Drukuj
Teatr, porzuciwszy paradygmat romantyczny, zwrócił się ku sferom dotąd niedostrzeganym, m.in. ku nurtowi teatru dokumentalnego i włączającego się w życie lokalnych społeczności „teatru miasta”. Przedmiotem gorących dyskusji stał się obraz Polski wpisany w nowy dramat - pisze w katalogu polskiej ekspozycji narodowej praskiego Quadriennale Violetta Sajkiewicz. Przykładem prekursora tego nurtu jest legnicki teatr Jacka Głomba.

„Janusz Sławiński pisał w opublikowanym w 1994 roku, głośnym tekście „Zanik centrali”, że współczesna poezja – a stwierdzenie to można odnieść również do teatru – nie przypomina już stałego lądu, lecz „coraz bardziej staje się podobna do archipelagu wysp i wysepek, z których każda zabiega o odrębność i prawo do własnego widzimisię. Jej naturalnym przeznaczeniem zdaje się teraz lokalność – i ku niej wyraźnie zmierza”.

Decentralizację polskiego teatru można rozumieć dosłownie, wiele z najważniejszych w ostatnich latach inscenizacji powstało w ośrodkach dotąd uważanych za peryferyjne: w Wałbrzychu, Kaliszu, Legnicy i Opolu (…).

Teatr, porzuciwszy paradygmat romantyczny, zwrócił się ku sferom dotąd niedostrzeganym, m.in. ku nurtowi teatru dokumentalnego i włączającego się w życie lokalnych społeczności „teatru miasta”. Przedmiotem gorących dyskusji stał się obraz Polski wpisany w nowy dramat (…).

Rozumienie prawdy scenicznej we współczesnym teatrze polskim komplikuje unieważnienie w zmienionej rzeczywistości społeczno-politycznej panującego przez dziesięciolecia, tradycyjnego modelu komunikacji z publicznością. Wiarygodność przekazu stała się, wzorem sztuki performens, wartością nadrzędną, skłaniając reżyserów i scenografów do poszukiwań wykorzystujących specyfikę miejsca, nowych przestrzeni teatralnych.

Już w latach 90. ubiegłego stulecia zasłynął z nich Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy kierowany przez Jacka Głomba wspieranego przez scenograf – Małgorzatę Bulandę. Początkowo eksploracja miejsc nieteatralnych – przedstawienia grano na zamkowym dziedzińcu, w kościele, hali byłej fabryki czołgów i maneżu pruskich koszar – miała służyć pozyskaniu nowej publiczności.

Jednak z czasem pokazywanie „prawdziwych opowieści w prawdziwych miejscach”, jak w przypadku wystawionej w zrujnowanym kinie „Ballady o Zakaczawiu” (2000), traktującej o powojennych losach najbiedniejszej dzielnicy Legnicy, stało się sposobem odbudowy tożsamości miasta kształtowanego przez Niemców, Polaków i, za sprawą stacjonujących w nim oddziałów Armii Czerwonej, Rosjan. Z będącej przestrzenią nieobecności, materialnej przestrzeni miasta wydobyty został wirtualny, dyskursywny kontekst miejsca.

Włączając się w życie lokalnej społeczności, teatr przekształcił przestrzeń publiczną w agorę, miejsce wymiany myśli, w którym znaczenia są negocjowane – jednocześnie konstytuowane i wystawiane na ryzyko zakwestionowania. Tworzył ją i „przełamywał” zarazem, poddając w „Made in Poland” (reż. Przemysław Wojcieszek, 2004) – jednym z najczęściej nagradzanych w ostatnich latach polskich przedstawień, które wystawiono w nieczynnym pawilonie handlowym na Piekarach, największym w Legnicy osiedlu mieszkaniowym – krytycznej ocenie przestrzenne uwarunkowania relacji społecznych.

Terapeutyczne działanie teatru miało w tym przypadku podwójny wymiar. Z jednej strony konsolidowało lokalną społeczność, z drugiej – przyczyniało się do rewitalizacji zamieszkiwanej przez nią, zdegradowanej przestrzeni (…).

(Violetta Sajkiewicz, „Powroty realnego”, „Rzeczywistość transformacji – transformacja rzeczywistości”, katalog polskiej ekspozycji narodowej na Praskim Quadriennale 2007, światowej wystawy scenografii i architektury teatralnej)