Drukuj

Jeszcze kilka lat temu taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. W czwartkowe popołudnie 25 kwietnia w Legnicy odbyły się dwa spotkania. Na pierwszym z Krystyną Zajko-Minkiewicz i jej poezją w Caffe Modjeska było niemiłosiernie tłoczno, na drugim z byłym premierem i liderem SLD Leszkiem Millerem krzeseł pustych było więcej, niż zajętych.


O ile odtrąbienie zwycięstwa poezji nad polityką byłoby naiwnym nadużyciem, o tyle fakt, że legniczanie wybrali spotkanie z lubianą nauczycielką i poetką ponad spotkanie w Klubie Nauczycielskim ze zgranym politycznym cynikiem i celebrytą, wielu powinien dać do myślenia. Tyle na marginesie.

Kim byli ci, których setka tłoczyła się w teatralnej kawiarni? Miłośnikami poezji? Być może. Przyjaciółmi bohaterki spotkania? Bezspornie. Miejsc przy kawiarnianych stolikach zabrakło bowiem na długo przed jego rozpoczęciem, a całość przypominała spotkanie kibiców z idolem ich futbolowej drużyny. Były też wiersze, bo i one były ważną częścią tego trwającego do późnego wieczora spotkania.

Wszystko za sprawą literackiego debiutu wydawniczego wieloletniej polonistki, miłośniczki teatru, a od kilku lat także prezeski legnickiego Stowarzyszenia Przyjaciół Teatru Modrzejewskiej. Miejsce spotkania nie było zatem przypadkowe, tak jak i osoba prowadzącego je dyrektora teatru Jacka Głomba. Prezentowano fragmenty składające się na pachnący jeszcze drukarską farbą tryptyk pod wspólnym tytułem „Kochaj wiersze…” („Ślubu nie będzie”, „Uśmiech wytchnienia” i „Szukam siebie”).

- Te wiersze są zbudowane z najbardziej osobistych emocji i to jest wielka ich wartość – zauważył prowadzący spotkanie. – Bo wiersze się pisze, gdy człowiek jest zakochany, albo wówczas, gdy jest w rozpaczy. Moje powstają z trzewi i są proste, jak podanie ręki, bo za ich pośrednictwem chcę komunikować się z ludźmi. Wszystkie, a jest ich ponad 120, znam na pamięć – wyjaśniała Krystyna Zajko-Minkiewicz.

Podczas spotkania w teatralnej kawiarni czytali je wraz z autorką jej przyjaciele: Bogusława Słomczyńska, także polonistka, przyjaciółka teatru i miejska radna, Ola Lesiak z SPTM i były uczeń autorki, wielokrotny laureat konkursów recytatorskich, Henryk Grzywa.

- Kocham ludzi… Wiem, że brzmi to egzaltowanie. Jednak, gdyby było inaczej, nie byłoby mnie dzisiaj w tym miejscu i nie byłoby tego spotkania – zauważyła w pewnej chwili „strażniczka wartości niemodnych” (z poetyckiego credo), która mody się wręcz boi i szuka wartości trwałych, ale ma też dystans do samej siebie i świata, w którym przyszło jej żyć. – Bo my przeminiemy, czym świat się nie wzruszy i będzie istniał dalej, bez nas – zauważyła w pewnej chwili.

Pytana o życiowe motto odparła prosto: - Żyj tak, by nikt przez ciebie nie płakał. – Kochajcie świat, kochajcie poetów! – dodał Jacek Głomb kończąc oficjalną część poetyckiego wieczoru. Przez kolejne pół godziny autorka przyjmowała kwiaty i upominki, zaś rozdawała dedykacje na tomikach swojej poezji.

To był udany wieczór w Caffe Modjeska. Nie mógł tego powiedzieć w Legnicy Leszek Miller, którego mizerne spotkanie z legniczanami powinno przypomnieć mu własne i prozaiczne, że „nieważne jak mężczyzna zaczyna, ale ważne jak kończy”.

Grzegorz Żurawiński