Drukuj

Od soboty przebywa w Legnicy ekipa Narodowego Teatru Macedonii w Skopje. Przyjechali na zaproszenie Teatru Modrzejewskiej, z którym przygotowują spektakl “Przerwana odyseja”. To będzie opowieść o macedońskich dzieciach, które pod koniec lat 40-tych XX wieku znalazły w Polsce schronienie przed wojną domową na Bałkanach. Goście nie kryją wzruszeń, jakie wywołała wizyta w Polsce. Pisze Piotr Kanikowski.


- Wczoraj trzy razy płakałem – przyznaje Toni Mihajlovski, dyrektor artystyczny teatru w Skopje. – Oglądaliśmy film zrobiony przez syna jednego z macedońskich uchodźców o swoim ojcu. Wcześniej Polska kojarzyła mi się z ładnymi kobietami, piłką nożną i Misiem Uszatkiem, puszczanym także w naszej telewizji. Teraz zauważam, że łączy nas coś więcej. Polska schroniła część mojego narodu, uratowała go z trudnej sytuacji, z tragedii.

Spektakl, nad którym wspólnie pracują teatry z Legnicy i Skopje, bazuje na wydarzenia sprzed siedemdziesięciu laty. W Grecji, gdzie w wyniku jałtańskiego podziału Europy znalazła się część narodu macedońskiego, trwała wówczas wojna domowa.  Wiosną 1948 r. komuniści nakazali zebranie wszystkich dzieci z terenów kontrolowanych przez partyzantów oraz ich ewakuację – tymczasową – do krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Kierownictwo Komunistycznej Partii Grecji i Rząd Tymczasowy zwróciły się do państw bloku wschodniego z apelem: “Ratujcie nasze dzieci”.

Do Polski wyekspediowano nieco ponad 3 tysiące maluchów w wieku od 3 do 8 lat. Trudno oszacować, ilu wśród nich było rdzennych Greków, ilu zaś Macedończyków. Ulokowano je opuszczonych przez Niemców Ziemiach Odzyskanych, gdzie dla małych uchodźców zorganizowano szkoły i ośrodki wychowawcze. Z czasem, po ostatecznej klęsce komunistów w Grecji, dołączali do nich rodzice. Część imigrantów zakładała tu rodziny i zostawała w Polsce na zawsze. Część decydowała się na powrót na Bałkany, do Jugosławii uchodzącej w latach siedemdziesiątych za namiastkę Zachodu po tej stronie kurtyny.

- Dzieci zostały wyrwane z wojennej traumy, a i wcześniej również żyły w warunkach zupełnie surowych – opowiada Robert Urbański, który wspólnie z macedońską autorką (Zagorka Pop-Antoska Andovska) pisze tekst sztuki. – Ówczesna Polska była krajem bardzo biednym, wyczerpanym wojną. Mimo to zapewniła uchodźcom opiekę, którą ci starsi obecnie ludzie wspominają do dzisiaj ze wzruszeniem. Macedońskie dzieci przyjechały do pięknych poniemieckich sanatoriów, dostały czystą pościel i ubrania, a niektóre po raz pierwszy w życiu zostały nakarmione do syta. Przede wszystkim zapewniono im jednak czułą, troskliwą opiekę.

Podczas wrześniowej wizyty w Macedonii, tak samo jak Toni Michajlovski płakali legniccy aktorzy, gdy macedońska staruszka zaśpiewała im  po polsku “Wlazł kotek na płotek…”. Była jednym z tysięcy dzieci uratowanych od wojny.

- Odkrywam, że dziecięcy uchodźcy, którzy w swoim czasie przybyli do Polski, dziś stanowią most łączący nasze kultury i nasze narody – zauważa Dejan Projkovski, dyrektor naczelny Narodowego Teatru Macedonii w Skopje.

- Zniszczona, zrujnowana Polska miała odwagę pomóc tak wielkiej ilości ludzi, a teraz część bogatej, unijnej Polski podnosi krzyk przeciwko uchodźcom. I to jest przerażające – mówi Jacek Głomb, dyrektor Teatru Modrzejewskiej w Legnicy. Choć nie da się uciec od tego kontekstu, deklaruje, że jak nigdy nie robił przedstawień publicystycznych, tak nie zamierza uprawiać publicystyki przy okazji “Przerwanej odysei”. Pytanie o to, co w ciągu siedemdziesięciu lat stało się z naszą społeczną wrażliwością – choć nie zadane wprost ze sceny – na pewno powróci  przy okazji premiery.

- Tematy istnieją obok nas. Ważne jest, żeby je odkryć i opracować poprzez sztukę dramaturgiczną – uważa Dejan Projkovski. Jacka Głomba, który  wymyślił “Przerwaną odyseję” i wciągnął Macedończyków do współpracy nad wspólnym spektaklem, nazywa jednym z ostatnich teatralnych don kichotów w Europie.  Istotnie, trzeba odwagi, wyobraźni i odrobiny szaleństwa, by porwać się na coś równie trudnego. Chodzi nie tylko o barierę językową czy gigantyczne wyzwania organizacyjne, ale też o to, że polsko-macedońska kooprodukcja będzie dotykać tematu dziecięcej psychiki i wrażliwości, dotąd nieobecnego w Teatrze Modrzejewskiej.

W spektaklu wezmą udział zespoły obu teatrów. Reżyserem będzie Jacek Głomb. Scenografię stworzy Małgorzata Bulanda. Przygotowanie muzyki powierzono jednemu z najbardziej rozchwytywanych macedońskich kompozytorów Goranowi Trajkovskiemu. Finansowanie zapewniają oba ministerstwa kultury: polskie i macedońskie.

Do końca marca 2016 roku Robert Urbański i Zagorka Pop-Antoska Andovska powinni skończyć pisanie sztuki. Robią to niezależnie od siebie, a efektem  ich pracy mają być dwie autonomiczne części. W kwietniu i maju zostaną połączone wspólnym epilogiem. Czerwiec jest zarezerwowany na próby w Polsce. W lipcu Jacek Głomb poprowadzi próby w Skopje. We wrześniu do Macedonii przyjadą na wspólne próby, premierę oraz 10 pierwszych spektakli aktorzy z Polski. W listopadzie to samo zostanie powtórzone w Polsce w listopadzie. Wiadomo już teraz, że poza Legnicą “Przerwana odyseja” zostanie pokazana w Warszawie, we Wrocławiu, w Szczecinie.  Prawdopodobnie przedstawienie będzie zgłoszone na któryś z międzynarodowych festiwali teatralnych. Jacek Głomb nie wyklucza przerobienia go na film fabularny. To jednak wciąż dalekie plany.

Obecna wizyta Macedończyków w Legnicy służy przede wszystkim twórczej integracji.

- Miałem możliwość poznać Polskę w latach 80-tych, gdy mój ojciec był lektorem języka macedońskiego na Uniwersytecie Jagielońskim w Krakowie – opowiada kompozytor Goran Trajkovski. - Miałem możliwość przyjeżdżać do polski, poznać wielu Polaków i polską kulturę. Cieszę się, że po długiej nieobecności, znowu jestem w Polsce, tym razem z misją zawodową, jako muzyk.

Jutro (8 grudnia) artyści wracają do Skopje.

(Piotr Kanikowski, „Artyści ze Skopje w Legnicy. Opowiedzą wspólną historię”, www.24legnica.pl, 7.12.2015)