Drukuj

Po wielomiesięcznej przerwie i ledwie kilku popremierowych przedstawieniach na Scenę na Nowym Świecie powraca najnowszy legnicki spektakl Lecha Raczaka w groteskowo-lirycznym stylu - bałkańska tragikomedia w oparach absurdu i samogonu. W sobotę i niedzielę 27 i 28 września o godz. 19.00.


- „Madonna…” ma filmową strukturę, fabułę rozgrywającą się w dynamicznym tempie, w rytm kolejnych wychylanych kieliszków cujki, z muzyką na żywo inspirowaną bałkańskimi melodiami. Spektakl zgrabnie łączy kilkanaście wątków i układa się w metaforę środkowoeuropejskiej najnowszej historii, naznaczonej przez komunistyczne dyktatury. I kolejny raz pokazuje siłę zespołu aktorskiego Modrzejewskiej - żeby zachować uczciwość, musiałabym tu wymienić wszystkie nazwiska – pisała po ubiegłorocznej wrześniowej premierze spektaklu Magda Piekarska z Gazety Wyborczej Wrocław.

Akcja zasadniczej części sztuki toczy się w roku 1957 w Rumunii, w zapadłej karpackiej wiosce zamieszkałej przez Rumunów, Niemców, Węgrów i Cyganów. To społeczność podzielona i skłócona, bo ciężko doświadczona i naznaczona przez oba zbrodnicze totalitaryzmy XX wieku, zarówno ten brunatny spod znaku swastyki, jak i czerwony spod sierpa i młota. Mimo to, bohaterowie starają się żyć razem pomimo brutalnej i przymusowej kolektywizacji, beznadziei, nędzy i straszliwej nudy. Ceauşescu w radiu, w telewizji i na ulicach, tylko w lodówce pusto. Jedyne czego nie brakuje to miejscowa śliwowica.

Pewnego dnia, podczas urodzinowej fety właściciela miejscowego szynku, uczestników przyjęcia poraża komunikat, że Związek Radziecki posłał w kosmos satelitę z psem na pokładzie. Wiadomość podana w telewizji budzi przerażenie. Dla mieszkańców wsi cel tej ekspedycji jest bowiem oczywisty. Wkrótce radzieckie imperium pośle człowieka na Księżyc, by… porwać z niego wniebowziętą Matkę Boską, która – w ich ocenie - właśnie tam znalazła swoje pozaziemskie lokum. Mieszkańcy wsi postanawiają zapobiec świętokradztwu z głęboką wiarą wzmacnianą kolejnymi łykami samogonu, że to właśnie od nich zależy los całej ludzkości…

Bliższą współczesności klamrą tej opowieści są pamiętne i okrutne sceny zgładzenia rumuńskiego dyktatora Ceauşescu i jego żony. W finale wszyscy, także oprawcy, są bowiem przegrani. „Daliśmy sobie ukraść życie” – usłyszymy od jednego z bohaterów.

Szósty już legnicki spektakl Lecha Raczaka to sztuka o straszliwej - i płaconej przez pokolenia - cenie życia w totalitarnej opresji. Całość, w artystycznym kontrapunkcie, oprawiona jest jednak szczyptą transylwańskiej magii, komicznego absurdu i folkloru bałkańskiej prowincji, co odkreślają: muzyka Jacka Hałasa, piosenki Roberta Urbańskiego i pojawiający się na scenie muzycy Łukasz Matuszyk (akordeon) oraz Marta Sochal-Matuszyk (skrzypce Stroha).

„W pijackiej malignie, w oparach absurdu oglądamy kolekcję na przemian dramatycznych i komicznych obrazów rozgrywanych na szarym pomoście, zagłębionym niczym pokład statku szaleńców (a może głupców) płynących donikąd. Z tego pokładu – zamkniętego z jednej strony garbatym mostkiem, prowadzącym do zaczarowanego lasu, za którym jest kraina szczęśliwości, Bukareszt, a z drugiej ladą ubogiego sklepiku – zobaczymy błyskotliwe kadry” – oceniał Leszek Pułka w portalu Teatralny.pl.

Nie bez znaczenia jest i to spostrzeżenie, którego autorem jest Piotr Bogdański z Tygodnika Wałbrzyskiego: „Jacek Głomb, dyrektor legnickiego teatru, konsekwentnie od lat dba o to, aby wystawiane sztuki przystawały do percepcji widzów nie tylko z dyplomami po teatrologii”.

Spektakle na legnickiej Scenie na Nowym Świecie w sobotę i niedzielę (27 i 28 września) o godz. 19.00. Bilet 25 zł (ulgowy 15 zł). Przedstawienia przedpołudniowe od środy do piątku (24-26 września) o godz. 11.00.

Grzegorz Żurawiński