Drukuj

Spektakl Sylwii Chutnik, Magdy Fertacz i Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk w reżyserii Marcina Libera to zdaniem wielu krytyków najmocniejsza wypowiedź legnickiego teatru od  wielu lat. Każdorazowej prezentacji przedstawieniu towarzyszą: ogromne zainteresowanie mediów, pełne widownie i nieprzeciętne emocje. Plonem są równie emocjonalne, ale – przede wszystkim - świetne recenzje. Przytaczamy fragmenty.


Magda Piekarska, Gazeta Wyborcza: „Ostra punkowa estetyka, szybki montaż i temat najwyższego ryzyka - "III Furie" w reżyserii Marcina Libera w legnickim teatrze to spektakl dotkliwy i bardzo potrzebny. Mówi o tym, że aby uporać się z dziedzictwem historii, trzeba podjąć ryzyko porównywalne do operacji na otwartym sercu. Bez znieczulenia. Aktorzy wprowadzają na scenę zmienną tonację - od liryzmu, przez dramatyczne tony, po ironię i dystans. Zręcznie nimi żonglują, z wirtuozerią grając na emocjach widzów”.

Anna Leksy,
Dziennik Teatralny: „O „III Furiach” zrobi się niebawem głośno. Nie może być inaczej, bo mniej lub bardziej precyzyjnie, ale spektakl ukazuje prawdę o Polsce. I to prawdę taką, na którą wielu nie chce się godzić. Ten spektakl „wali” widza w twarz rzeczywistością. Można się z „furiackim” przesłaniem spektaklu zgadzać albo nie, ale zobaczyć go najzwyczajniej w świecie po prostu trzeba. Możliwe też, że po wyjściu z teatru, widz i tak pomyśli „swoje”. Siłą spektaklu jest jednak to, że pomyśleć musi, bo nie pomyśleć - nie może”.

Kamil Radomski
, Nowa Siła Krytyczna: „Dlaczego cała widownia nagradza owacjami na stojąco punkowy spektakl?  Czym są dzisiaj spektakle obrazoburcze, rebelianckie? "III Furie" Marcina Libera do takich się zaliczają. Najnowsza legnicka premiera chce bić po twarzy, szarpać za włosy i przywracać do porządku. Pytanie brzmi: kogo? Lista grup wyśmiewanych i obrażanych jest długa. Jesteśmy przeciwko: konserwatystom, katolikom, narodowcom, Prawu i Sprawiedliwości, Platformie Obywatelskiej, antysemitom, Żydom, gejom, homofobom. Spaja nas ten wstrętny wróg. A bycie przeciwko łączy autorów i widzów... Autorzy spektaklu "III Furie" mogli wpaść w proste wyszydzanie, które niczym Madonna, nie starzeje się od kilku dziesięcioleci. Ale nie wpadli i chwała im za to!”

Łukasz Drewniak,
Przekrój: „Aktorzy cytują na scenie cały zestaw narodowych póz: oddają głos kibolom i kosynierom, polskim wąsatym gejowskim hydraulikom i dworcowym kurwom. Winne i niewinne ofiary wojny i komunizmu przynoszą wieńce z napisem "Polacy, nic się nie stało". Może ich ofiarność była na darmo, bycie katem jest naturalne jak oddychanie, a Polska okazuje się przechowalnią nieświadomych swych grzechów winowajców, którzy nie rozumieją, dlaczego spotkała ich kara. Liber proponuje inny rodzaj rozmowy z Polską i o Polsce niż Strzępka czy Klata. Jest mniej agresywny, mniej anarchiczny, ale trafia w samo sedno. Wielki, przerażający seans”.

Jolanta Kowalska,
Teatr: „Przedstawienie rozsadza punkowa energia buntu. Prowokacyjnym gestom, wzywającym do rewizji kodu genetycznego polskości, uformowanego przez krwawe powstania i kompleksy niewoli, towarzyszy tu lista zażaleń i pretensji pod adresem rodaków, wciąż skłonnych traktować los jako fatum, usprawiedliwiające bierność i brak odpowiedzialności za własne życie. Z legnickich „III Furii” można się dowiedzieć, że nad zbiorową wyobraźnią wciąż mają władzę romantyczne duchy, po szafach straszą dawno zapomniane trupy, a upiory przeszłości w postaci fałszywych mitów i nierozliczonych win nie pozwalają zbudować normalnej egzystencji tu i teraz. Emocjami Polaków wciąż zarządzają trumny wieszczów, stawiając wyśrubowane wymagania i hodując wygórowane roszczenia i ambicje. Strofy, które dawniej mobilizowały do czynu na powstańczych barykadach, dziś każą szukać wrogów wśród swoich, budząc plemienną nienawiść wobec tych, którzy myślą inaczej”.

Agnieszka Rataj, Didaskalia: „To najmocniejsza wypowiedź legnickiego teatru od czasów „Made in Poland” Przemysława Wojcieszka. Reżyser Marcin Liber nie pozostawia chwili na oddech. Po przedstawieniu wychodzi się jak po oczyszczającym zabiegu podania odtrutki na narodowe demony, które tak wyraźnie dały o sobie znowu znać w ciągu ostatniego roku”.

Anita Nowak,
Teatr dla Was: „To rewelacyjne połączenie polskiej historii, symboli greckiej mitologii i punk  rockowej muzyki wspaniale wykonywanej na żywo przez zespół „Moja Adrenalina”. Narodowa tragedia odziana w absurdalno-komiczny kostium,  sprawia, iż widz pozostaje w bezustannej rozterce - śmiać się czy płakać? Spektakl bije w twarz narodowe mity, pokazując prawdę o człowieku. Zrzuca z piedestału posągi, odsłania absurdy współczesnego postrzegania wydarzeń II wojny światowej”.

Paweł Sztarbowski, Dziennik Teatralny: „Niesamowitym doświadczeniem było obejrzeć „III Furie” Marcina Libera w dniu wyborów parlamentarnych. Spektakl odwołujący się do historii, ale jednak o Polsce współczesnej, który na tych wizjach polskości nie zostawia suchej nitki, w jakimś sensie bluźnierczy wobec polskości, a przy tym doskonały artystycznie”.

Jakub Lazar
, Głos Zabrza: „Ostrą dawkę zaserwował teatr z Legnicy. „III Furie” ukazujące najczarniejsze pokłady polskiego społeczeństwa wstrząsnęły publicznością. Dynamiczna gra aktorów, pełna wyrazu ekspresja, tempo, ostra muzyka to był teatr współczesny całą gębą. Trudno było się po tym spektaklu otrząsnąć”.

Anna Diduch, Nowa Siła Krytyczna: „Twórcy spektaklu w precyzyjny sposób operują kulturowymi kliszami, czerpiąc pełnymi garściami z mitu o narodowym mesjanizmie. Jest tutaj symbolizm i surrealizm z obrazów Malczewskiego, historyczna wyrazistość połączona z podniosłością płócien Matejki oraz psychodeliczny nastrój schyłkowości uchwycony przez Wyspiańskiego w "Weselu". Poloneza tańczy się tu w rytm punkowej muzyki w konfederatkach z kosami u boku. Święci nawiedzają żywych, ale bliżej im raczej do zdystansowanych i obojętnych na ludzkie cierpienie antycznych bogów niż współczujących chrześcijan”.

Renata Sas, Express Ilustrowany: „Rozegrane na wysokich tonach emocji "III Furie" (Teatr im. Modrzejewskiej w Legnicy) przedstawił Marcin Liber. Sięgnął po wątki z dwóch książek, by mówić o zbrodni i karze podszytej antyczną tragedią. Żadnej z postaci nie pomogą bogowie, aura męczeństwa i wiecznej traumy. Można melodyjnie powtarzać: "gdzie są chłopcy z tamtych lat" i zawieszać głos, dośpiewując: "kto wie, czy było tak". Zdarzenia jak plakatowe hasła - mają swoją obrzydliwą dosadność i wieloznaczność. Poruszająca, grubo zarysowana uderzeniowa dawka historii, albo nawet narkotyczna działka wyzwalająca siłę do skandowania: "Polacy, nic się nie stało"”.

Szymon Spichalski, Teatr dla Was: „Kpi reżyser ze wszystkich i wszystkiego. Dostaje się i lewicy, i prawicy, obrońcom moralności, jak też ślepym apologetom bezwzględnej wolności. Demitologizacja nie powoduje, że świat staje się lepszy, ludzie są tacy sami, zmieniają się jedynie bóstwa. Spektakl Libera dotyka czułych punktów, nie pozwala na wytchnienie, jest bezczelny, zadaje niewygodne pytania. Ostatnie z nich, skierowane wprost do publiczności: ,,Czego życzymy Polsce?” pozostaje bez odpowiedzi. Zamiecione pod dywan brudy nie dają się tak łatwo schować”.

Łukasz Kaczyński, Dziennik Łódzki, „To, co niewątpliwie jest największym atutem "III Furii", to przygotowanie takiej formy, w której zmiksowane mity i fobie, pretensje i wady dziwnego tworu o nazwie "Polska", stają się zarzutami nie do obrony. Liber wykrzykuje je zarówno ku dzisiejszemu widzowi, jak i w przeszłość, ku popularyzatorom romantycznego mitu-kitu "przedmurza chrześcijaństwa". Ten spektakl jest jak walenie pałką po głowie”.

Paweł Rutkiewicz,
Plaster Łódzki, „Spektakl obnaża sposób wyznaczania przez społeczeństwo kozłów ofiarnych: piętnowanie jednostek z powodu narodowości, pochodzenia etnicznego, czy też prawdziwych lub domniemanych grzechów ich przodków. Takiemu opartemu na absurdalnych przesłankach ostracyzmowi towarzyszy równie absurdalne, a właściwe zarówno oprawcom, jak i ofiarom przekonanie o własnej absolutnej nieskazitelności. Spektakl gra na emocjach”.

Michał Rocznik, Konkrety.pl: „Zabiegiem niezwykle trafnym są liczne nawiązania do klasyki, zręcznie osadzone  w  treści: „Pan Tadeusz” (Kochajmy się) „Dziady” (Wielka Improwizacja), współczesne piosenki, „Wesele” (obraz społeczeństwa). W ich kontekście pytania stawiane jednostkom i całemu narodowi określają problemy ponadczasowe. Przyjemności w odbiorze dostarcza także bardzo dobra, zespołowa gra aktorska, pełna energii i zaangażowania uwiarygodnia przedstawiane treści. Muzyka grana na żywo przez zespół „Moja Adrenalina” przenika wibracjami do szpiku – i to nie tylko z uwagi na monstrualne decybele. W konsekwencji otrzymujemy widowisko porywające, wobec którego trudno pozostać obojętnym. Intelektualna gimnastyka dodatkowo pomnaża satysfakcję w odbiorze”.

Janusz Łastowiecki, Dziennik Teatralny: „„III Furie” są agresywną sztuką, nie stanowią jedynie zaznaczenia problemu fałszywego pojmowania naszej narodowości, ale pokazują, jak mocno ten fałsz wnika w naszą krew i zaczyna pulsować pokoleniami, tworząc maź wiecznego niezrozumienia i pretensjonalnego zacofania kulturowego. Pod względem konwencji jest to balans między dramatem i komedią. Groteska czai się na każdym kroku”.

Piotr Żuk
, Przegląd: „III Furie” w reżyserii Marcina Libera to teatr dla tych wszystkich, którzy bardziej cenią zdrowie psychiczne od zdrowasiek, a wolność myślenia bardziej niż niewolę tradycji. Wszystkie dogmaty martyrologiczno-narodowych mitów zostały tak skutecznie nadszarpnięte i zdemaskowane. W przyszłym roku 10 kwietnia telewizja publiczna, zamiast transmitować kolejny spektakl z Krakowskiego Przedmieścia, powinna pokazać „III Furie” – byłaby to lepsza forma edukacji obywatelskiej niż oglądanie zaciętych twarzy „prawdziwych Polaków”. Nie da się bowiem wszelkich blamaży i kompromitacji narodowych zagłuszyć pijacką przyśpiewką kinoli z biało-czerwonymi szalikami: „Polacy, nic się nie stało…”. Nie każda porażka, klęska czy społeczny niedorozwój muszą być powodem tworzenia święta czy budowy dumy narodowej”.

Joanna Derkaczew: Gazeta Wyborcza: „III Furie” z teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy to jeden z najbardziej wstrząsających spektakli poprzedniego sezonu. Okrutne i mądre rozliczenie z polskim cierpiętnictwem. Liber pokazał świat, w którym samo cierpienie nie wystarczy, by „coś się od życia i historii należało”, a cudza wina nie jest usprawiedliwieniem, by dopuszczać się wobec niego świństw czy samosądów”.

(wybrał: żuraw)