Drukuj

Reżyser ukazuje nam co kryje się za martwymi, czarnymi, podręcznikowymi literami. Przedstawia przyczyny i skutki tych działań. I robi to w sposób plastyczny, zjawiskowy. Teatr misyjny? Raczej nie. Brak tu patosu i bezpośredniego dydaktyzmu. „Zrozumieć H.” opisuje i recenzuje w gazecie  zabrzańskiej „Rzeczywistości przedstawionej” Filip Pawlak.

Jak rodzi się bohater? Ktoś, kogo zapamiętamy, kto wpłynie na bieg historii, a w podręczniku jego imię zapiszą pogrubioną czcionką. Z chwilą, gdy tak się dzieje postać odrealnia się. Nieosiągalna dla śmiertelnika – wchodzi w sferę sacrum. Obdarta z ludzkich uczuć, a przystrojona w poematy na jej cześć i publikacje w gazetach. Bohater wraca z tarczą lub na tarczy, ale co ważne nie daje o sobie zapomnieć. Czasem jednak pozostaje cichy przez wiele lat, by ukazać się ponownie, gdy zajdzie taka potrzeba. By po chwili spokoju znowu imponować i zachwycać.

2 lata temu Henryka Krzywonos pod wpływem chwili nie wytrzymała milczenia. Po latach odezwała się na nowo. Podczas 30-lecia „Solidarności” swoimi słowami zaszokowała całą Polskę. Jej nazwisko nie schodzi z ust wielu, rodzi skrajne odczucia. Głos pokolenia mówią, choć da się też usłyszeć – gruby stary babsztyl. Twórcy spektaklu „Zrozumieć H.” zaliczają się zdecydowanie do pierwszej grupy.

Historia słynnej tramwajarki staje się pretekstem do przedstawienia syntezy całego pokolenia. Do podliczenia chwil ulotnych zwycięstw i końcowej przegranej. Biografia Henryki Krzywonos jest zapisem losu wielu kobiet „Solidarności”. Często pomijanych przez historyków. Wspominanych jako stojące w cieniu najważniejszych person. Tutaj jest odwrotnie. To projektowane w tyle sceny twarze mężczyzn znanych z podręczników są tylko tłem dla kobiet.

Śledząc losy Krzywonos przyglądamy się traumatycznemu dzieciństwu tytułowej bohaterki. Po kłótni z ojcem traci jeden z kobiecych atrybutów – włosy. Wspomnienie to będzie z nią długo. Symboliczne odcięcie się od kultury kobiecej uległości i milczenia poskutkuje słynnym już zdaniem: Ten tramwaj dalej nie pojedzie.

Strajki i zmiany jakie zachodzą w społeczeństwie rodzą konflikty, ich echa odczuwalne są do dzisiaj. Piękno „Solidarności” rozpada się i H. przestaje brać udział w tym cyrku. W szaleńczej, krwiożerczej zabawie, w której nagrodą jest władza. Skupia się na rodzinie. Tutaj spektakl spowalnia, zjeżdża do zajezdni, można rzecz. 30 lat od znamiennych wydarzeń lat 80. XX wieku mija w nastroju sielanki. Dom wypełnia się dziećmi, czas mija. Czuć miłość bijącą ze sceny, niesamowitą bliskość i prawdziwość tej rodziny.

„Zrozumieć H.” jest historią uniwersalną. Bazując na realnych postaciach i wydarzeniach, pokazuje narodziny bohatera. Lecz nie takiego z pierwszych stron gazet. Osobę ciepłą, oddaną sprawie i skromną. Całość rozgrywa się w mniej niż godzinę. W tak krótkim czasie podążamy w przeszłość, która dla młodszego pokolenia jest równie daleka, co rewolucja francuska.

Jak na dobrze poprowadzonej lekcji reżyser Paweł Palcat ukazuje nam co kryje się za martwymi, czarnymi, podręcznikowymi literami. Przedstawia przyczyny i skutki tych działań. I robi to w sposób plastyczny, zjawiskowy. Teatr misyjny? Raczej nie. Brak tu patosu i bezpośredniego dydaktyzmu. Za to teatr, w który może uwierzyć widz bez wyższego wykształcenia i setek obejrzanych spektakli na koncie.

(Filip Pawlak, „Teatr proszkolny”, Teatralnik nr 5, 25.10.2012)