genialny szwedzki dramatopisarz z celnością Muhammeda Alego punktował kolejne ludzkie, żeby nie powiedzieć polskie, przywary. Z przerażeniem uświadamiałem sobie, że każdy z nas może w pewnym momencie wejść w buty kowala, z którym odbywamy tę szaloną podróż i zagubić się nie mniej niż on. Co więcej, w te buty możemy wejść nie tylko w pojedynkę, ale też jako naród lub przynajmniej jego część.

Katarzyna Gudzyk, TR Konkrety: Bohaterowie sztuki są jak marionetki w rękach siły wyższej (niekoniecznie boskiej), to ona decyduje o ich roli i przeznaczeniu. Igraszka odbywa się zresztą nie tylko w planie głównym. Reżyser multiplikuje ją na inne aspekty sztuki. Uwodzi oniryzmem, hipnotyzuje, mami grą świateł. Jak wytrawny latarnik serwuje widzowi obrazy laterna magica, pokazuje zabawne obrazki, cały czas rozpędzając ten osobliwy świat wyobraźni. Czy nadążymy – nasza rzecz. Bo „Raj wariatów” swoją konstrukcją przypomina wykwintne danie. Można je zjeść bez wiedzy, z jakich składników powstało, lub ze świadomością wszystkich ingrediencji, które gwarantują eksplozję smaku. A przysłowiową wisienką na torcie niech będą role Rafała Cielucha (Don Kichot), Pawła Wolaka (św. Piotr), Katarzyny Dworak (Kowal) i Pawła Palcata (Doktor Wszechwiedzący).

Piotr Kanikowski, 24 Legnica: Legnicka inscenizacja to orgia barw i kadrów, które z miejsca mogłyby trafić do lifestylowych magazynów. Ma rozmach, tchnie zmysłowym pięknem i zarazem obudowuje stuletni tekst Strindberga w nowe, współczesne konteksty. Na przykład, to nie może być przypadek, że sylwetka Magdy Biegańskiej (Doktor Wszechwiedzący II) w głębi ciemnej sceny tak jednoznacznie kojarzy się z upiorną siostrą Ratched za szybą rozświetlonej dyżurki szpitala psychiatrycznego z Formanowskiej ekranizacji „Lotu nad Kukułczym Gniazdem” (obie kobiety mają nawet podobnie upięte włosy). Premiera „Raju wariatów” zakończyła się kilkuminutową owacją na stojąco. Biłem brawo z całych sił. Gdyby jednak ktoś chciał ode mnie zaświadczenia o poczytalności twórców tego przedstawienia – odrobinę bym się zawahał. Szaleństwo, szaleństwo, szaleństwo.

„Raj wariatów” wg Augusta Strindberga w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego na Scenie Gadzickiego legnickiego Teatru Modrzejewskiej. Spektakle w sobotę i niedzielę (19 i 20 grudnia) o godz. 19.00. Kolejne już w nowym roku:  9 i 10 stycznia 2016 r. Bilet: 28 zł (ulgowy 17 zł).

Grzegorz Żurawiński