Drukuj

Wystartowaliśmy pod koniec czerwca 2006 roku. Działamy w piątek i świątek, na urlopie i zza granicy. Do rzadkości należą dni, w których internetowa Legnicka Gazeta Teatralna @KT nie publikuje nowych tekstów. Własnych i cudzych. Ten zamknie czwarty tysiąc w archiwum, które w ten sposób powstało.

To całkiem już pokaźny zbiór informacji, komentarzy, opinii, recenzji i wszelkich innych dziennikarskich doniesień, dla których jedynym wspólnym mianownikiem jest, że dokumentują aktywność legnickiego Teatru Modrzejewskiej i związanych z nim ludzi. Głównie aktywność artystyczną, ale też każdą inną, o ile związana jest ze sprawami legnickiego teatru.

@KT nie dzieli informacji na ważne i błahe, na mądre i (na szczęście rzadko) głupie, na korzystne dla wizerunku legnickiej sceny i te, o których można powiedzieć, że byłoby lepiej, gdyby się nigdy nie ukazały. Znajdziecie w nim m.in. wszystkie, wyszperane skrupulatnie skąd tylko się dało, recenzje z legnickich przedstawień. Zarówno te, z których byliśmy dumni, jak i te, które bolały. Recenzje słuszne i pochopne, sprawiedliwe, jak i krzywdzące,  dociekliwe, i te pisane byle jak na kolanie. Zasada ta dotyczy zresztą nie tylko recenzji, ale wszelkich publikacji dotyczących legnickiej sceny. Czy jest słuszna?

Nie zamierzam tego rozstrzygać. Wybranym kryterium publikacji jest bowiem prawda. Jeśli jakiś tekst się ukazał, sam w sobie jest prawdziwy, nawet wtedy, gdy takimi nie są zawarte w nim informacje lub opinie. Przemilczenie go, pominięcie w przedruku, nie zmieni tego faktu. Wiedza o tym, co o nas piszą i ewentualna polemika, są zawsze lepsze, niż zamiatanie pod dywan. W taki właśnie sposób codziennie tworzona jest, zapisywana na bieżąco, prawdziwa kronika legnickiego teatru - aktualne i przyszłe źródło wiedzy dla artystów, widzów, studentów i teatrologów. Te cztery tysiące opublikowanych tekstów już jest (to porównanie dla ludzi starej daty) dziesięciotomową encyklopedią, której kolejne księgi mają po 400 stron.

Pytany o nazwę @KT-u zawsze odpowiadam tak samo. To świetna i najkrótsza znana mi możliwość, by w trzech zaledwie literach połączyć trzy cechy gazety:  technologię, teatr i aktualność. Co raz doprowadziło do zabawnego incydentu. Kilka lat temu, jako członek dziennikarskiego jury przyznającego nagrodę na legnickim Satyrykonie, przedstawiony zostałem publiczności jako „redaktor naczelny gazety AKT”. Chwilę później musiałem tłumaczyć dwóm nastoletnim pannom, że nie organizuję rozbieranych sesji fotograficznych dla swojej gazety…

Tym akcentem kończę ten okolicznościowy tekst, który sam w sobie jest jak piosenka Golców: „prościutko łod serca, zupełnie ło nicym”.

Grzegorz Żurawiński