Drukuj

„Fotograf” to kolejny po „Małej Moskwie” i „W zawieszeniu” legnicki film Waldemara Krzystka. Ową „legnickość” dodatkowo wzmacnia udział w nim znanego aktora Tomasza Kota. W tym krwawym thrillerze trup ściele się gęsto. Po raz kolejny reżyser do filmu wybrał swoje rodzinne miasto z Armią Radziecką w tle. Pisze Tomasz Strzelecki.

Pierwszy klaps padł we Wrocławiu w minioną sobotę. Od niedzielnego poranka filmowcy opanowali centrum miasta. Na placu Słowiańskim zaroiło się od techników, scenografów, statystów, wreszcie aktorów, operatora i reżysera. Po południu plan zdjęciowy przeniósł się na Rynek, który szybko zaroił się od zainteresowanych przechodniów. Kolejne dwa dni filmowcy spędzili w rozmaitych wnętrzach. Dziś sceny kręcone są we Wrocławu, a w czwartek i piątek (20, 21 bm.) przeniesą się w okolice ul. Bielańskiej i do dawnych koszar przy al. Rzeczypospolitej.

Akcja filmu rozpoczyna się w latach 70. ubiegłego wieku. Oddzielony murem od polskiej części miasta garnizon Armii Radzieckiej znajduje się w polskiej Legnicy. W rządzącym się własnymi prawami zamkniętym mieście rozpoczął się dramat Koli Sokołowa, chłopca, który boi się mówić własnym głosem, genialnie naśladując głosy innych ludzi.

W dzisiejszej Moskwie działa nieuchwytny zabójca zwany Fotografem, który przy zwłokach swych ofiar zostawia, wzorem techników policyjnych, kartoniki z numerami. To wszystko, co wie o nim szef specjalnej grupy śledczej FSB, major Lebiadkin. Do grupy „Fotograf” dołącza Natasza, młoda milicjantka, jedyna dotychczas osoba, która rozmawiała z Fotografem w sytuacji jego zagrożenia i... przeżyła. Śledztwo prowadzi do byłego garnizonu Armii Radzieckiej w Legnicy.

Sensacyjny thriller oprócz pytań, jakie zadają sobie bezustannie śledczy z ekipy majora, stawia też jedno pytanie naczelne – jak żyć w świecie, który utracił wiarę w istnienie prawdy?

– Cieszę się, że znowu zaczynam film związany z Legnicą, ze sprawami, które znam – zdradził podczas konferencji prasowej Waldemar Krzystek. – Kiedy opowiedziałem kardynałowi Gulbinowiczowi o nowym pomyśle, powiedział mi, że ryzykowne jest robienie kolejnego po „Małej Moskwie” filmu o Legnicy. Uspokoiłem go, że przecież akcja „W zawieszeniu” – mojego filmowego debiutu – też działa się w Legnicy. I nie robię niczego w sposób koniunkturalny, ale to świadoma decyzja i wybór. Coraz częściej robię filmy tutaj, bo mam coraz większy odzew ze strony miasta. Coraz więcej ludzi jest mi tu przychylnych.

Zorganizowanie konferencji prasowej w nowoczesnej siedzibie KGHM Letia S.A. nie jest przypadkowe. Także tutaj będą bowiem kręcone sceny „Fotografa”. – Dziękuję prezesowi Letii Markowi Turkowi, który jest nam bardzo życzliwy. Pierwszy raz mam przyjemność uczestniczyć w konferencji prasowej w tak pięknym miejscu.

Główną rolę gra Andriej Kostach, chłopiec, którego twórcy filmu znaleźli na castingu na Ukrainie. Na czas zdjęć do Polski przyjechał z tatą, producentem filmowym z Kijowa. Trudna rola Koli dla 7-letniego Andrieja to nie „pierwszyzna”.

– Zagrałem już w stu filmach – pochwalił się dziennikarzom, na co siedzący obok Marat Baszarow, jeden z bardziej znanych aktorów rosyjskich, filmowy tata Koli, dodał z uśmiechem, że na jego koncie jest dopiero 60…

Na niedzielnych (16 bm.) zdjęciach w Legnicy pojawił się też znany legniczanin Tomasz Kot. – Po raz pierwszy pracujemy z Waldemarem Krzystkiem – zauważył Kot. – Mało tego, obaj jesteśmy z Legnicy i w dodatku kończyliśmy przecież to samo I Liceum Ogólnokształcące. Mam w tej chwili mnóstwo refleksji: jesteśmy tu razem, gramy na placu Słowiańskim, a codziennie chodziłem tędy do szkoły. Cieszę się, że jestem znowu w swoim rodzinnym mieście.

A już jutro na planie, poza Tomaszem Kotem, pojawi się także Sonia Bohosiewicz.

(Tomasz Strzelecki, „Trup ściele się gęsto”, Konkrety.pl, 19.09.2012)