Drukuj

Wyreżyserowany przez Jacka Głomba spektakl o reemigrantach z Bośni, którzy po wojnie osiedli w rejonie Bolesławca, jedzie na Bałkany. Wystawiany po podbolesławieckich wioskach, gdzie do dziś z rozrzewnieniem wspomina się Jugosławię, wzbudzał skrajne emocje. 25 i 26 września po raz pierwszy obejrzą go legniczanie o czym pisze Piotr Kanikowski.


– Jesteśmy ciekawi, w jaki sposób dotknie widzów z Sarajewa czy Mostaru – mówi autorka sztuki Katarzyna Knychalska. W ten weekend mają okazję zobaczyć go widzowie w Legnicy.

Jacek Głomb jest specjalistą od przenoszenia na scenę lokalnych opowieści. “Człowiek na moście”. “Wschody i Zachody Miasta” czy słynna na cały kraj “ballada o Zakaczawiu” miały swe źródło w przeszłości Legnicy. – Tym razem pokazujemy kawałek innego świata – zaznacza reżyser “Małej Bośni”, z nadzieją, że legniczanie będą tego kawałka równie ciekawi jak własnej historii.

Co to za świat?

Pod koniec XIX wieku polscy mieszkańcy Galicji i Bukowiny masowo przemieszczali się za chlebem na drugi skrawek Austro-Węgier, w rejon Bośni. Wojny i nowy podział Europy odciął ich od ojcowizny. Wielka historia wplątała tułaczy w konflikty między nacjonalistami a komunistami, Chorwatami, Serbami a Bośniakami, muzułmanami a chrześcijanami i wyznawcami prawosławia. Gdy po II wojnie światowej wrzenie w bałkańskim kotle na moment ustało, mogli wrócić do Polski. Jako miejsce osiedlenia wyznaczono im okolice Bolesławca, gdzie wciąż było dość pustych gospodarstw po wypędzonych za Odrę Niemcach. Od kwietnia 1946 roku w rejon Bolesławca przybyło 15.301 reemigrantów z Bośni. Do dziś mieszkają tu osiemdziesiecio- i dziewięćdziesięciolatkowie, którzy pamiętają swe bałkańskie domy i sąsiadów. Ich potomkowie – jak mówi bolesławiecki starosta Dariusz Kwaśniewski

– Trochę inaczej się bawią, inaczej jedzą, inne pieśni śpiewają. W wielokulturowej mieszance, jaką stały się tzw. Ziemie Odzyskane,  stanowią osobną, barwną grupę o specyficznej przeszłości, odrębnej tradycji. Bałkańskie sentymenty odżyły pod Bolesławcem w latach siedemdziesiątych, gdy turystom z Polski Jugosławia Josipa Broz Tito jawiła się jako namiastka Zachodu w bloku państw komunistycznych. Wielu podróżowało wówczas na południe, korzystając z dawnych kontaktów. W latach dziewięćdziesiątych silniej niż inni Polacy przeżywali krwawą rzeź towarzysząca rozpadowi Jugosławii. Już nie bezpośrednio, ale przez ekran telewizora, obserwowali, jak rąk dawnych sąsiadów giną ich dawni sąsiedzi.

Sztuka Katarzyny Knychalskiej – jej dramatopisarski debiut – przywołuje pamięć o bałkańskich konfliktach. Pokazuje je z perspektywy polskich tułaczy. - Ale staraliśmy się nie stawać po żadnej ze stron – zastrzega autorka.

Spektakl – koprodukcja Teatru Modrzejewskiej i Fundacji Teatr Nie-Taki z udziałem aktorów z całej Polski – nie jest nowy. Swą premierę miał rok temu w Teatrze Starym w Bolesławcu. Ale do tej pory nie był pokazywany w Legnicy. Zapowiadane na piątek (25 września) i sobotę (26 września) przedstawienia to dla legnickich miłośników teatru jedyna okazja, by zobaczyć “Moją Bośnię”. Druga szansa nie będzie im dana.

Zaraz po sobotnim przedstawieniu zespół się pakuje i jedzie z “Moją Bośnią” w  tournée  po Bałkanach.  Spektakl zostanie pokazany pięć razy: w Bośni i Hercegowinie (Sarajewo, Mostar), Podgoricy – stolicy Czarnogóry i w macedońskim Skopje.

- Oczekujemy żywego odbioru – mówi Katarzyna Knychalska. – Może buntu. Może demonstracyjnego wychodzenia z teatru w trakcie spektaklu.

Jacek Głomb myśli podobnie: przedstawienie jest złe, jeśli nie wzbudza żadnych emocji. Choćby nawet negatywnych.

Gdy po bolesławieckiej premierze objechali z “Małą Bośnią” świetlice w wioskach zamieszkałych przez rodziny repatriantów z Bośni, ludzie reagowali różnie. - Nie było cacy cacy – mówi starosta Dariusz Kwaśniewski, przyjaciel Jacka Głomba, który namówił go na zrobienie “Małej Bośni”. – Dostaliśmy po paluchach od ludzi, dla których tamten świat to jest arkadia. Nie chcą słyszeć o konfliktach. Mnie natomiast totalnie powaliła współczesna część spektaklu, przywołująca pamięć wojny na Bałkanach z lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. To nie wygasło. Byłem trzy dni w Sarajewie i widziałem na płotach, murach napisy: “Never forget Srebrenica”.

Masowy exodus mieszkańców północnej Afryki, uciekających do Europy przed wojną i islamskim ekstremizmem, oraz powszechnie manifestowana na naszym kontynencie nienawiść do muzułmanów, nadały spektaklowi Knychalskiej i Głomba nowy kontekst. Wśród rozlicznych konfliktów, “Moja Bośnia” pokazuje też zderzenie światów chrześcijańskiego i islamskiego. Artystyczna podróż na południe odbywa się w tym samym czasie, gdy tysiące uchodźców z Syrii próbuje przedostać się z Bałkanów na spokojniejszą, bardziej dostatnią północ Europy.

Tym razem w kompanii Jacka Głomba jest tylko dwoje aktorów z Legnicy: Magda Drab i Albert Pyśk. Resztę zespołu tworzą artyści z innych teatrów: Alina Czyżewska, Bartosz Turzyński, Grzegorz Wojdon, Helena Ganjalyan, Marta Karmowska, Jan Kochanowski, Hubert Kułacz, Adam Pietrzak. Muzykę, wykonywaną na żywo, skomponowało trio Lautari (Maciej Filipczuk, Jacek Hałas, Michał Żak). Za scenografię i kostiumy odpowiada Małgorzata Bulanda, a za ruch sceniczny Witold Jurewicz.

“Moja Bośnia” będzie grana na Scenie na Nowym Świecie w piątek i sobotę (25 i 26 września) o godz. 19.00. Bilety kosztują 30 zł (normalny) i 20 zł (ulgowy). Dzięki Teatrowi Modrzejewskiej mamy jedno podwójne zaproszenie na piątek dla osoby, która najszybciej nadeśle mejla na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Prosimy o zatytułowanie mejla “Teatr”. Zwycięzcę powiadomimy drogą mejlową.

(Piotr Kanikowski, „Pokażą “Moją Bośnią” Bośni, Czarnogórze, Macedonii”, www.24legnica.pl, 24.09.2015)