Drukuj

Nie wyobrażam sobie, by instytucją artystyczną zarządzał menedżer, który nie ma doświadczeń w kulturze. Proponuję wszystkim szczeblom władzy samorządowej budowanie paktów dla kultury – mówi minister kultury Bogdan Zdrojewski  w rozmowie z Jackiem Cieślakiem.


Protest przeciwko cięciom dotacji w teatrach i zastąpieniu menedżerami artystów na stanowisku dyrektorów połączył środowisko po raz pierwszy od stanu wojennego i zatacza coraz większe kręgi. Podpisali go ostatnio Agnieszka Holland i Andrzej Wajda. Nie jest pan zwierzchnikiem scen samorządowych, ale proszę powiedzieć, czy grozi nam koniec artystycznego teatru?

Bogdan Zdrojewski: Nie chciałbym generalizować, bo mamy kilka tysięcy samorządów, które są dysponentem 70 proc. środków wydawanych na kulturę, a punkty zapalne pojawiają się tylko w kilkunastu. Postanowiono tam wykorzystać nowelizację ustawy o działalności wbrew jej duchowi. Dlatego patrzę na protest z sympatią, bo to jest zdrowa reakcja na niezdrową sytuację. Nie wyobrażam sobie, by instytucją artystyczną zarządzał menedżer, który nie ma doświadczeń w kulturze. Na szczęście są pozytywne przykłady. Teatrem Narodowym kieruje Krzysztof Torończyk, zaś jego zastępcą jest Jan Englert. Mamy też menedżera na czele Opery Narodowej - Waldemara Dąbrowskiego, którego zastępcą jest Mariusz Trelińskiego. Obu dyrektorom naczelnym trudno odmówić wiedzy o kulturze. Ale należy bronić modelu zróżnicowanego w zależności od instytucji. Starym Teatrem kieruje Mikołaj Grabowski, a menedżer mu pomaga.

Na burzliwym spotkaniu w Teatrze Dramatycznym, któremu grozi komercjalizacja, Mikołaj Grabowski powiedział, że przyczyną protestu jest ciągły spadek dotacji. Całkiem niedawno jego teatr mógł dać 12 premier rocznie, a teraz tylko sześć.

To nieprawda, że spadają dotacje na działalność artystyczną. W ostatnich trzech latach wzrosły z 9,8 mld zł do 12,7 mld złotych.

To dlaczego jest mniej premier?

Bo wzrastają koszty stałe, a nie zawsze są rekompensowane.

Czyli realnie pieniędzy jest mniej.

Jest różnie, dlatego staram się reagować - na przykład w Warszawie, gdzie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy musiałem podwoić ministerialne wydatki na teatry, bo samorządowe zmalały.

Dotacje na stołeczne teatry zmniejszyły się w ostatnim roku ze 100 mln do 80 mln zł, tymczasem budżet promocji, czyli wydatki na wianki, biesiady i inne igrzyska, został podwojony. Czy Platforma Obywatelska, która cieszyła się poparciem inteligencji i ludzi sztuki, zamierza przegrać następne wybory samorządowe?

Nie pozwalam sobie na ocenę żadnego samorządowca - z żadnej partii. Staram się reagować tam, gdzie pojawia się zagrożenie dla kultury.

Łata pan dziury w budżetach po nieodpowiedzialnych decyzjach?

Powiem mocniej: bardzo mi zależy, żeby być ministrem kultury, a nie szefem straży pożarnej w kulturze, jednak w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy musiałem być strażakiem.

Mimo to, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, gdzie miała być nowa siedziba TR Warszawy Grzegorza Jarzyny, a i budowy Nowego Teatru Krzysztofa Warlikowskiego, nie był Pan w stanie uratować, bo władze Warszawy po raz kolejny się skompromitowały.

Cztery lata temu mówiłem, że nie uda się wybudować Muzeum Sztuki Nowoczesnej w trzy lata. Dlatego przesunąłem pieniądze do Centrum Nauki Kopernik, co uchroniło ten projekt od kompletnej klapy. Muzeum z nowoczesną przestrzenią teatralną powstanie, ale z dużym opóźnieniem.

Jednak w budowę Nowego Teatru, który ma być nowoczesnym centrum kultury na europejską skalę, chyba już nikt nie wierzy.


Pieniądze na ten cele rezerwowałem już trzy razy. Ale to nie jest moja inwestycja.

I znowu musi się pan tłumaczyć za wiceprezes PO Hannę Gronkiewicz-Waltz.


Konsekwentnie odmawiam oceny jakiekolwiek samorządowca. Oni mają swoich wyborców i dużą autonomię.

Platforma potrafiła załagodzić spór z ludźmi sztuki po Kongresie Kultury. Premier Donald Tusk poparł Pakt Dla Kultury, gwarantujący jej europejskie minimum 1 procenta z wydatków budżetu. Może teraz trzeba rozmawiać z partyjnymi kolegami z samorządów?

Jeżdżę po Polsce i z tych spotkań wiele dobrego wynika. Ratowałem wydarzenia artystyczne w Krakowie, w Lublinie, w Łodzi. Będę lada moment w Gdańsku i Poznaniu. Zamierzam też prowadzić podobne rozmowy w Warszawie. Te z panią prezydent stolicy Hanną Gronkiewicz-Waltz i marszałkiem sejmiku wojewódzkiego, Adamem Struzikiem będą najważniejsze. Proponuję wszystkim szczeblom władzy samorządowej budowanie paktów dla kultury.

A może czas zrealizować pomysł prezesa ZASP, Olgierda Łukaszewicza, który proponuje powołanie, wzorem Niemiec, Związku Scen, grupujący mecenasów, dyrektorów i pracowników. Tam by można rozwiązywać wszystkie konflikty.

To jest dobry pomysł, ale do tej pory trudno było doprowadzić do porozumienia wszystkich szefów instytucji artystycznych. Zintegrowali się dziesięć lat temu, ale kilka lat później powstała konkurencyjna organizacja. To nie znaczy, że zamierzam czekać bezczynnie. Będę zdecydowanie bronić teatrów artystycznych, repertuarowych - przeciwko komercjalizacji. Ale jednocześnie chciałbym, żeby powstawały sceny impresaryjne - do wynajęcia, gdzie można by pokazywać zróżnicowane formy teatralne, estradowe, muzyczne, edukacyjne, dla dzieci, tak jak w odnowionym Starym Teatrze w Lublinie. Z nowelizacją ustawy o działalności kulturalnej łączy się też podpisywanie wieloletnich kontraktów z dyrektorami instytucji artystycznych. Chciałbym zagwarantować wzorcowymi rozporządzeniami i statutami minimum trzyletnie budżety. To powinno zlikwidować protesty, których przyczyną jest cięcie budżetów w trakcie sezonu artystycznego.

Chce pan obiecać dyrektorom trzy lata spokoju?

Minimum trzy lata, bo kontrakty mogą trwać do siedmiu lat. Strategiczny będzie też sezon 2013/14, gdy oddawane mają być do użytku nowe inwestycje realizowane również ze środków europejskich. Ważne, by część pieniędzy uwolnionych z inwestycji została przekazana na działalność artystyczną. Część pozytywnych rozmów na ten temat mamy już za sobą.

Planuje pan zmiany na stanowiskach szefów podległych sobie narodowych teatrów?


Będzie kontynuować pracę duet Waldemar Dąbrowski-Mariusz Treliński w Operze Narodowej oraz Krzysztof Torończyk-Jan Englert w Teatrze Narodowym. Dyrektor Starego Mikołaj Grabowski już kilkakrotnie sugerował chęć opuszczenia swojego stanowiska. Prawdopodobnie będziemy mieć nowego szefa od 1 września. Decyzja powinna zapaść do 1 czerwca. Gdybym mógł mianować nowego szefa - natychmiast zdecydowałbym się na Jerzego Stuhra. Ale woli zająć się filmem. Dlatego rozpiszę konkurs.

(Jacek Cieślak, „Będę bronić teatrów”, www.rp.pl, 3.04.2012)