Drukuj

„Marat-Sade. Męczeństwo i śmierć Jean Paul Marata przedstawione przez zespół aktorski przytułku w Charenton pod kierownictwem pana de Sade” Petera Weissa w legnickiej inscenizacji Lecha Raczaka to przepych inscenizacyjny, ogromna dynamika i seria obrazów z koszmaru szaleńca. Równie przerażających, co pociągających. Po raz pierwszy, ale jednocześnie ostatni w kończącym się sezonie, w sobotę 15 czerwca o godz. 19.00 na Scenie Gadzickiego.


Ten dramat był wielkim teatralnym hitem lat 60-tych XX wieku. Grano go na całym świecie, od Berlina (światowa prapremiera w reż. Konrada Swinarskiego), po Nowy Jork (reż. Petera Brooka). W 1966 roku tę ostatnią wersję przedstawienia przerobiono na film (także w reżyserii Brooka), w którym zadebiutowała na ekranie późniejsza gwiazda brytyjskiego kina Glenda Jackson.

Rzecz rozgrywa się w roku 1808 w 14 lat po zamordowaniu Jeana Paula Marata, lekarza, filozofa, dziennikarza, ale przede wszystkim jednego z przywódców Rewolucji Francuskiej, zwolennika terroru i bezwzględnych metod sprawowania władzy. Akcja dzieje się w przytułku dla wariatów, bądź osób uznanych za takie, jako - politycznie bądź obyczajowo - niebezpieczne dla napoleońskiej Francji.

Najsłynniejszym pacjentem tego przerażającego więzienia jest sławny pisarz, wolnomyśliciel i skandalista markiz de Sade, który – w ramach grupowej terapii – wystawi siłami pensjonariuszy sztukę o okolicznościach śmierci Marata. Boski markiz będzie w niej reżyserem, dyrektor przytułku - cenzorem, szaleńcy i inni osadzeni - aktorami, a pielęgniarze - strażnikami, by całość nie wymknęła się spod kontroli.

Między tytułowymi postaciami toczyć się będzie namiętny spór o wizerunek świata i metodę jego naprawy, spór pomiędzy rewolucją (Marat) zamieniającą się w krwawą łaźnię, po której liczba niezadowolonych i biednych nie maleje ani na jotę, a pesymizmem i eskapizmem (de Sade), który potępiając zastane urządzenie świata, nie widzi zarazem realnych możliwości jego zmiany. Perwersyjny markiz dowiedzie przy okazji, że nawet w więzieniu jest bardziej wolny, niż jego strażnicy.

Reżyser Lech Raczak, scenograf  Piotr Tetlak i cały zespół aktorski biorący udział w przedstawieniu, wysmażyli przedstawienie, które zatyka dech w piersiach. Bez chwili na nudę, oglądamy sztukę mądrą (choć niełatwą w interpretacji), a do tego kapitalnie zainscenizowane, doskonale zagrane, fascynujące i trzymające w napięciu widowisko sceniczne, które śmiało czerpie inspiracje zarówno z malarstwa (od słynnej "Śmierci Marata" Davida, po "Wolność wiodącą lud na barykady" Delacroix'a), jak i z filmowego dorobku Louisa Bunuela ("Widmo Wolności", "Anioł zagłady").

 


Powrót scenicznej mody na sztuki z Rewolucją Francuską w tle nie jest zapewne przypadkiem. Zawsze miał także swoje pozaartystyczne powody. – Może ponownie coś wisi w powietrzu? – pytał sam siebie przed premierą w maju 2008 roku Lech Raczak. Bez względu na odpowiedź, emocje są gwarantowane.

Bilet: 25 zł (ulgowy – 15 zł).

Grzegorz Żurawiński