Drukuj

Piotr Cieplak, reżyser legnickiej inscenizacji „Historii o Miłosiernej czy Testamentu psa”, doskonale wie, że widz zawsze spragniony jest czegoś nowego, jakiejś żywiołowej, choć nie bezmyślnej zabawy. Świadczy o tym powodzenie regularnie wznawianego spektaklu na scenie Teatru Modrzejewskiej, który wciąż cieszy się zasłużoną popularnością. Pisze GARDA.

Cieplak zrealizował inscenizację po raz drugi. Przed szesnastoma laty pokazał ją w stołecznym Teatrze Rozmaitości. Sztuka „Historia o miłosiernej, czyli Testament psa” pióra brazylijskiego autora Ariano Suassuna plasuje się w nurcie moralitetów o rodowodzie plebejskim z jego, czasem na granicy dobrego smaku, rubasznym humorem i naiwnością przesłania.

Sztuka dzieje się w dwu planach: ziemskim i niebieskim, przy czym autor nie szczędzi nam gorzkiej prawdy o gatunku ludzkim pełnym obłudy, zachłanności i okrucieństwa, od czego nie są wolni nawet hierarchowie tego świata. Gdy w tej groteskowo pokazanej rzeczywistości, dziwnie podobnej do naszych realiów, wszyscy już wszystkich przechytrzą i zlikwidują, na niebieskich wyżynach rozpocznie się przetarg o dusze, które od piekielnego ognia wybawić może tylko wstawiennictwo Miłosiernej. Zadzierając w górę głowy, by śledzić szamoczących się na linach grzeszników, pocieszamy się myślą, że jeśli w ułomnym człowieku tli się choć iskierka dobra, możemy mieć nadzieję na zrozumienie Niebieskiego Majestatu.

Fabuła sztuki jest intrygująca i śmieszna. Jaka jest rola psa i jego psiego testamentu? Chico i Grilo – para łotrów – buduje skomplikowaną intrygę, by ośmieszyć wszystkich możnych ich małomiasteczkowego świata. Chcą nakłonić księdza najpierw do poświęcenia chorego, a potem do pogrzebania zdechłego psa piekarzowej. Ksiądz wzbrania się przed święceniem zwierzęcia (choć nie umie wytłumaczyć, dlaczego godzi się święcić motor), na pochówek psa jednak przystaje, otrzymawszy informację, że ten zapisał mu w testamencie dziesięć tysięcy.

Intryga zatacza coraz szersze kręgi i pewnie wszystko by się łotrzykom udało, gdyby do akcji nie wkroczyli poważniejsi łotrowie, czyli zbój Severino ze swoim asystentem. Severino jest patologicznym mordercą i rozwala po kolei wszystkich drobnych życiowych oszustów. Sam zresztą też ginie w wyniku ostatniego podstępu łotrzyka Grilo. Naprawdę nie ma co zbierać, a w dodatku u Cieplaka zabijanie odbywa się z okrucieństwem godnym filmów Tarantino. Rzecz cała raptownie przestaje być śmieszna.

Widzowie poddają się żywiołowej zabawie. I chyba o to właśnie w teatrze chodzi.

*Teatr Modrzejewskiej; 23, 24 bm., godz. 19


(GARDA, „Moralitet zabawowo”, Konkrety.pl, 20.02.2013)