Drukuj

Spektakl z Legnicy pozostawił w tyle pozostałe realizacje.  Jak cenne i ważne jest to doświadczenie, może przekonać się każdy, kto zestawi spektakl Teatru im. Modrzejewskiej z innym przedstawieniami tegorocznych „Interpretacji”. Laur Konrada przyznany Marcinowi Liberowi nie dziwi. Teatralny festiwal podsumowuje Agnieszka Niewdana.



Miesiąc, który dzieli nas od zakończenia XIV Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej „Interpretacje”, upłynął bardzo szybko. O samym wydarzeniu przypominają jeszcze wiszące gdzieniegdzie plakaty czy też ludzie, pędzący przez miasto z zawieszonymi na ramionach festiwalowymi torbami. Jak co roku, „Interpretacje” były wydarzeniem, obok którego trudno przejść obojętnie – szczególnie tym, którzy choć trochę interesują się kondycją polskiej sceny teatralnej.

Tegoroczna edycja festiwalu gościła w teatrach dwóch śląskich miast: Chorzowa i Katowic, skupiając przedstawienia najzdolniejszych młodych aranżerów polskiej sceny. Spośród 67 spektakli do wyścigu o Laur Konrada zakwalifikowano tylko sześć: „Judytę” Wojtka Klemma, „III Furie” Marcina Libera, „Jak być kochaną” Weroniki Szczawińskiej, „Lenz” Barbary Wysockiej, „Wielkiego Gatsby” Michała Zadary, oraz „Położnice szpitala św. Zofii” Moniki Strzępki.

Gościliśmy teatry z Krakowa, Warszawy, Bydgoszczy, Szczecina, Koszalina, Kielc, Legnicy, Lublina, Opola i Wrocławia. W tym roku poza konkursem odbywały się także liczne przedstawienia towarzyszące imprezie. Spośród nich szczególną uwagą widowni cieszył się „Leningrad” w reżyserii Łukasza Czuja. Można zaryzykować twierdzenie, że takiego zaangażowania publiczności w spektakl mógłby twórcy pozazdrościć niejeden z reżyserów, biorących udział w konkursie.

Oprócz ciekawych spektakli, festiwal ofiarował widzom pole do refleksji nad kondycją współczesnego teatru i nad zagadnieniem pojęcia interpretacji, które częstokroć utożsamiane jest, zarówno w życiu codziennym, jak i artystycznym, z sytuacją twórczej swobody. Z biegiem czasu obserwujemy, jak owa interpretacyjna dowolność rozrasta się, przybiera nowe kształty, z dnia na dzień rozszerzając granice reżyserskiej wolności. To poczucie wolności w sztuce, w tym także w teatrze, jest konieczne i twórcze, z drugiej jednak strony, jeśli nie towarzyszy jej rzemiosło, może przybrać postać wypuszczonego na wolność dzikiego zwierza, którego nie daje się okiełznać.

Coraz częściej spotykamy się z interpretacjami tekstów klasycznych, niosących mocne, uniwersalne prawdy, które w potoku inscenizacyjnych sztuczek i trików gubią sens, stając się karykaturami samych siebie. Trochę nas to bawi, trochę przeraża, mniej lub bardziej szokuje. Śmiejemy się z kolejnych scen, ale potem pytamy samych siebie, dlaczego śmiech towarzyszy temu, co zawsze tak głęboko nas dotykało. Czy musimy śmiać się z tego, co nas boli, aby to oswoić? A może w ten sposób umniejszamy wartości, dewaluujemy je?

Spektakle konkursowe niczym w soczewce skupiły wymienione wyżej problemy. Największy niepokój intelektualny pozostawiły przedstawienia „Wielki Gatsby” oraz „Położnice szpitala świętej Zofii”. W obu świetnie wykorzystano scenę chorzowskiej „Rozrywki”, szczególny akcent kładąc na walory muzyczne. Gatsby to postać pełna rozterek, które mogłyby towarzyszyć współczesnym, zmagająca się z problemami, dotyczącymi wszystkich – od rządzonych po rządzących, ale i osób wyłamujących się z tego schematu. Z kolei twórcy spektaklu „Położnice szpitala św. Zofii” stanęli wobec problemu istotnego z perspektywy społecznego „tu i teraz”: braku zrozumienia i empatii ze strony personelu medycznego w ważnym i trudnym dla pacjentek momencie narodzin dziecka. Monika Strzępka i Paweł Demirski otrzymali tegoroczną nagrodę „Paszportu Polityki” właśnie za odwagę w mówieniu więcej i ostrzej, niż chcielibyśmy usłyszeć i za żywiołową teatralność łamiącą bariery dobrego smaku na rzecz dobrego myślenia.

O ile problematyka spektakli i dostrzegalne w nich zrozumienie zarówno problemów dnia dzisiejszego, jak i tych ponadczasowych zasługują na uwagę, o tyle ich sceniczne realizacje budzą wątpliwości. Zastosowanie mieszanki stylów śpiewu (od popu do opery) i przyjęcie konwencji musicalowej na pewno jest interesujące i przy wyzyskaniu odpowiednich środków może uwydatnić bogatą problematykę spektaklu. W tym przypadku towarzyszy mi jednak odczucie, że wśród tańców, okrzyków i scenicznych hulanek gubi się to, co ważne; że brak tu miejsca na refleksję, czegoś, nad czym możemy się jeszcze przez chwilę zastanowić po powrocie do domu.

Wyniki konkursu nie zaskakują. Miałam to szczęście, że mogłam oglądać „III Furie” w reżyserii Marcina Libera z Teatru im. Heleny Modrzejewskiej z Legnicy podczas próby generalnej i później znaleźć czas na porównanie z telewizyjną transmisją. Atmosfera studia telewizyjnego jest bardzo swoista. Od momentu wejścia, po zamknięcie drzwi towarzyszy nam poczucie tymczasowości. Nacisk stawiany na szybkość rozmów przeprowadzanych w telewizyjnych programach, szaleńczą prędkość w przekazywaniu informacji, prześciganie się, a następnie porzucanie tej aktywności na rzecz innej, burzą poczucie stałości. Inaczej jest w teatrze. I trudno porównywać te przestrzenie, z których każda jest odmienna ze swoimi historiami, zapleczem, ludźmi. Specyfika miejsca ma moc silnego oddziaływania.

Spektakl z Legnicy pozostawił w tyle pozostałe realizacje. Temat nie nowy – wyśmiewanie narodowych wad, kpiny z Polaków i Polski. Wszystko to w asyście wciąż przywoływanych symboli, historii i przywar tworzących tak zwany charakter państwa. Marcin Liber świadomie prowadzi aktorów, komponuje przestrzeń scenografią, muzyką, graną również na żywo, światłem, bawiąc się jego kolorem i sposobem padania. Często temat współczesnej Polski i tego, co wpływa na taki, a nie inny kształt naszego państwa, pojawia się raz po raz w kabaretowych gagach. Na jakimkolwiek poziomie się one znajdują, zawsze starają się dotknąć prawdy o nas samych. Jednak po ich obejrzeniu i wysłuchaniu nie pozostaje w nas nic poza śmiechem i wewnętrznym rozbawieniem.

W przypadku „III Furii” otrzymujemy coś więcej: gorzki posmak refleksji. Jak cenne i ważne jest to doświadczenie, może przekonać się każdy, kto zestawi spektakl Teatru im. Modrzejewskiej z Legnicy z innym przedstawieniami tegorocznych „Interpretacji”. Wnikliwy widz zda sobie sprawę, że często poza mało wysublimowaną rozrywką nie pozostawał po ich zakończeniu z niczym więcej.

Laur Konrada przyznany Liberowi nie dziwi. Spektakl docenili także dziennikarze oraz redakcja „Dziennika Teatralnego”. Pozostaje mieć nadzieję, że nagroda doda twórcy zapału do pracy i dalszych poszukiwań teatralnych, gdyż swoim spektaklem udowodnił, że jest artystą w pełni rozumiejącym sztukę teatru i umiejętnie korzystającym z całego jej bogactwa.

XIV Ogólnopolski Festiwal Sztuki Reżyserskiej Interpretacje. Organizator: Estrada Śląska. Katowice – Chorzów, 10-18 marca 2012.

(Agnieszka Niewdana, „”interpretacje” z dystansem”, www.artpapier.com, 1.05.2012)