Drukuj

„Iwanow”, pierwsza sztuka Antoniego Czechowa wbija w fotel, bo tak dobrej klasyki dawno w Legnicy nie grano. Niedzielna premiera zakończyła się owacją na stojąco. Pisze Zygmunt Mułek.

Reżyser z Litwy Linas Zaikauskas zapowiedział kilka dni przed premierą spektakl, na którym będzie się można pośmiać i popłakać, ale tymi dobrymi łzami. Postawił pytanie, czy można żyć bez daru życia, bez poczucia jego sensu.

Dziewiętnastowieczna rosyjska prowincja. Iwanow znudzony życiem ziemianin, inteligent, popadający coraz bardziej w samotność. Jego umierająca żona Anna, a także lekarz, administrator jego majątku, przyjaciel Lebiediew i jego zona Zinaida oraz ich córka Sasza. Spotykają się, o czymś tam gadają. To postaci, które nie radzą sobie z życiem.

- U Czechowa pije się dużo wódki – mówi reżyser. – Bo jak się życie rujnuje, to się pije.

Ale w tej sztuce jest miejsce na pokazanie talentu aktorów. Rewelacyjny jest Bogdan Grzeszczak, ziemianin, ojciec Saszay. Równie przejmujący jest na scenie stary hrabia, czyli Paweł Wolak. Wrażenie robi też gra Rafała Cielucha, jak zwykle bardzo ekspresyjnego. Iwanow, kreowany przez Roberta Gulaczyka, jest jakby przy tych postaciach z innej bajki. Wyciszony, stwarzający wrażenie sztywnego, ale jego rola zapada w pamięć. Gra też bardzo śmiałą erotyczną scenę z Ewą Galusińską. Pozostali wypadają co najmniej poprawnie.

- W Legnicy są bardzo utalentowani i pracowici aktorzy – zachwala reżyser. Oprócz gry aktorskiej jest świetna muzyka w wykonaniu Marty Sochal-Matuszyk (skrzypce), Bożeny Rdzeń-Jarosz (wiolonczela) i Pawła (Łukasza – przyp. @KT) Matuszyka (akordeon, pianino).

Spektakl można oglądać na scenie im. Gadzickiego, a widzowie, czego dawno nie było, siedzą na widowni w wygodnych fotelach. Niedzielna premiera zakończyła się owacją na stojąco.

(Zygmunt Mułek, „Beznadziejny świat”, Panorama Legnicka, 20.03.2012)