Drukuj
Sztuka "Zabijanie Gomułki", której premiera odbędzie się w sobotę 21 kwietnia, powstała na podstawie powieści Jerzego Pilcha "Tysiąc spokojnych miast". Jest to historia z dzieciństwa Jerzyka (Wojciech Brawer), który wspomina jak jego ojciec (Wojciech Czarnota) razem z sąsiadem - Józefem Trąbą (Zbigniew Waleryś) planowali... zamach na Władysława Gomułkę. Przedpremierowy mini-pokaz dla mediów pomimo, że składał się zaledwie z półtorej sceny obfitował w zabawne dialogi - zauważa Gazeta Wyborcza-Zielona Góra.

Reżyserem spektaklu jest Jacek Głomb, dyrektor teatru Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Artysta znany jest z ciekawych spektakli i podejmowania trudnych tematów. A także nietypowych miejsc ich wystawiania. Jego wcześniejsze realizacje w legnickim teatrze m.in. słynna "Ballada o Zakaczawiu", opowieść o historii zaniedbanej legnickiej dzielnicy, wystawiona była w sali nieczynnego kina, "Koriolan" rozgrywa się w byłych koszarach Armii Radzieckiej, "Hamlet" w ruinach dawnego domu kultury, a sztuka o blokersach "Made in Poland", zrealizowana była w nieczynnym supersamie na jednym z blokowisk.

Dlatego zielonogórska premiera odbędzie się w Scenie na Strychu, która powstała na potrzeby spektaklu Jacka Głomba, przy ul. Fabrycznej 13A w Zielonej Górze. - Publiczność nie jest przyzwyczajona do wypraw poza teatr. Ta scena to nie jest diabeł, więc warto tu przyjść. Miejsce dobrze odtwarza atmosferę domu w Wiśle, gdzie dzieje się akcja - mówi Jacek Głomb, reżyser spektaklu.

Spektakl wystawiony w magazynie, który przed kilkoma laty się palił (co do dziś w pomieszczeniu widać). Premiera jest wyjątkowa także z innego powodu.

Głomb rzadko bierze się za teksty współczesnych twórców - Nie jestem otwarty na teksty młodych dramaturgów, bo w większości są byle jakie. Wyjątkiem jest naturalnie Przemysław Wojcieszek - dodał reżyser z uśmiechem - W tekście Pilcha ujął mnie motyw tego "zabijania Gomułki" - to fantastycznie absurdalny pomysł. Poza tym sam jestem w takim momencie życia, że bliski jest mi ten powrót do krainy dzieciństwa - opowiada Głomb, który aby zrealizować swoją adaptację czekał aż pięć lat. Spokojnie czekał, bo Pilch obiecał mu, że żaden inny reżyser za tę powieść się nie weźmie.

W "Zabijaniu..." poznajemy świat małego Jerzyka - pierwsze fascynacje kobietami i podglądanie planowania zamachu na I Sekretarza Partii domorosłych terrorystów - przy kuchennym stole, przy kieliszku wódki. Informacje o życiu i charakterze partyjnego dignitarza zamachowcy czytają... pomiędzy wierszami "Trybuny Ludu". Cofamy się w czasie do Polski lat 50-tych i 60-tych.

Krótki mini-pokaz dla mediów pomimo, że składał się zaledwie z półtorej sceny obfitował w zabawne dialogi czy konstatacje ("Mężczyźni do 40-stki nie powinni nic mówić w ogóle"). Zobaczymy, czy widzom podczas premierowego spektaklu też będzie do śmiechu. Reżyser apeluje także, żeby zabrać ze sobą płaszcze lub inne ciepłe okrycia. Scena na Strychu nie jest ogrzewana, a wieczory chłodne.

Sobota, 21 kwietnia, Scena Na Strychu, ul. Fabryczna (wjazd obok galerii Marii Idzikowskiej), godz. 19. Po premierze pod chmurką w podwórku odbędzie się koncert grupy -123 minuty z Czech. Jeśli pogoda nie będzie sprzyjać, koncert zostanie przeniesiony do pubu Blues Express.

Spektakl także w niedzielę o godz. 18

(Dorota Żuberek, "Sielskie, anielskie Jerzyka dziecięctwo", Gazeta Wyborcza-Zielona Góra, 20.04.2007)