Drukuj

O kobietach w literaturze dawnej opowiadał w Caffe Modjeskiej doktor Dariusz Dybek, filolog polski i wykładowca Uniwersytetu Wrocławskiego. To drugie spotkanie w ramach „Strefy Kultury” na którym gościł wrocławski pedagog. Relacja z wieczornego, czwartkowego (14 marca) wykładu Moniki Bożek.

Temat wykładu, choć z pozoru obszerny „O pięknej Maryi i ohydnej Powaliszce, czyli... jak w literaturze staropolskiej pokazywano kobiety” wzbudził spore zainteresowanie uczestników spotkania. Gość w pierwszej części opowiedział o Matce Bożej, a w drugiej o Powaliszce, a to zgoła odmienne historie.

Kobiety w literaturze dawnej były dobre i złe, ładne i brzydkie, to podobnie jak dziś – zaczął doktor Dariusz Dybek. - Już uprzedzam i zwracam uwagę zwłaszcza wszystkim paniom, że o ile pierwsza część spotkania będzie dla nich wyjątkowo miła, to już przy drugiej mogą się trochę zdziwić.

Obraz Maryi w Piśmie Świętym jest niezwykle pozytywny, a to co mówił Jezus o kobietach było rewolucyjne! - Postawił kobietę na równi z mężczyzną, nigdy żadna z nich nie stała się obiektem ataku z jego strony, chociaż miał do czynienia z nierządnicami, którym mówił: „Idź i nie grzesz więcej” - wyjaśniał gość. Dla kontrastu warto przypomnieć, że w starożytnym Rzymie pozbywano się „nadmiaru dziewczynek”, uśmiercając je. Ojciec nie robił tego celowo, ale np. zapomniał zamknąć pewnego dnia balkonowe drzwi, nagle wpełzł wąż i tragedia gotowa.

Ideałem kobiecego piękna w dawnej literaturze była blondynka o jasnej karnacji, średniego wzrostu. Takie przekonanie panowało w średniowieczu. W oświeceniu zwracano także uwagę na skórę, zęby i ręce. - Wszystkie części kobiecego ciała musiały być proporcjonalne, nie za duże i nie za małe – dodawał filolog. - Kobieta przedstawiana była jako obraz Boga, więc niewiasta nie zawsze musiała być symbolem zła. Przedstawicielki płci pięknej, zgodnie z zapisami literackimi, miały mieć także sprawniejszy umysł niż mężczyźni.

Nad pięknem kobiecego ciała i duszy rozpisywał się Francesco Petrarka w Sonetach do Laury. Mężczyzna był tylko podnóżkiem u stóp kobiecych, autor z lekkością pisał: „To co widzę jest snem o kobiecie”. Jedno spojrzenie niewiasty miało być dla mężczyzny nagrodą za wszystkie cierpienia.
Wracając do Matki Boskiej. - Korzystając z filozofii Platona było wiadomo, że Maryja jest szlachetna na duszy i ciele – tłumaczył badacz literatury staropolskiej. - To wyjątkowa istota, w której wszystkie elementy harmonijnie współgrały. Na badanie kobiecego piękna składały się elementy: wysokość, farba (czyli kolor skóry) oraz harmonia (proporcje). Oczywiste jest to, że Matka Boża nie mogła mieć 2,5 metra, bo wyglądałoby to dziwnie, ale nie mogła być też karłem. Tym samym musiała być średniego wzrostu.

Zdaniem doktora Dariusza Dybka, Maryja była też odpowiednich proporcji. - Otyła być nie mogła, bo zostałaby flegmatyczką, zbyt sucha też nie była, bo nie opędziłaby się od słowa choleryczka – przekonywał gość. - Tylko u niej każdy z cielesnych żywiołów zajmował po 25 procent, co zapewniało harmonię. Włosy miała i żółte i czarne, bo w literaturze staropolskiej takie były najlepsze. Nie miała ich jednak jednocześnie, bo nie wyglądałoby to zbyt dobrze, więc najpierw miała żółte, a potem czarne. Cerę miała jasną, ręce nieowłosione, a policzki delikatnie rumiane. Taki był ideał piękna. Panowie pewnie czekają na opis innych części kobiecego ciała, ale rozczaruje ich. W średniowieczu byliśmy wstydliwi i panie składały się z głowy, rąk i... sukienki.

Doktor Dybek przeszedł do drugiej części opowieści. Tu nie było już tak miło. - Drogie panie, jesteście ohydne, dużo gorsze od mężczyzny, bo „człowiek” i „mężczyzna” to brzmi podobnie, a kobieta? - zwracał uwagę wykładowca. W XV wieku słowo „kobieta” oznaczało po prostu babę z chlewa i to w dodatku taką, która uprawiała najstarszy zawód świata (przyp. red. prostytucję). Nawet Petrarka, którego panie pewnie już polubiły pisał w innym tekście o was: „kobieta to istny diabeł”.

Dariusz Dybek na podstawie dialogu Marchołta i króla Salomona przedstawił „urodę” Powaliszki, żony Marchołta, o którym w tekście czytamy, że „był gruby i sprośny”. - Krótko mówiąc wyłania się obraz złej, ohydnej kobiety, szatańskiego pomiota, który odciąga mężczyznę od ważnych i dobrych spraw – tłumaczył polonista.

Po zakończonym wykładzie, Dariusz Dybek odpowiadał na pytania uczestników spotkania, którzy byli zainteresowani zwłaszcza pisarkami płci żeńskiej, m.in. Elizą Orzeszkową, Marią Konopnicką a także wieszczką Safoną.

(Monika Bożek, „Kobieta jednocześnie obrazem Boga i pomiotem szatana”, www.lca.pl, 15.03.2013)