Drukuj

Polityczność i zaangażowanie współczesnego teatru - tak brzmi podtytuł tegorocznej edycji łódzkiego festiwalu organizowanego przez Teatr Powszechny. Na początek widzowie zobaczą "Pana Tadeusza" Mikołaja Grabowskiego, "Marsz Polonię" Jacka Głomba i "III Furie" Marcina Libera. Zapowiada Igor Rakowski-Kłos.

Nadeszły złe czasy dla dobrodusznych kantystów, pogrobowców Schopenhauera i późnych wnuczek wysokiego modernizmu. Teatr odsłania swoją polityczną twarz, pokazując, że sztuka nie jest odizolowaną od świata fraszką, stworzoną jedynie dla rozkoszy artystowskiego podniebienia.

"Teatr polityczny z coraz większym rozmachem opanowuje kolejne pola form i tematów tradycyjnie zarezerwowanych dla odmiennych języków ekspresji teatralnej. Jeśli cztery, pięć sezonów temu za ikonę społecznej orientacji teatru uchodziły spektakle interwencyjne kojarzone z metodami dokumentalnymi, które punktowo uderzały w zapalne miejsca kapitalizmu, dziś wachlarz środków politycznej analizy jest niemal nie do ogarnięcia" - pisał cztery lata temu Igor Stokfiszewski w "Metapolityce teatru". Od tego czasu można zaobserwować poszerzenie pola walki, o czym świadczą dramaturgiczno-reżyserskie sukcesy Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki, których "Tęczowa trybuna" będzie jednym z punktów festiwalowego programu.

W sobotę i niedzielę (18 i 19 lutego) zostanie pokazany "Pan Tadeusz" Mikołaja Grabowskiego. Punktem wyjścia inscenizacji jest nieustanne pielgrzymowanie Polaków do Polski - wyśnionej, wspaniałej, świętej, ale wciąż nieosiągalnej. Ta wędrówka pozwala na rytualne przeżywanie powrotu do źródeł wszelkiego dobra i piękna, przy wtórze żarliwych modlitw zanoszonych do nieba. Spektakl, odwołujący się do zmitologizowanych złotych lat krakowskiego Starego Teatru (muzyka Zygmunta Koniecznego!), ma być wyrazem utopijnej wiary we wspólnotę, której sednem jest poemat Mickiewicza. Na scenie: Tadeusz Huk (Gerwazy), Krzysztof Globisz (Sędzia), Jan Peszek (Wojski/Maciek) i inni.

We wtorek i w środę (21 i 22 lutego) za sprawą Jacka Głomba na scenę powrócą bohaterowie powieści Jerzego Pilcha "Marsz Polonia". Wystawiany od kilku tygodni spektakl Teatru Powszechnego to szaleńczy taniec wokół polskich symboli, traum i obsesji. Pilch przyprawia obłąkańcze i obsesyjne rozmowy Polaków ostrą groteską, której smak dziwnie przypomina "polskość samą w sobie".

W środę i w czwartek (22 i 23 lutego) widzowie zobaczą "III Furie" na podstawie powieści "Dzidzia" Sylwii Chutnik i książki "Egzekutor" Stefana Dąmbskiego. To jedno z najmodniejszych przedstawień sezonu (nie tylko w Teatrze Modrzejewskiej w Legnicy), a Marcin Liber to jeden z najmodniejszych reżyserów. Młody twórca, który był o krok od Lauru Konrada w XII edycji Interpretacji (spektakl "ID"), pozostaje wierny teatrowi, o ile może łączyć go z multimediami, efektami audiowizualnymi czy sztuką performatywną oraz tańcem. W punkowej estetyce i z muzyką na żywo "III Furie" opowiadają o pełnych gniewu i nienawiści kobietach, które mierzą się z traumą wojennych wspomnień oraz współczesną polską rzeczywistością, a także miejscem, o którym myślą: "moja ojczyzna".

(Igor Rakowski-Kłos, „Festiwal w Powszechnym: Polityka - tkliwa dynamika”, www.cjg.gazeta.pl, 17.02.2012)