Drukuj

Wyburzenie staromiejskiego centrum Legnicy w latach 60. ubiegłego stulecia było największą, ale nie pierwszą, ani ostatnią zbrodnią dokonaną na architekturze i układzie urbanistycznym miasta, które jeszcze w 19. wieku było jedną z pereł Śląska. O tym m.in. mówił w czwartkowy wieczór 17 grudnia w teatralnej Caffe Modjeska historyk sztuki Roger Piaskowski.


Było to drugie ze spotkań cyklu „O Legnicy, o Polsce, o świecie”, którego pomysłodawcą i gospodarzem jest szef legnickiego teatru Jacek Głomb, a organizatorem Ruch Społeczny Porozumienie dla Legnicy. W spotkaniu poświęconym bezprecedensowym szkodom, jakie wyrządzono zabytkowemu miastu, które niemal bez uszczerbku przetrwało II wojnę światową, uczestniczyło grono jego miłośników, wśród których byli m.in. przedstawiciele portalu historycznego liegnitz.pl oraz wieloletni wojewódzki konserwator zabytków Zdzisław Kurzeja.

Dla gospodarza spotkania, który legniczaninem jest dopiero od lat 90. ubiegłego wieku, było to drugie podejście do tematu, który dla wielu do dziś jest tabu pełnym mitów i przekłamań. Pierwszym była dyskusja, która odbyła się podczas Pierwszego Wielkiego Zjazdu Legniczan, który odbył się w czerwcu 2004 roku.

- Ktoś nam zostawił piękne miasto, które po wojnie zamordowaliśmy, bo to na zgliszczach Liegnitz wybudowano Legnicę – powtarza od tego czasu Jacek Głomb. – Przeżyłem szok, gdy z Wrocławia przyjechali na nasz Zjazd architekci, którzy byli autorami koncepcji planistycznych w latach powojennych polegających na wyburzeniu znacznej części legnickiej starówki. Najbardziej zdumiewające i przerażające, było to, że oni żałowali jedynie, że nie pozwolono im dokończyć dzieła! – dodaje.

- To, co stało się w połowie lat 60. ubiegłego wieku, gdy z powodów ideologicznych i politycznych wyburzono dziesiątki zabytkowych kamienic, zniszczono urbanistyczny układ centrum miasta zachowany od średniowiecza wprowadzając w to miejsce chaos, to była kulturowo-cywilizacyjna zagłada miasta. Starą Legnicę zastąpiła nowa, wynikająca z koncepcji totalitarnej. W zacieraniu niemieckości ówczesne władze zapędziły się tak daleko, że nawet mur cmentarza zbudowały z nagrobków byłych mieszkańców miasta – zauważył gość czwartkowego spotkania i autor wykładu połączonego z prezentacją dokumentów Roger Piaskowski.

Do dziś powtarzana jest jednak opinia, że wyburzenie staromiejskiego centrum Legnicy było koniecznością z uwagi na fatalny stan budynków, które przez wiele powojennych lat były niezamieszkane lub nieużytkowane. Ucierpiały także tuż po zakończeniu wojny, gdy w maju 1945 sowieccy żołnierze serią podpaleń mścili się na niemieckim mieście (decyzja o włączeniu Legnicy w nowe granice państwa polskiego zapadła dopiero na konferencji w Poczdamie w sierpniu 1945 roku) opuszczonym przez większość jego mieszkańców. Jest w tym cząstka prawdy, która w niczym nie tłumaczy ani skali wyburzeń, których ofiarą padło wiele zabytkowych kamienic (w tym cała północna pierzeja Rynku), ani zniszczenia historycznego układu urbanistycznego tej części miasta, w wyniku czego zniknęło wiele ulic.

- Zły stan techniczny to argument za wyburzeniami, który przez kolejne władze miasta powtarzany jest do dziś. Najlepiej widać to na przykładzie Zakaczawia – zauważył Głomb.

Skalę szkód, jakie wyrządzono Legnicy dokumentowały unikatowe zdjęcia archiwalne, które pokazywały miasto, jakiego już nie ma. Te współczesne i wykonane z lotu ptaka dobitnie ukazywały natomiast chaos w zabudowie centrum, jaki stał się skutkiem Armagedonu, którego doświadczyło miasto. Spotkanie w teatralnej kawiarni było też okazją do przypomnienia postaci tych nielicznych, którzy – najczęściej z niewielkim skutkiem – próbowali zapobiec tej bezprecedensowej zagładzie.

- Trzeba jednak wiedzieć, że Legnica podobnej historii wyburzeń w swoim centrum, choć w nieporównywalnej skali, doświadczyła także wcześniej, bo pod koniec 19. wieku gdy wyburzono znaczną część murów miejskich z bramami Złotoryjską i Wrocławska, ale także perłę legnickiego baroku, jaką był Pałac Hochbergów położony naprzeciw kościoła św. Piotra i Pawła (dziś w tym miejscu są podcienia i m.in. siedziba Galerii Sztuki) – zauważył Roger Piaskowski.

Ożywiona dyskusja o odpowiedzialnych za bezpowrotne straty, jakich doświadczyła Legnica, trwała jeszcze długo po zakończeniu prelekcji.

Grzegorz Żurawiński