Drukuj

„III Furie” z teatru im. Modrzejewskiej w Legnicy to jeden z najbardziej wstrząsających spektakli poprzedniego sezonu. Okrutne i mądre rozliczenie z polskim cierpiętnictwem. Wtorkową (13 marca) telewizyjną transmisję (TVP Kultura, g. 20.30) z prezentacji spektaklu na katowickich „Interpretacjach” zapowiada Joanna Derkaczew opatrując rekomendację pięcioma gwiazdkami (wybitne).

„Nie się nie stało, Polacy, nic się nie stało!” – wrzeszczą kibice. Widać, że to nie wezwanie do zgody, ale bojowy okrzyk przed atakiem. W „III Furiach” kibicami stają się na chwilę wszyscy bohaterowie. Wychodzą z ról egzekutorów AK, gospodyń domowych, pań profesorowych, ukrywających się przed Niemcami, bogów i kalek. W narodowych barwach i szalikach wyją, że wybaczają swojej reprezentacji. Ale spektakl Marcina Libera mówi o tym, że żadnego wybaczenia nie będzie.

Reżyser stworzył scenariusz z tekstów Sylwii Chutnik, Małgorzaty Sikorskiej-Miszczuk i Magdy Fertacz. Opowiedział o winach i zbrodniach przenoszących się z pokolenia na pokolenie, obejmujących świat antycznych bogów i warszawskie dzielnice nędzy.

Punktem wyjścia jest pewien wieczór 1944 roku. W podwarszawskiej stodole gospodyni Mutter ukrywa się profesorowa Markiewicz z córeczką. Gdy kończą się jej pieniądze, kończy się też jej gościnność, solidarność i bohaterstwo wieśniaczki. Mutterowa wydaje kobietę i dziecko, licząc, że przejmie gustowną jesionkę z lisów. Czy była to nikczemność, czy tylko sprawiedliwość dziejowa? Syn profesorowej został okrutnym egzekutorem AK, może więc zasłużyła sobie na taki los?

Ale i na Mutterową przychodzi kara w kolejnych pokoleniach. Jej wnuczka Stefania Mutter rodzi dziecko monstrum, pozbawioną kończyn Dzidzię. Bogowie, którzy pojawiają się w historii, nie wyjaśniają „kto winien”, tylko rzucają kąśliwe uwagi, podkręcając atmosferę jak gospodarz show.

Liber pokazał świat, w którym samo cierpienie nie wystarczy, by „coś się od życia i historii należało”, a cudza wina nie jest usprawiedliwieniem, by dopuszczać się wobec niego świństw czy samosądów.

(Joanna Derkaczew, „Nie ma przebacz”, Gazeta Wyborcza Telewizyjna, 9.03.2012)