Drukuj

„Teatr w mieście – miasto w teatrze. Dokumentacja spektakli Festiwalu „Miasto””. Takim tytułem opatrzył swoją (obronioną z powodzeniem) pracę magisterską, napisaną pod kierunkiem Ireneusza Guszpita, najmłodszy z aktorów legnickiego teatru Mateusz Krzyk, absolwent wrocławskiej filii PWST w Krakowie.

Cała praca poświęcona jest idei i teatralnej praktyce, z której zrodził się legnicki festiwal z miastem w nazwie. Dokumentuje i analizuje to artystyczno-społeczne przedsięwzięcie, które po dwóch kolejnych edycjach (2007, 2009) zostało zawieszone ustępując miejsca sukcesorowi, jakim stały się dwie odsłony Festiwalu Teatru Nie-Złego (2011, 2012).

Poniżej fragment wprowadzenia do tej pracy:

Legnicki teatr jest silnie wpisany w historię swojego miasta. Wyrósł na perturbacjach związanych z poszukiwaniem tożsamości. Jacek Głomb niejednokrotnie podkreśla, że: „Legnica to miasto „pęknięte”. I z tego „pęknięcia” nasz teatr buduje swoją opowieść o swoim mieście. To prawie zawsze niemieckie miasto opanowała w 1945 roku Armia Czerwona, która z Legnicy uczyniła swoją twierdzę, garnizonowe miasto – siedzibę generalnego sztabu na Europę Wschodnią. W wyniku jałtańskich porozumień Legnica  przypadła Polakom – i oni – zawsze w symbiozie, ale i w sporze z Rosjanami, często niszcząc niemiecką historię – zaczęli budować jego tożsamość. Nigdy łatwą, zawsze popękaną”.

Przebijanie się przez owe „pęknięcia” tak różnych narodowości doprowadziło do swoistego synkretyzmu tego co pruskie, polskie i rosyjskie. Przed II Wojną Światową teatr stanowił główną miejską rozrywkę. Dziś w Legnicy jest wiele miejsc, które straciły już swoją świetność, ale nadal, za sprawą idei, które rozszerza Jacek Głomb, mogą one „opowiedzieć” o swojej historii, a szanse na to daje im właśnie teatr: „Przed wojną było w naszym mieście sześć budynków, sal teatralnych, których używał teatr. Nie było telewizji, wszyscy chodzili do teatru... Dzisiaj miejsca te w większości są zniszczone, zaniedbane – często używa ich nasz teatr, przywracając je mieszkańcom. To są: stara (starsza od wieży Eiffla) hala fabryczna, zrujnowana sala teatralna (za PRL-u wojewódzki dom kultury), zniszczone stare kino, ewangelicki kościół, zamek „piastowski”, dawny Teatr Letni, dziś dyskoteka, magazyn fabryczny, w którym pokazujemy opowieść o apostole pogan, Szawle, koszary pruskie, potem „ruskie”.

Jacek Głomb zdaje się iść dalej. Poprzez ożywienie starych miejsc pragnie nadać swoistą autentyczność opowiadanych historii. Miejsce, tak silnie związane z tematyką spektaklu silniej oddziałuje na widza: „Ale nie o granie w dziwnych miejscach nam chodzi. Nie o – popularne na Zachodzie Europy – spektakle „na wolnym powietrzu” – ale o świadomy wybór miejsca, w którym chcemy grać. „naznaczenie przestrzeni” poprzez absolutny związek miejsca z historią opowiadaną”.

Nie bez znaczenia wydaje się fakt podkreślania, przez reżysera, odcięcia się od środowisk aktorskich, które za cel postawiły sobie granie poza tradycyjną sceną. Wystawianie sztuk poza granicami teatru jest tylko zmianą scenografii – podział na widza i aktora pozostaje taki sam. Reżyser osiągnął coś znacznie bardziej imponującego. Teatr Modrzejewskiej starannie wybiera przestrzenie, w których toczy się akcja, a każdy spektakl można odbierać na wielu płaszczyznach. Jednak przede wszystkim Głomb wyrywa miejsca z anonimowego odrętwienia, spowodowanego zapomnieniem lub niewiedzą. Tworzy pewną społeczność, której punktem wspólnym jest teatr i miasto, w którym się znajduje.


Mateusz Krzyk, „Teatr w mieście – miasto w teatrze. Dokumentacja spektakli Festiwalu „Miasto"" (fragment)