Drukuj

Już temat piątkowego wykładu wrocławskiego teatrologa, który był gościem wieczornego spotkania w Caffe Modjeska, sugerował pozytywną odpowiedź na tytułowe pytanie. Wyraźnej kropki nad i prof. Ireneusz Guszpit jednak nie postawił. Pozostawił to słuchaczom.

Jak się wydaje ostateczne sformułowanie odpowiedzi wrocławski teatrolog i miłośnik teatru (częsty gość na legnickiej widowni), nauczyciel akademicki Uniwersytetu Wrocławskiego i Wydziału Aktorskiego wrocławskiej PWST, który wiele swoich prac badawczych poświęcił ideom i działalności Juliusza Osterwy, pozostawił słuchaczom z rozmysłem. Być może taką właśnie taktykę wykładowej narracji wybrał także dlatego, że nieliczni uczestnicy wieczornego spotkania w zdecydowanej większości stanowili najtwardszą i najwierniejszą część publiczności Teatru Modrzejewskiej, tę która nie tylko jest doskonale zaznajomiona z legnicką praktyką teatralną, ale stanowi także grupę jej entuzjastów.

-Zdaję sobie sprawę, że już samo sformułowanie tematu („Teatr Społeczny Juliusza Osterwy a społeczne praktyki Teatru Modrzejewskiej”) dla wielu mogło być zniechęcające, a starszemu pokoleniu mogło kojarzyć się ze stylistyką charakterystyczną dla okresu „błędów i wypaczeń” – już na początku zauważył gość dwugodzinnego spotkania, tyleż żartobliwie i prowokująco, co – ja się wydaje – celnie.

Wykładowca był konsekwentny. Zdecydowaną większość spotkania poświęcił zatem Osterwie i jego Reducie, wyjątkowemu i autorsko prowadzonemu teatrowi (Warszawa – Wilno – Warszawa. 1919-1939), który był zdecydowanie czymś więcej, niż miejscem grania przedstawień. Jego celem było bowiem stworzenie zgranego, zwartego ideowo zespołu, a w efekcie „doskonalenie umiejętności artystycznych, a nie chęć sprzedania przedstawienia”, w równej mierze, jak „ustanawianie i kształtowanie poczucia wspólnoty, współodczuwania, współtworzenia i współuczestnictwa, z bardzo aktywną rolą widzów”. Jedną z dróg to tego celu były teatralne, kolejowe wędrówki po kraju, realizowane na skalę nie znaną ani wcześniej, ani później, podczas których – w improwizowanych przestrzeniach, a nawet w plenerze – prezentowane były najwybitniejsze przedstawienia Reduty. Jednym z celów Osterwy, było bowiem wychowywanie i edukacja widzów, nie tylko jako odbiorów sztuki, ale także (a może przede wszystkim) jako aktywnych i świadomych obywateli.

Była to aktywność, która spotykała się zarówno z entuzjazmem („to wielki, ideowy zespół, który dokona tego, co na Kresach nie uda się przedstawicielom władz Rzeczpospolitej”), jak i lekceważeniem oraz krytyką (głównie w Warszawie). Osterwa, który teatr nazywał świątynią, aktora kapłanem, ofiarnikiem, a jego grę modlitwą z ksiąg żywego tajemniczego Słowa, dla którego spektakl był nabożeństwem, w którym jak podczas mszy można mówić o podziale na tych, co modlą się przez odprawianie i tych, którzy modlą się przez obecność i uczestnictwo - irytował tradycjonalistów. „Teatr stworzył Bóg, dla tych, którym nie wystarcza kościół” – pisał, co pogłębiało nieporozumienia i niechęć konserwatystów.

- Na różnych poziomach myślenie i aktywność Osterwy znajduje praktyczne odzwierciedlenie w  działalności legnickiego teatru. Nawet w symbolicznej formule, jakim jest hasło „Gramy dla Was!” – zauważył w końcowej części wykładu Ireneusz Guszpit. Padły przykłady, zarówno te objaśniające społeczny cel i artystyczny sens scenicznej adaptacji opuszczonych miejskich obiektów Legnicy, jak i te ilustrujące dążenie do wpisywania lokalnych historii w scenariusze przedstawień. Było o bezprecedensowej skali społecznych działań pozateatralnych i edukacyjnych, ale też o wspólnocie, jaką tworzy „dający świadectwo idei i wartościom” zespół Teatru Modrzejewskiej.

„Co było do udowodnienia” – zakończył nagle wykładowca. Wyraźnie zaskoczył tym słuchaczy. Padły pytania…

Grzegorz Żurawiński